Spacerując po wiślanych bulwarach Krakowa, warto wspomnieć, że stąpamy po zapomnianym relikcie największego planu gospodarczego regionu. Nabrzeża te powstały jako część głównego węzła w hydrotechnicznym projekcie mającym połączyć Morze Czarne z Bałtykiem. Zgodnie z założeniem ustawodawców wkrótce byłaby 100. rocznica przeprawienia statku z Konstancy do portu w Szczecinie.
Żądamy innego morza
Zdawało się, że koniec XIX w. kładzie kres złotej erze żeglugi śródlądowej w Europie. Ogromna sieć kanałów budowana z rozmachem od zarania przemysłu – a zwłaszcza w Anglii, Francji i Niemczech – traciła dawne znaczenie, wiele dróg wodnych zaś wręcz porzucono na stałe. Ociężałe barki przegrały z szybką i wszędobylską koleją, a choć masa towarów spławianych przez Niemcy wzrosła czterokrotnie w ostatniej ćwierci stulecia, transport wodny obsługiwał tylko 20 proc. przewozów. Podobnie było w Austro-Węgrzech stających się drugą – zaraz po Niemczech – potęgą kolejową Europy. Przeszło 43 tys. km linii szynowych zbudowanych w szale modernizacji po 1867 r. pozornie spełniało potrzeby transportowe monarchii.
Jednak gwałtowny rozwój kolei miał ciemną, zwykle przemilczaną stronę. Tylko nieznaczna część inwestycji miała gospodarcze znaczenie. Sens większości linii był ukryty w strategicznych planach sztabowców armii tworzących rozkłady przerzutu wojsk i masowych mobilizacji, za czym szła nacjonalizacja i chroniczny deficyt finansowy kolei. Co więcej, z powodu struktury kosztów nawet wzrost przewozów tylko powiększał straty.
Mimo to Austria długo nie zwracała uwagi na Dunaj jako naturalny kręgosłup transportowy imperium. Dopiero umiędzynarodowienie bałkańskiego problemu i interwencja zachodnich mocarstw inwestujących w państwo osmańskie wywołały refleksję – zwłaszcza gdy finał wojny krymskiej, przez konkluzje konferencji paryskiej, pozbawił monarchię suwerennej władzy nad rzeką. Europejska Komisja Dunaju, co było zdarzeniem bez precedensu, strzegła dostępności żeglugi, wysokości opłat, a zwłaszcza godziła zawiłe interesy serbskie, mołdawskie i rumuńskie na ujściu rzeki.
Głównie szło o zbliżenie Zachodu do Wielkiej Porty, dlatego w latach 80. Komisja zmusiła Budapeszt do udrożnienia przełomu Dunaju w Żelaznej Bramie dzielącej południowe Karpaty od Gór Wschodnioserbskich. Węgry wielkim kosztem usunęły katarakty i poszerzyły tor wodny, ale z punktu widzenia krajowego interesu gospodarczego było to 200 mln koron wrzuconych w błoto.