Gdyby zdecydowała się wyjść poza zasłonę pól minowych, mogłaby w okamgnieniu zmieść z powierzchni morza brytyjskie okręty prowadzące z Sowietami „wojnę, której nie było".
Brytyjską eskadrą bałtycką dowodził kontradmirał sir Walter Cowan. „Był to człowiek niskiego wzrostu, wojowniczy, nerwowy i zapalczywy – pisze Clifford Kinvig w „Krucjacie Churchilla. Brytyjskiej inwazji na Rosję 1918 – 1920" (Bellona, Warszawa 2008) – w wolnych chwilach miłośnik jeździectwa i polowań, nieczuły na uroki niewieście, nie przepadał za życiem towarzyskim. Żył, by walczyć. Któryś z równych mu rangą kolegów opowiadał: „Myślę, że to jedyny oficer floty dalekomorskiej zmartwiony tym, że wojna się skończyła. Pouczono go, że ma zapobiec zniszczeniu Estonii i Łotwy, które były zagrożone przez czerwonych". Jak ma to zrobić, nie uściślono. A walczyć chciał.
Gdy w 1919 r. na wiosnę lody zaczęły ustępować z Zatoki Fińskiej, Cowan przeniósł swoją siedzibę z Helsinek do cieśniny obok Bjorko, naprzeciw wyspy Seiskari, tylko 50 kilometrów od Kron-sztadu, skąd obserwował ruchy bolszewików, utrzymując stałe pogotowie na swoich niszczycielach. Warunki bytowe brytyjskich marynarzy były bardzo trudne. Tylko „zupełnie nieoczekiwane okoliczności" pozwalały im wyjść na brzeg, znosili więc niedogodności życia na pokładach okrętów przy brzegu obcej wyspy.
„17 maja" – czytamy w „Krucjacie Churchilla" – „na rekonesans wyruszył z bazy bolszewicki ciężki niszczyciel i cztery inne jednostki. W morze wyszedł także krążownik „Oleg" oraz nowoczesny pancernik „Pietropawłowsk". Krążownik ostrzelał Brytyjczyków, którzy natychmiast podeszli na skraj pola minowego. Odpowiadając ogniem, trafili w bolszewicki niszczyciel. Czerwoni z szybkością zaledwie kilku węzłów zawrócili do bazy. Cowan musiał się cofnąć, gdy dostał się w zasięg wielkich dział nabrzeżnych".
Umocnienia Kronsztadu już wcześniej udało się sforsować porucznikowi Augustusowi Agarowi, wysłanemu wraz z pracującymi dla Secret Intelligence Service ochotnikami marynarzami na Bałtyk na kilku kutrach torpedowych CMB długości zaledwie 40 stóp. Porucznik otrzymał zadanie nawiązania zerwanej łączności z brytyjskim agentem z Piotrogrodu, co w praktyce oznaczało wylądowanie, wysadzenie, a następnie przyjęcie na pokład łączników i uratowanie samego agenta.
Agar zdecydował się na podjęcie ogromnego ryzyka. Postanowił zawieźć łączników na przedmieścia Piotrogrodu najprostszą drogą, płynąc przez umocnienia Kronsztadu i w górę Newy. Wykorzystując małe rozmiary kutra i 83-centymetrowe zaledwie zanurzenie, przemknął nad spoczywającymi na głębokości 180 cm minami i falochronami zatopionymi niecały metr pod powierzchnią morza. Właściwie zostawało kilka centymetrów wody pod kilem, ale wystarczyło tego, by śmiały zamiar się powiódł. Niewątpliwie Agarowi pomógł bunt załogi fortecy Krasnaja Gorka; bolszewicy zajęli się ostrzeliwaniem buntowników i nie zachowali należytej czujności. Agent bezpiecznie przewieziony został do Finlandii, a w powrotnej drodze marynarze widzieli pancerniki z bazy, jak osłaniane przez niszczyciele nadal bombardowały kontrrewolucjonistów. Ale nad fortecą wciąż powiewała flaga „białych".
Agar miał pozwolenie na uzbrojenie każdego ze swoich kutrów w jedną torpedę, ale tylko w celach defensywnych. Będąc jednak pewnym poparcia kontradmirała Cowana, porucznik zdecydował się na atak z użyciem dwóch kutrów w nocy z 15 na 16 czerwca. Tym razem wszystko nie poszło tak gładko, gdyż jedna z łodzi uderzyła w przeszkodę, tracąc łopatę śruby, i trzeba było niesprawny kuter doholować do przystani. Ale następnej nocy agent SIS spróbował raz jeszcze, używając już tylko jednego kutra i jednej torpedy. I torpeda ta trafiła w 6600-tonowy krążownik „Oleg" kontynuujący oblężenie Krasnoj Gorki!
Agarowi udało się zbliżyć do krążownika na pełnej szybkości, odpalić torpedę z odległości 450 metrów i uciec przed ogniem okrętów eskortujących. I tak trzech ludzi w jachcie długości 12 metrów zatopiło ciężki okręt z 12 wielkokalibrowymi działami na pokładzie. I to nie ponosząc najmniejszych strat. Za tę operację wykonawca odznaczony został potem Krzyżem Wiktorii.