6 sierpnia 1942 r. Janusz Korczak, legendarny symbol niezawodnego opiekuna, i jego wieloletnia współpracowniczka Stefania Wilczyńska ze swoimi 192 wychowankami z Domu Sierot doprowadzeni zostali na Umschlagplatz, skąd wywieziono ich do obozu zagłady w Treblince.
Naoczny świadek sceny przemarszu dzieci na Umschlagplatz Nachum Remba pisał: "Na czele pochodu szedł Korczak. Nie! Tego obrazu nigdy nie zapomnę. To nie był marsz do wagonów, to był zorganizowany, niemy protest przeciwko bandytyzmowi! (...) Były to pierwsze żydowskie szeregi, które szły na śmierć z godnością, ciskając barbarzyńcom spojrzenia pełne pogardy. (...) Gdy Niemcy zobaczyli Korczaka, pytali: +Kim jest ten człowiek?+". W ślad za nimi poszły dzieci z innych sierocińców i domów opieki, razem z opiekunami i wychowawcami.
Wielokrotnie opisywana i przedstawiana w filmach scena pochodu pięknie ubranych, śpiewających dzieci jest kwestionowana przez innych świadków. Relację taką przytacza Joanna Olczak-Ronikier, autorka wydanej w 2011 r. książki "Korczak. Próba biografii". "Naoczny świadek zapamiętał tę scenę inaczej: Korczak, bardzo już chory i wyczerpany, ledwie powłóczył nogami, dzieci, sparaliżowane przerażeniem, szły w całkowitej ciszy" - mówiła pisarka podczas spotkania promocyjnego.