Cztery bomby na metr kwadratowy

Plany lądowania i walki na przyczółku zakładały, że kluczowe znaczenie dla powodzenia operacji ma niewielka wysepka Wolmi-do, leżąca 880 m na południowy zachód od Inczhon i połączona ze stałym lądem kamienną groblą.

Publikacja: 07.12.2007 12:14

Cztery bomby na metr kwadratowy

Foto: bridgeman art library, zl/archiwum „mówią wieki"

Lądowanie na Wolmi-do, poprzedzone bombardowaniem z powietrza i ostrzałem z morza, nastąpić miało podczas porannego przypływu. Po opanowaniu wyspy podczas wieczornej wysokiej wody desantować się miały następne rzuty. Zająwszy Inczhon, wojska desantowe powinny rozpocząć natarcie na Seul. Datę ataku wyznaczono na 14 – 16 września, w zależności od prognozy pogody.

Raporty rozpoznania z przełomu sierpnia i września mówiły, że oddziały przeciwnika w rejonie Inczhon liczą ok. 1000 żołnierzy wyposażonych w 12 armat kal. 76 mm i 11 armat przeciwlotniczych kal. 37 mm. Lotniska Kimpo broniło 500 ludzi. Przeciwko nim zamierzano rzucić 40 tys. żołnierzy amerykańskich (1. Dywizja Piechoty Morskiej, 7. Dywizja Piechoty) i południowokoreańskich (pułk piechoty morskiej). Zespół desantowy składał się z 220 okrętów i transportowców (w tym czterech lotniskowców uderzeniowych).

Na przełomie sierpnia i września w Pusan oraz japońskich portach Jokohamie i Kobe rozpoczęto załadunek wojsk desantu na okręty i transportowce. 5 września załadowane jednostki zgrupowano w niewielkie konwoje, które pod eskortą okrętów wojennych i lotnictwa wyruszyły do rejonu oznaczonego mianem „California” ok. 30 mil morskich od brzegu na wysokości Inczhon. 13 i 14 września spotkały się tam wszystkie siły biorące udział w operacji.

Wcześniej, bo 10 września, rozpoczęły się bombardowania wyspy Wolmi-do, do których użyto 68 samolotów pokładowych lotnictwa piechoty morskiej z lotniskowców eskortowych „Sicily” i „Badoeng Strait”. Bomby napalmowe zmieniły Wolmi-do w morze ognia. 13 września do akcji weszły cztery krążowniki i sześć niszczycieli. W ciągu trzech dni ostrzału i bombardowania na każdy metr kwadratowy wyspy spadły cztery bomby lotnicze lub ciężkie pociski artyleryjskie. Tylko podczas porannego ostrzału 14 września krążowniki zużyły 1732 pociski kal. 102 – 203 mm. Artyleria północnokoreańska starała się przeszkadzać Amerykanom i czyniła to na tyle skutecznie, że uszkodziła ciężko jeden, a lżej dwa niszczyciele.

Gdy wydawało się, że obrona Wolmi-do przestała istnieć, 14 września o godz. 13 trałowiec typu YMS oraz sześć kutrów trałowych przystąpiły do oczyszczania z min morskich wód w pobliżu wyspy. Niespodziewanie jednak północnokoreańskie działa, które uznano za zniszczone, znów otworzyły ogień – trałowiec i dwa kutry trałowe zostały trafione. Niszczyciele na nowo podjęły ostrzał wyspy, likwidując jedną armatę.

Po zmroku do Wolmi-do zbliżyły się wydzielone z zespołu inwazyjnego trzy transportowce, okręt desantowy-dok, trzy okręty wsparcia ogniowego wyposażone w wyrzutnie pocisków rakietowych oraz niszczyciel. Na pokładach transportowców i okrętu desantowego-doku znajdował się batalion piechoty morskiej. Do świtu zespół pokonał Kanał Latających Ryb i rozpoczął się przeładunek piechoty morskiej na kutry desantowe.

Następnego dnia o godz. 5 rano Wolmi-do znalazła się ponownie pod bombami i ogniem broni pokładowej samolotów, a następnie artylerii krążowników i niszczycieli. Trzy okręty wsparcia ogniowego wystrzeliły w ciągu 15 minut aż 6421 pocisków rakietowych kal. kalibru 127 mm. Żywych pozostało zaledwie 37 obrońców.Kutry desantowe uformowały się w fale i ruszyły ku wyspie. Po godz. 6.30 na brzegu wylądowało sześć plutonów marines i kompania czołgów. Desperacki kontratak resztki obrońców załamał się w ogniu broni automatycznej Amerykanów. Poza tą straceńczą akcją marines nie trafili na zorganizowany opór. W pół godziny opanowali całą wyspę oraz połączoną z nią groblą wysepkę Sowolmi i zajęli stanowiska obronne w rejonie wylotu grobli łączącej Wolmi-do ze stałym lądem.

Po rzucie szturmowym do brzegu podeszły jednostki drugiego rzutu. Na ląd wysadzono wówczas trzecią kompanię piechoty, dwa dywizjony artylerii, czołówkę chirurgiczną oraz pluton saperów. Zakończyła się pierwsza faza inchońskiej operacji desantowej. Kolejne rzuty wojsk desantu lądować miały podczas wieczornego przypływu.

Historia
Paweł Łepkowski: Najsympatyczniejszy ze wszystkich świętych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Historia
Mistrzowie narracji historycznej: Hebrajczycy
Historia
Bunt carskich strzelców
Historia
Wojna zimowa. Walka Dawida z Goliatem
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Historia
Archeologia rozboju i kontrabandy