Pod ruinami wspaniałego krzyżackiego zamku w Radzyniu Chełmińskim zastanawiam się, dlaczego Królestwo Polskie i państwo krzyżackie były skazane na wyniszczający konflikt, którego epilogiem była ostatecznie jedna z najstraszniejszych wojen w dziejach.
W naszej pamięci utrwalił się Sienkiewiczowski, antyprusacki portret Krzyżaków jako podłych zbrodniarzy, którzy oszukali nieostrożnego księcia Konrada Mazowieckiego, żeby podstępem zająć ziemię chełmińską, podbić Prusy, wymordować rodowitych gdańszczan i zbudować złowrogie państwo zakonne. Czy ta charakterystyka jest przesadzona? Czy nasza ocena tego fragmentu dziejów jest obiektywna? To prawda, że nasza niechęć do Krzyżaków jest ukształtowana przez wojny, które zdominowały cały XIV i XV wiek. Jednak przez 100 pierwszych lat obecności zakonu na naszych ziemiach pogranicze było prężnie rozwijającą się strefą pokoju.