Transportowce zakotwiczyły na wysokości odcinków „czerwonego” i „niebieskiego” ok. 3 mil morskich od brzegu. O 14.25 rozpoczęła się ostatnia faza przygotowania artyleryjskiego – ogień prowadziły cztery krążowniki i pięć niszczycieli.
Na odcinku „czerwonym” o długości 2,2 km wyznaczono dwa punkty lądowania. W pierwszym rzucie na brzegu miały się znaleźć dwa bataliony piechoty morskiej. Siły te uszykowano w 23 fale amfibii desantowych i jedną falę okrętów desantowych LST (osiem jednostek).
Na odcinku „niebieskim” (odległym ok. 5 km od „czerwonego”) wyznaczono dwa punkty lądowania. W pierwszym rzucie desantowały się tam dwa bataliony w 15 falach amfibii desantowych i sześciu falach kutrów desantowych. Miały one dobijać do brzegu co minutę.
O godzinie 16.45 pierwsza fala ruszyła ku brzegowi odcinka „niebieskiego”. Amfibie i kutry, idąc z prędkością czterech węzłów, potrzebowały 45 minut na pokonanie dystansu dzielącego je od plaży. Gdy jednostki desantowe znalazły się 50 m od brzegu, okręty wsparcia ogniowego os-trzeliwujące ląd przerwały ogień. Równocześnie 50 samolotów szturmowych przeprowadziło zmasowane bombardowanie odcinka lądowania. O godzinie 17.30 pierwsze amfibie desantowe wyszły na plażę „niebieską”. Ponieważ podejście do odcinka desantowania było trudne pod względem nawigacyjnym, nie obyło się bez komplikacji. Dwie fale amfibii prowadzone przez kutry pilotowe dotarły do brzegu w zaplanowanym czasie, lecz trzecia straciła orientację i utknęła w mule ok. 300 m od brzegu. Żołnierze musieli przeprawiać się w bród. Kolejne fale uległy rozproszeniu, a wojska spływały na przyczółek nieregularnie. Zaplanowany przez sztabowców harmonogram działań nadawał się do kosza. Mimo to marines rozpoczęli działania zaczepne.
Kiedy pierwsze amfibie dotarły do plaży „niebieskiej”, łodzie desantowe ruszyły ku odcinkowi „czerwonemu”, osiągając brzeg o godzinie 18. Tutaj również przebieg lądowania odbiegał od przygotowanych wcześniej planów. Część dwóch kompanii drugiego rzutu wylądowała w niewłaściwych miejscach, a po rozpoczęciu działań zaczepnych pododdziały zostały ostrzelane przez własną artylerię okrętową, w wyniku czego zginął amerykański żołnierz.