A Krzesimir Dębski dodaje: – Aby piosenka głównych bohaterów przemówiła także do młodych, postanowiłem zaproponować jej aranżację swemu synowi Radzimirowi.
Obsada filmu wydaje się trafiona. Olę gra Natasza Urbańska, Jana – Borys Szyc. Jego bohater przypomina nieco sienkiewiczowskiego Kmicica. – Cieszę się, że wreszcie mogłem udowodnić, że jeżdżę konno – mówi Szyc. – Oglądałem już fragmenty filmu w technice 3D i porównując go z produkcjami amerykańskimi muszę przyznać, że nie mamy powodów do kompleksów.
Daniel Olbrychski grający Józefa Piłsudskiego oglądał stare kroniki z udziałem Marszałka, ćwiczył jego charakterystyczny sposób poruszania się. – Zastanawiałem się, jaki kolor oczu ma Marszałek. Na starych fotografiach wyglądają na czarne. Tymczasem po spotkaniu z wnuczką Marszałka wywnioskowałem, że miał szaroniebieskie, dokładnie takie jak ja. Nie trzeba więc było używać barwnych soczewek. Musiałem zrezygnować z tak charakterystycznego dla Naczelnika zaśpiewu wileńskiego, dziś brzmiałby nieco groteskowo.
Sporym zaskoczeniem będzie filmowy Wincenty Witos. W tę postać wcielił się Andrzej Strzelecki, aktor, reżyser, a ostatnio rektor Akademii Teatralnej. – Witos to przełomowa rola w mojej karierze, bo jeszcze żaden reżyser nie obsadzał mnie w rolach chłopskich, ale przyznam, że bardzo ucieszyła mnie ta propozycja – przyznaje Strzelecki, podkręcając wąsa.
Strzałem w dziesiątkę wydaje się Bogusław Linda jako Bolesław Wieniawa-Długoszowski, znany z umiłowania do kobiet, koni i hucznej zabawy. – I Daniel, i ja gramy postaci historyczne, które są tłem tej opowieści. Cała intryga filmu opiera się na młodych, czyli Nataszy i Borysie, więc my z Danielem za dużo się tu nie nagraliśmy – mówi Linda. – Wieniawa z pewnością zasługuje na oddzielny film. Był jedną z najbarwniejszych osób II RP.
"Bitwa..." Hoffmana to jedna z najdroższych polskich superprodukcji po 1989 r. Jej budżet wynoszący ok. 30 mln zł sytuuje ją na drugim miejscu po "Quo vadis" Kawalerowicza (ponad 75 mln zł). 30 września wchodzi na ekrany polskich kin w kopiach cyfrowych, czyli 3D, a dwa tygodnie później będzie pokazywana też w tradycyjnych kopiach 2D.