Skandal wybuchł pod koniec października. Do Muzeum Powstania Warszawskiego wpłynął wtedy list od krewnego Reinera Stahela. Żądał on usunięcia z poświęconej powstaniu berlińskiej ekspozycji muzeum podpisu pod zdjęciem mówiącego, że generał był zbrodniarzem wojennym.
    Krewny generała argumentował, że takie określenie nie jest uprawnione, gdyż Reiner Stahel nie został uznany prawomocnym wyrokiem sądu za winnego dopuszczenia się zbrodni wojennych. Jeszcze w czasie drugiej wojny światowej trafił bowiem do radzieckich łagrów, w których zginął w latach 50. W trakcie odsiadki najprawdopodobniej nie był osądzony.