W 2009 r. w Wielkiej Brytanii ukazała się książka pisarza i dziennikarza Guya Waltersa „Hunting Evil", który dowiódł, że dzięki cichej pomocy niemieckich służb granicznych, ambasad, przedstawicielstw handlowych i organizacji pozarządowych kary uniknęło ponad 30 tys. niemieckich przestępców wojennych.
Już w 1946 r. gen. Juan Peron, dyktator Argentyny, zdecydował się przyjąć pewną liczbę niemieckich oficerów poszukiwanych w Europie listami gończymi. Zależało mu na niemieckich inżynierach, naukowcach, oficerach sztabowych, ale nową tożsamość w Argentynie dostawali zazwyczaj zwykli przestępcy wojenni i ich rodziny.
W maju 2011 r. świat obiegła wiadomość, że w Niemczech żyje na wolności 17 zbrodniarzy wojennych, skazanych prawomocnie przez włoskie sądy na karę dożywotniego więzienia. Współczesne państwo niemieckie, które jest bardzo rygorystyczne w takich czynnościach prawnych jak odbieranie dzieci rodzinom polskich imigrantów, zatroszczyło się o stan zdrowia 17 przestępców, którzy – jak podkreślił włoski prokurator wojskowy Marco de Paolis – dopuścili się najpodlejszych zbrodni w historii II wojny światowej.
Ilu takich ludobójców kryły i nadal kryją różne urzędy Republiki Federalnej Niemiec czy Austrii? Szymon Wiesenthal wykazywał, że począwszy od lat 60. wszyscy dyrektorzy departamentów w zachodnioniemieckim resorcie sprawiedliwości mieli w życiorysie okres aktywnej działalności w hitlerowskich instytucjach, w tym w Głównym Urzędzie Bezpieczeństwa Rzeszy. Ludzie ci byli odpowiedzialni choćby za część z 35 tys. wyroków śmierci wydanych przez utworzone w 1933 r. sądy specjalne. Szczególnie ponurą postacią był Wolfgang Fränkel, nazistowski przestępca mający na sumieniu przynajmniej 30 wyroków śmierci (m.in. na kobietę, która ukradła torebkę), a od 1962 r. pełniący funkcję prokuratora generalnego RFN. Fränkel otwiera długą listę nazistowskich ,,grubych ryb", fanatycznych zbrodniarzy, którzy pełniąc funkcje publiczne w powojennym rządzie federalnym i administracjach landów, uniknęli procesu i kary. Za ten stan rzeczy ponoszą winę wszystkie rządy RFN, zaczynając od gabinetu kanclerza Konrada Adenauera, który był przeciwny wszelkim rozliczeniom z przeszłością.
Prof. Manfred Görtemaker, szef niezależnej komisji historyków niemieckich, stwierdził, że ludzie, którzy po 1949 r. kierowali zachodnioniemieckim systemem sprawiedliwości, nigdy nie zostali rozliczeni ze zbrodni o „przerażających rozmiarach". To oni wraz ze służbą konsularną RFN wspomagali niemieckich „emigrantów" w krajach Ameryki Południowej, zapewniając im emerytury, renty i zasiłki na wygodną jesień życia.