„Na stacje zagłuszające skarżą się słuchacze, ponieważ nie mogą odbierać naszych własnych stacji, skarżą się odbiorcy telewizji, bo zagłuszanie układa się w piękną morę na ekranach telewizorów, skarży się LOT, że ma utrudniony kontakt radiowy z samolotami, skarży się Marynarka Handlowa na utrudniony kontakt ze statkami... Mnóstwo szkód, pożytek żaden – a w ogóle po co? Czy naprawdę nie stać nas na skuteczną kontrpropagandę?” – pyta Maciej Kwiatkowski.
Stać nas. Warunek jest jeden: „Musimy stworzyć armię doskonałych literatów” – podpowiada Michaił Szołochow. „Gazeta Krakowska” drukuje obszerne fragmenty jego wystąpienia na XX Zjeździe KPZR. Szołochow dowodzi, że literatura radziecka stała się przodującą literaturą świata dzięki temu, że „my wszyscy, każdy w miarę swego talentu, posługując się głębinowymi środkami sztuki, natchnionym słowem artystycznym, propagujemy zwycięskie idee komunizmu – najwyższej nadziei ludzkości!”. Szołochow wzywa do budowania literatom domów na wsi, żeby byli bliżej tematyki kołchozowej. Całość zaś kończy inwokacją: „Partio moja! Masz potężny, jasny rozum kolektywny i matczyne ręce, które potrafią być i surowe, i tkliwe. Znajdziesz niezbędną formę pomocy dla swoich pisarzy, a oni, uskrzydleni twą uwagą i troskliwością, stworzą nowe, godne ciebie, partio, i godne ojczyzny dzieła”.
Na razie z okazji Dnia Kobiet dziękują kobiety. „Gdy za wiele, wiele lat w dzień 8 marca sięgnie ktoś do księgi aforyzmów naszej epoki – pisze Danuta Kozubowa – wyczyta w nich, że żona stała się przyjacielem, który umiał błędy męża poddać ostrej krytyce i wykreślić obłudne kompromisy z życia małżeńskiego, że kobieta była współbudowniczym socjalizmu – twórcą kołchozów i nowych miast”.
„Gazeta Krakowska” drukuje okolicznościowy wiersz „Rówieśnice”: „Do siebie samej w latach późnych/ na czas młodości odchodzącej/ piszę i dziś już tworzę w sobie/ pogodną zgodę na te lata (...) Chcę umierając dzielić przyjaźń/ z młodą medyczką – komunistką/ jak rówieśnica z rówieśnicą/ Niech przyjaźń siły jej pomnoży/ Bo kiedyś ona – właśnie ona/ wpatrzona w pole mikroskopu/ zada ostatni cios chorobie/ która wstrzymała oddech mój”. Cztery dni później umiera Bolesław Bierut. Cztery dekady później autorka wiersza zdobywa literacką Nagrodę Nobla.