Prokurator białostockiego pionu śledczego IPN wnioskuje o przeprowadzenie przez stronę białoruską prac archeologicznych w konkretnych miejscach w rejonie wsi Kalety i leśniczówki Giedź, w pasie granicy polsko-białoruskiej. Wskazali je specjaliści od analizy zdjęć lotniczych i satelitarnych. W ich ekspertyzach jest mowa o 60 miejscach, w których mogą znajdować się groby Polaków pomordowanych podczas obławy augustowskiej.
IPN prosi też stronę białoruską o dopuszczenie do tych prac prokuratora z Białegostoku i biegłego archeologa. W przypadku ujawnienia ludzkich szczątków wnioskuje o przekazanie ich do Polski.
Nadzieję na pozytywną odpowiedź Białorusinów daje polityczne ocieplenie w relacjach Warszawy z Mińskiem. Wniosek przygotowano tuż przed wizytą szefa polskiej dyplomacji Witolda Waszczykowskiego na Białorusi. 23 marca Waszczykowski rozmawiał z prezydentem Aleksandrem Łukaszenką. Z relacji MSZ wynika, że m.in. na temat „pogłębienia dialogu historycznego". Nieoficjalnie słyszymy, że poruszano również temat obławy. 1 kwietnia Prokuratura Krajowa przekazała zaś Białorusinom wspomniany wyżej wniosek białostockiego IPN.
Jak przekonywała kilka tygodni temu na łamach „Rzeczpospolitej" Barbara Bojaryn-Kazberuk, dyrektor Oddziału IPN w Białymstoku, bez zgody strony białoruskiej nigdy nie będziemy mogli sprawdzić, czy hipoteza o istnieniu masowego grobu ofiar obławy w okolicach Kalet jest prawdziwa.
Obława augustowska jest największą niewyjaśnioną zbrodnią popełnioną na Polakach po II wojnie światowej. Przeprowadziły ją od 10 do 25 lipca 1945 r. wojska sowieckie, kontrwywiad wojskowy Smiersz, milicja oraz żołnierze I Armii Wojska Polskiego. Chcąc uderzyć w podziemie niepodległościowe, zatrzymali ok. 7 tys. osób, los ok. 600 do dzisiaj nie jest znany. Historycy nazywają obławę małym Katyniem.