Na początku lat 50. komendant Czechosłowackiej Straży Granicznej Ludvik Hlavaczka wpadł na pomysł śmiercionośnego uszczelnienia południowej granicy państw komunistycznych. Na jego rozkaz między dwoma barierami zasieków umieszczone zostały sowieckie miny przeciwpiechotne, zainstalowane zostały też blokady elektryczne pod napięciem 3–6 tys. woltów. O zagrożeniu minami czy prądem nie informowały znaki ostrzegawcze, dlatego uciekinierzy o nim nie wiedzieli.
Z badań IPN wynika, że między wrześniem 1952 r. a sierpniem 1965 r. (do tego czasu działała zapora elektryczna) na granicy czechosłowacko-austriackiej zginęło 30 Polaków. W sumie zaś poniosło tam śmierć co najmniej 428 osób, m.in. w okolicach czeskiego Mikulova, a także miejscowości Znojmo.