Blok

Był to wynalazek architektoniczny: maksymalna prostota, oszczędność, sześcian burego koloru, kilku- lub wielopiętrowy. Odeszliśmy od tradycyjnej cegły i zaczęliśmy budować z cementowych prefabrykatów, pustaków, trelinek. Blokowiska pokryły całą Polskę; zaczęły powstawać za Gomułki, żeby za Gierka osiągnąć apogeum w postaci budownictwa z wielkiej płyty.

Publikacja: 14.01.2008 00:57

Wyrastały coraz dłuższe i wyższe. Nawet w malowniczych uzdrowiskach u stóp karpackich gór pojawiły się rzędy tych nowoczesnych, socjalistycznych domostw, zasłaniając wszelki widok.

Rekord długości pobił kilometrowy blok w Trójmieście przy ulicy Lumumby. Takich cudów architektury było znacznie więcej i nazwane zostały mrówkowcami. Nie wyrósł jednak nigdy blok podniebny wysokości Pałacu Kultury i Nauki. Ten rekord nie został pobity. Bloki dominowały przez kilkadziesiąt lat w budownictwie mieszkaniowym i na pytanie, gdzie mieszka, mniej więcej co trzeci Polak odpowiadał: „W bloku!”.

Później co zamożniejsi Polacy zaczęli sobie budować wille na kształt zminiaturyzowanych bloków. Były to piętrowe sześciany, a potrzebę indywidualnej estetyki zaspokajały frontony wyłożone mozaiką z kolorowego szkła lub kamieni. Chłopi także porzucali tradycyjne wzorce budownictwa, spadziste dachy i masowo stawiali szare pudła z prefabrykatów. Toteż jadąc przez kraj, od gór do morza widziało się tylko bloki, bloki i widok ten komponował się doskonale z szarym niebem i szarym życiem.

Należy przytoczyć w tym miejscu opowieść pana Władzia, zaopatrzeniowca z dużego zakładu przemysłowego w stolicy, który z tytułu swych obowiązków pociągami i autobusami nieustannie przemierzał naszą ojczyznę. Takie mieli koczownicze życie zaopatrzeniowcy poszukujący surowca, części zamiennych czy miejsca zbytu dla produkcji swojego zakładu. Często bywali mocno napici, zapadali w pijacki sen, otwierali oczy, zrywali się i utrudzeni przedzierali mozolnie przez osiedla jednakowych bloków w Warszawie, Gdańsku, Rzeszowie, Białymstoku.

Pewnego razu pan Władzio miał przygodę o wydźwięku metaforycznym. Był na delegacji, załatwił, co miał załatwić, co oczywiście wiązało się ze znaczną ilością wypitego alkoholu, i na ławeczce pod cienistym drzewem zapadł w mocny sen. Zbudził się o zmierzchu i wydało mu się, że wrócił już do swego miasta. Znajome bloki. Jest nareszcie w swoim osiedlu. Ucieszył się i ruszył dziarskim krokiem.

Znajome ulice. Coraz bliżej. Już jego blok. Pojechał windą na swoje piętro, poszedł korytarzem do drzwi opatrzonych numerem jego mieszkania. Włożył klucz w zamek i nim jeszcze go przekręcił, drzwi otworzyły się raptownie. Stał w nich brzuchaty mężczyzna w podkoszulku, w jednej ręce trzymał młotek.

– To jest przecież... – Pan Władzio zbaraniał zupełnie.

Ale nie dokończył. Brzuchaty zamachnął się młotkiem. Pan Władzio ledwie zdążył uskoczyć, po czym rzucił się do ucieczki.

– Łapać złodzieja – gonił go wściekły głos z góry.

Na szczęście nikt nie zagrodził mu drogi. Wybiegł przed dom. Spojrzał na tablicę z nazwą ulicy, umocowaną przy wejściu. Ulica Rumiankowa. Tak przecież nazywała się jego ulica. Rozglądał się bezradnie. Dopiero po chwili odkrył różnicę. Naprzeciwko ciągnął się blok długi jak gigantyczny wąż. Takiego nie było na jego osiedlu. Padł ofiarą pomyłki. Zamiast w swoim mieście był w innym, odległym o kilkaset kilometrów. Czekała go jeszcze długa droga do domu.

Chłopi także porzucali tradycyjne wzorce budownictwa – spadziste dachy, i masowo stawiali szare pudła z prefabrykatów.

Wyrastały coraz dłuższe i wyższe. Nawet w malowniczych uzdrowiskach u stóp karpackich gór pojawiły się rzędy tych nowoczesnych, socjalistycznych domostw, zasłaniając wszelki widok.

Rekord długości pobił kilometrowy blok w Trójmieście przy ulicy Lumumby. Takich cudów architektury było znacznie więcej i nazwane zostały mrówkowcami. Nie wyrósł jednak nigdy blok podniebny wysokości Pałacu Kultury i Nauki. Ten rekord nie został pobity. Bloki dominowały przez kilkadziesiąt lat w budownictwie mieszkaniowym i na pytanie, gdzie mieszka, mniej więcej co trzeci Polak odpowiadał: „W bloku!”.

Pozostało 81% artykułu
Historia
Paweł Łepkowski: Najsympatyczniejszy ze wszystkich świętych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Historia
Mistrzowie narracji historycznej: Hebrajczycy
Historia
Bunt carskich strzelców
Historia
Wojna zimowa. Walka Dawida z Goliatem
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Historia
Archeologia rozboju i kontrabandy