Za wpisaniem terenu do austriackiego rejestru zabytków optowało polskie Ministerstwo Kultury oraz ambasada RP w Wiedniu. Jak tłumaczyła nam wiceminister kultury Magdalena Gawin, istniało bowiem zagrożenie, że to miejsce kaźni wielu polskich więźniów – głównie elit intelektualnych – bezpowrotnie zostanie zniszczone. Rozpoczęły się tam bowiem prace budowlane (teren znajduje się we władaniu firmy kamieniarskiej).
Tylko krematorium
KL Gusen działał od 25 maja 1940 r. do 5 maja 1945 r. i wchodził w skład sieci podobozów KL Mauthausen.
Więźniami obozu byli głównie Polacy. Zginęli tam m.in. profesorowie Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz duchowni.
Jak to możliwe, że miejsce ich kaźni było dewastowane? Otóż po wojnie teren dawnego obozu został przez władze austriackie sprywatyzowany, a ślady po nim niemal całkowicie zatarte. Niektóre budynki – w tym brama główna, więzienie i strażnica SS – przekształcono w prywatne wille i domy. Na miejsce upamiętnienia działających na terenie Austrii obozów zaadaptowano pobliski obóz w Mauthausen.
Ministerstwo Kultury od kilku miesięcy prowadzi dyplomatyczną ofensywę, aby zachować pamięć o Gusen. W maju urzędnicy resortu zaalarmowali media o dewastacji dawnego placu apelowego przez miejscowego kamieniarza.