Przed dwoma laty, pisząc o występkach naszych pradziadów, opisałem historię z 1909 r., jak mi się wówczas wydawało – kuriozalną. Otóż przy ulicy Czerniakowskiej 65 „35-letni Józef Helkowski wraz z przyjaciółką urządził głośną pijatykę". Inni lokatorzy mieli dość i kiedy prośby o ciszę nie poskutkowały, sięgnęli po skuteczniejsze metody. Helkowski z przyjaciółką „otrzymali głębokie rany nożowe". Wcześniej wydawało mi się, że to rzecz niebywała; dziś wiem, że rżnięcie nożami było na porządku dziennym.
Zwykłe awantury
Kroniki z 1911 r. wspominają o straszliwym Kuźmie Nikandrowie, który jak tylko sobie podpił, to sięgał po kozik.
„W barze przy Stalowej No 19 przekupień, znany awanturnik Nikandrow posprzeczawszy się ze swoim szwagrem Józefem Kluską dobył noża i zadał mu cios w prawy bok. Za Kluską ujął się zięć tegoż, Szymon Rek, któremu Nikandrow rozpruł brzuch tak, iż wypadły wnętrzności (...) Córka Kluski 36-letnia Stanisława Kostańska chciała wyrwać nóż z ręki rozjuszonego Nikandrowa, lecz ten wymierzył jej również cios i przebił lewe ramię". Rzezimieszka aresztowano i dostarczono do cyrkułu, gdzie odpłacił za swe grzechy. Otóż nim stanął przed sędzią, zwyczajowo był obity przez policjantów, którzy zniechęcali go w ten sposób do powtarzania podobnych zachowań. Za lekkie grzechy lali lekko, ale za bandytyzm tłukli niemiłosiernie.
Nóż był ostatecznym argumentem w awanturach, ale podkpiwano sobie, że znanym i stosowanym powszechnie.
W nieoświetlonej dostatecznie ulicy Wąski Dunaj doszło do kilku poważnych sporów. Jak relacjonował reporter „Kuriera Warszawskiego" – nie mogąc osiągnąć porozumienia kilku panów zaczęło się prać, a potem sięgnęło po skuteczniejsze sposoby. Niejaki Klejnert otrzymał trzy poważne ciosy, których sprawcę dość szybko zatrzymano. „To nożowiec Władysław Rzempliński, przezwany po złodziejsku – Rzempik, z zawodu szewc, a pomagał mu inny łotr, Bolesław Szlaski, którego także aresztowano".