Powinniśmy zapamiętać to wydarzenie i głęboko przemyśleć. Zwłaszcza gdy w pierwszych dniach września często wspominamy sowiecką napaść na Polskę, wracamy do diabelskiego paktu Ribbentrop-Mołotow i ponownie przeżywamy agonię polskich oficerów w Katyniu i Miednoje oraz setek tysięcy naszych rodaków zamordowanych w archipelagu Gułag. Nie możemy o nich zapomnieć, ale też nie powinniśmy wyrzucać z pamięci braterstwa krwi, jakie połączyło zwykłych Polaków i Rosjan na polach bitew czy w niemieckich kazamatach. Chciałbym, żeby pamięć o tych pierwszych ludziach zamordowanych w komorze gazowej w KL Auschwitz stała się fundamentem odnowy dobrosąsiedzkich relacji Polski z Rosją.

Jest jeszcze inny aspekt tego tragicznego wydarzenia sprzed 81 lat. Według szacunków Biura Odszkodowań Wojennych z 1946 r. Polska straciła w czasie niemieckiej okupacji ponad 6 milionów swoich obywateli. Połowę z nich stanowili Polacy wyznania mojżeszowego. Świadomie i wyzywająco wobec populistów pokroju Jaira Lapida używam takiego określenia. To ważne, żebyśmy pamiętali, że zgodnie z Konstytucją kwietniową to byli Polacy. Określenie „naród żydowski" w odniesieniu do obywateli polskich wyznania mojżeszowego uważam za oksymoron. Czy ludzie zasłużeni dla kultury narodowej, jak Stanisław Sielański, Kazimierz Krukowski, Krzysztof Kamil Baczyński, Gustaw Herling-Grudziński, Krystyna Feldman, Jan Brzechwa, Julian Tuwim, Aleksander Bardini, Kazimierz Brandys, Jan Kiepura, Stanisław Lem, Bolesław Leśmian, Jerzy Wasowski, Władysław Szpilman i wielu innych, nie byli po prostu Polakami? Czy do innego narodu należał działacz Młodzieży Wszechpolskiej, narodowiec Stanisław Piasecki, którego matka pochodziła z religijnej rodziny żydowskiej Siberfeldów? Po dwóch tysiącach lat diaspory w różnych częściach świata Żydzi nie stanowią – jak twierdzili naziści – jednolitej grupy etnicznej. Na świecie można spotkać wyznawców judaizmu o rysach mongoidalnych lub negroidalnych. Wiele ortodoksyjnych odłamów judaizmu radykalnie odrzuca ideologię syjonistyczną i nie akceptuje istnienia Państwa Izrael. Wręcz przeciwnie, uważają oni współczesny Izrael za sprzeniewierzenie się woli Boga.

Czy zatem proklamowane po wojnie Państwo Izrael ma prawo występować w obszarze polityki międzynarodowej jako rzecznik pamięci pomordowanych Polaków wyznania mojżeszowego? Na pewno w jakimś stopniu tak, ale to Polska jest znacznie bardziej uprawniona do tej roli, ponieważ połowę wszystkich zamordowanych Żydów europejskich stanowili obywatele Rzeczypospolitej Polskiej. Konstytucja RP z 23 kwietnia 1935 r. wprowadzała pojęcie „naród" w miejsce wcześniejszego określenia „wszyscy obywatele". Oznaczało to, że prawodawca uznawał wszystkich obywateli polskich – niezależnie od wyznania, koloru skóry czy języka – za przedstawicieli narodu polskiego. Środowiska żydowskie z uznaniem zaakceptowały tę zmianę. Dlatego w tym duchu narodowym 2 września 1939 r. Zarząd i Rada Naczelna Związku Rabinów RP wystosowały apel: „Bracia w Izraelu, Obywatele Najjaśniejszej Rzeczypospolitej Polskiej! Odwieczny wróg napadł w niecny, nikczemny sposób na naszą tak gorąco przez nas umiłowaną Ojczyznę, Polskę. Wyzuty dosłownie z czci, wiary i wszelkich uczuć ludzkich, niesie on mord, rabunek i pożogę. My, Żydzi, dzieci tej ziemi od zamierzchłych czasów, stajemy wszyscy w karnym ordynku, zwarci i opanowani na wezwanie Pana Prezydenta Rzeczypospolitej i Naczelnego Wodza, aby bronić naszej ukochanej Ojczyzny, każdy na wyznaczonym mu przez władze posterunku, i oddamy, gdy zajdzie tego potrzeba, na ołtarzu Ojczyzny nasze życie i nasze mienie bez reszty. Jest to naszym najszczytniejszym obowiązkiem obywatelskim i religijnym, według nakazów naszej Świętej Wiary, który z największą radością spełnimy – tak nam i Polsce dopomóż Bóg".

Czy te słowa napisane przez polskich patriotów nie są ostatecznym manifestem najwyższej wierności wobec polskiej ojczyzny? Ich autorzy, podobnie jak wspomniani na początku tego tekstu Polacy i Rosjanie, w większości zginęli w niemieckich komorach gazowych.