Ludzie, którzy budowali pierwsze komputery, nie przewidzieli tego, jak wiele zastosowań będą one miały obecnie. Howard Aiken, twórca pierwszego komputera Mark I (pisałem o nim w poprzednim odcinku tego cyklu), wypowiedział podobno zdanie: „Jedynie sześć elektronicznych maszyn cyfrowych wystarczyłoby do zaspokojenia potrzeb obliczeniowych całych Stanów Zjednoczonych". W latach 40. XX wieku, kiedy informatyka dopiero się rodziła, nie była to wypowiedź odosobniona. Thomas Watson, prezes IBM, firmy, która miała się najsilniej przyczynić do rozwoju informatyki (o jej dziejach pisałem w „Rzeczy o Historii" w wydaniach z 14 i 28 maja br.), podobno powiedział: „Światowe zapotrzebowanie szacuję na jakieś pięć komputerów". Jak widać, twórcy pierwszych komputerów sami ich nie doceniali!
Dlaczego więc budowano te ogromne maszyny? Przypomnijmy z poprzedniego felietonu: Mark I był ogromną maszyną: długą na 17 metrów, na 2 metry wysoką i na metr szeroką. Pierwszy elektroniczny komputer ENIAC to też była ogromna maszyna: 42 szafy, które miały po 3 metry wysokości, 60 centymetrów szerokości i 30 centymetrów głębokości. Komu i do czego takie monstrum mogło się przydać?
Jak łatwo się domyślić, komputerów potrzebowało wojsko. Pierwszym zadaniem tych wielkich maszyn było więc obliczanie tzw. tabel artyleryjskich. Były to zestawienia pozwalające szybko ustalić nastawy na przyrządach celowniczych działa, które ma trafić w odległy (czasem o kilkanaście kilometrów!) i niewidoczny cel. W czasie II wojny światowej taki sposób ostrzału artyleryjskiego prowadzonego z odległego od pola walki stanowiska ogniowego stał się regułą, tabele były więc bardzo potrzebne. Komputery przeliczały nastawy dział na zasięg lotu pocisków, uwzględniając to, jakie to są pociski, biorąc także pod uwagę szybkość i kierunek wiatru, wysokość nad poziomem morza (w rzadszym powietrzu pociski lecą dalej) i mnóstwo innych czynników. Podczas studiów na AGH byłem przez cztery lata szkolony wojskowo jako artylerzysta, używałem więc takich tabel i pamiętam ich zawartość!
Szerokie zastosowanie tabel
Tabele sporządzane przez pierwsze komputery miały przeznaczenie wojskowe, ale nie była to jedyna możliwość. Teraz każdy ma smartfon, który może szybko dotrzeć do różnych danych albo przeprowadzić potrzebne obliczenia. Ale dawniej ludzie chętnie i do wielu celów korzystali z tabel. Pierwsze tabele matematyczne powstały na początku drugiego tysiąclecia przed naszą erą i były powszechnie używane w Chinach do uproszczenia mnożenia dużych liczb. Kolejnym zastosowaniem, dla którego potrzebne były stabelaryzowane wartości, była nawigacja morska. W celu jej uproszczenia Alfons X Mądry (król Kastylii i Leónu w latach 1252–1284) wprowadził w 1252 r. tablice określające położenie bardziej znaczących ciał niebieskich i przez ponad 200 lat wszyscy żeglarze wyruszali na morze wyposażeni właśnie w „tabele alfonsjańskie". Nowocześniejsze tabele astronomiczne (wraz z tablicami sinusów i kosinusów) wprowadził w 1475 r. niemiecki biskup, matematyk i astronom, znany jako Regiomontanus (w rzeczywistości nazywał się Johannes Müller i pochodził z Königsbergu w Bawarii), a tabele sześciu funkcji trygonometrycznych opublikował w 1551 r. inny Niemiec, znany jako Rheticus (prawdziwe nazwisko: Georg Joachim von Lauchen). Tablice Rheticusa były tak dokładne, że praktycznie bez żadnych zmian używane były do połowy XX w. Podobnie wprowadzone w 1594 r. przez Johna Napiera logarytmy zostały stabelaryzowane w 1617 r. przez Henry'ego Briggsa z taką dokładnością, że kolejne pokolenia matematyków korzystały z tych tablic praktycznie bez żadnych zmian.
Niestety, do większości tabel obliczanych „ręcznie" nie można było mieć zaufania. Zawierały one liczne błędy wprowadzone przez pomyłki rachmistrzów lub (częściej) wnoszone podczas drukowania. Tylko maszyna, która wykonuje całkiem automatycznie wszystkie obliczenia oraz sama (bez udziału człowieka!) drukuje wyniki, mogła być źródłem wiarygodnych tabel. W związku z tym przez długi czas komputery budowano i wykorzystywano głównie do tego celu. Taka była też motywacja budowy pierwszego programowalnego komputera (o czym pisałem w „Rzeczy o Historii" w wydaniu z 11 czerwca br.). Z dzisiejszej perspektywy, nacechowanej wszechobecnością komputerów, ciekawostką jest fakt, że przez długi czas nie znajdowano dla nich żadnego innego zastosowania!