Dziwne, że akurat „Syberia” rozpaliła największy entuzjazm czytelników. Jak to się stało, że podróżnik kojarzony z ekstremalnie gorącymi klimatami wyprawił się do krainy mrozu? „Pałka” (Jacek Pałkiewicz – przyp. red.) twierdzi, że to za sprawą jego ukochanego pisarza Jacka Londona. Chciał, jak jego bohaterowie, zmierzyć się z zimnem, z surowością natury. Rosja jaka całość przyszła później w sposób wtórny. W latach 80. XX w., zwłaszcza po nastaniu Gorbaczowa, we Włoszech szalenie interesowano się tym krajem i „Pałka” to wykorzystał – stał się pośrednikiem, handlarzem interkulturowym. Oprowadzał wycieczki, tłumaczył, co się dało z rosyjskiego na włoski, nawet druki techniczne. Ciekawe jest to, że nigdy przed wyprawą na Syberię nie był w Związku Radzieckim ani nie miał kontaktów z Rosjanami. Znajomość rosyjskiego wyniósł ze szkoły, gdzie przykładał się trochę bardziej do nauki tego języka niż koledzy. A potem szlifował go z samouczków.