Groza sprzed 70 lat

W Przemyślu przypomniano tragedię Polaków wywiezionych w głąb ZSRR

Publikacja: 01.03.2010 04:05

W inscenizacji wzięło udział ponad 500 aktorów i statystów

W inscenizacji wzięło udział ponad 500 aktorów i statystów

Foto: Fotorzepa, Marek Kamiński MK Marek Kamiński

Rampa na bocznicy dworca kolejowego w Przemyślu. Sowieccy żołnierze pod lufami karabinów pędzą Polaków do bydlęcych wagonów. Mężczyźni niosą skromne tobołki, jakie zdążyli zabrać w kilkanaście minut, bo tylko tyle dano im na spakowanie dorobku życia. Matki pilnują wystraszonych dzieci. Żołnierze popędzają rodziny, które enkawudziści w nocy obudzili kołataniem kolb w drzwi. Na szerokich torach bocznicy kolejowej czeka już pociąg z lokomotywą ozdobioną czerwoną gwiazdą.

Wczorajsza inscenizacja niewiele różniła się od prawdziwej scenerii z lutego 1940 r. Tylko temperatura 70 lat temu była znacznie niższa – ponad 20 stopni poniżej zera. – By wiernie oddać gehennę tamtych dni, przeprowadziłem kilkadziesiąt rozmów z Sybirakami – opowiada Mirosław Majkowski, współtwórca i scenarzysta rekonstrukcji wywózek.

W plenerowym widowisku “Na nieludzką ziemię...” uczestniczyło ponad 500 aktorów i statystów. Przygotowało je Przemyskie Stowarzyszenie Rekonstrukcji Historycznej X D.O.K. oraz Centrum Kulturalne w Przemyślu przy wsparciu marszałka województwa podkarpackiego oraz IPN w Rzeszowie. Patronat honorowy objął prezydent RP Lech Kaczyński.

Inscenizację oglądały setki Sybiraków. Gdy naprawdę usuwano ich z kraju, mieli po kilka, kilkanaście lat. Wywieziono ich z całymi rodzinami takimi samymi pociągami z czerwoną gwiazdą podczas czterech deportacji w lutym, kwietniu i czerwcu 1940 r. oraz w czerwcu 1941 r. Sowieci wywieźli wówczas ponad milion Polaków. Decyzją Rady Komisarzy Ludowych Związku Socjalistycznych Republik Sowieckich z 5 grudnia 1939 r. trafili na nieludzką ziemię: Magadanu, Białego Raju, Kamczatki, Workuty, Ałtaju i wielu innych osad w syberyjskiej tajdze.

[srodtytul]Noc, hałas i strach[/srodtytul]

– Na tej rampie zaczęło się nasze sześcioletnie piekło Sybiru – wspomina Jadwiga Romańczyk, emerytowana nauczycielka z Rzeszowa. W lutym 1940 r. miała 12 lat. Z trzy lata starszą siostrą Wandą oraz rodzicami Zofią i Wincentym Pelcami mieszkali we wsi Towarnia w powiecie dobromilskim (obecnie Ukraina). – Walenie kolbami do drzwi obudziło nas o piątej nad ranem – opowiada. Dwóch enkawudzistów kazało się szybko spakować. Jednym z nich był miejscowy Ukrainiec, którego chorej żonie dzień wcześniej mama Jadwigi zaniosła leki. – Wieczorem mamusia ratowała jego żonę, a on kilka godzin później nie pozwolił nam zabrać woreczka ze zbożem – wspomina.

Jadwigę z siostrą i rodzicami wywieziono do Omska, a później do leśnych baraków w Balszoj Pristani na Irtyszem. Pamięta, jak z głodu i zimna ludzie umierali podczas transportu i potem – w syberyjskiej tajdze. Jej cała rodzina przeżyła wywózkę. Wrócili do ojczyzny w 1946 r. – Najgorsze było to, że po powrocie przez wiele lat musieliśmy milczeć o syberyjskiej gehennie – mówi pani Jadwiga.

[srodtytul]Marzenie o chlebie[/srodtytul]

Józef Golema zapamiętał rampę kolejową w Czerlance nad Niemnem. Miał wówczas dziewięć lat. Mieszkali w osadzie Żylicze na Grodzieńszczyźnie. Ojciec był legionistą i od Józefa Piłsudskiego dostał tam ziemię. Kilka dni przed wywózką aresztowało go NKWD. Po matkę i dzieci przyszli nad ranem. Wszystkich przewieźli za Niemen na stację kolejową. – Myślałem, że Sowieci całą Polskę wywożą, tyle tam było ludzi – mówi pan Józef. Ponad miesiąc jechali pociągiem, potem 600 km samochodami.

Józef Golema wywózkę przeżył w Krasnym Uralu, gdzie dorośli i starsze dzieci pracowali przy wyrębie tajgi. – Miałem jedno marzenie, by wrócić, najeść się chleba, opowiedzieć i umrzeć – wyznaje. Wrócił po wojnie, nie najadł się chleba i milczał o tym, co go spotkało. Wspomnienia spisał dopiero w latach 80. Książka “Dopust Boski” ukazała się w zeszłym roku.

Golema, szef podkarpackich struktur Związku Sybiraków, cieszy się, że po latach zapomnienia organizuje się inscenizacje historyczne jak ta w Przemyślu: – Młode pokolenie Polaków musi poznawać prawdę historyczną, bo naród, który nie szanuje swojej historii, przestaje istnieć.

[i]masz pytanie, wyślij e-mail do autora

[mail=j.matusz@rp.pl]j.matusz@rp.pl[/mail][/i]

Rampa na bocznicy dworca kolejowego w Przemyślu. Sowieccy żołnierze pod lufami karabinów pędzą Polaków do bydlęcych wagonów. Mężczyźni niosą skromne tobołki, jakie zdążyli zabrać w kilkanaście minut, bo tylko tyle dano im na spakowanie dorobku życia. Matki pilnują wystraszonych dzieci. Żołnierze popędzają rodziny, które enkawudziści w nocy obudzili kołataniem kolb w drzwi. Na szerokich torach bocznicy kolejowej czeka już pociąg z lokomotywą ozdobioną czerwoną gwiazdą.

Pozostało jeszcze 88% artykułu
Historia
Przypadki szalonego Kambyzesa II
Materiał Promocyjny
VI Krajowe Dni Pola Bratoszewice 2025
Historia
Paweł Łepkowski: Spór o naturę Jezusa
Historia
Ekshumacje w Puźnikach. Do odnalezienia drugi dół śmierci
Historia
Paweł Łepkowski: „Największy wybuch radości!”
Materiał Promocyjny
Cyberprzestępczy biznes coraz bardziej profesjonalny. Jak ochronić firmę
Historia
Metro, czyli dzieje rozwoju komunikacji miejskiej Część II
Materiał Promocyjny
Pogodny dzień. Wiatr we włosach. Dookoła woda po horyzont