Powstańcza poczta wraca do Warszawy

Muzeum Powstania Warszawskiego nabyło cenną kolekcję po cenie wywoławczej 190 tysięcy euro - pisze korespondent "Rzeczpospolitej" z Düsseldorfu

Aktualizacja: 11.02.2008 07:37 Publikacja: 11.02.2008 00:39

Powstańcza poczta wraca do Warszawy

Foto: Rzeczpospolita

– Miałam duszę na ramieniu, podnosząc numerek 46, gdy zaczęła się licytacja. Po kilkudziesięciu sekundach było po wszystkim. Kolekcja jest nasza – mówiła wzruszona Joanna Lang, wysłanniczka Muzeum Powstania Warszawskiego. Kolekcja została sprzedana za 190 tys. euro, polskie muzeum było jedynym chętnym do nabycia 123 znaczków, kopert i korespondencji oraz innych pamiątek powstańczych.

Już za miesiąc zbiory znajdą się w Warszawie, gdzie historycy zajmą się ich opracowaniem. – Spodziewamy się, że analiza korespondencji może ujawnić losy osób, które korzystały z powstańczej poczty – mówią przedstawiciele muzeum. Rzeczywista cena zakupu będzie o jedną czwartą wyższa od wywoławczej, gdyż konieczne jest uiszczenie prowizji domu aukcyjnego Ulrich Felzmann Briefmarken Auktionen oraz VAT.

3,5 tys. zł cena wywoławcza kartki z powstania warszawskiego wraz ze znaczkami podczas aukcji filatelistycznej w Polsce

Aukcja rozpoczęła się w sobotę krótko po dziesiątej rano. Na pierwszy ogień poszła drobnica w postaci setek znaczków i ich serii z aneksu do głównego katalogu. Spodziewano się, że kolekcja poczty powstańczej zostanie wystawiona na sprzedaż około południa. Trafiła pod młotek wcześniej. – Wszystko odbyło się zgodnie z przepisami. Nie stosowaliśmy żadnych trików – zapewnia Peter Such, przedstawiciel domu aukcyjnego. Jest to odpowiedź na pogłoski, że przyśpieszenie terminu wystawienia kolekcji poczty polowej mogło spowodować, że na salę aukcyjną w hotelu Nikko w Düsseldorfie nie zdołali przybyć inni chętni do zakupu kolekcji. – Kolekcja jest zamkniętą całością i niezwykle trudno byłoby ją rozbudowywać, co jest zazwyczaj celem kolekcjonerów. Dlatego nie sądzę, aby zainteresował się nią któryś z nich – tłumaczy Helmut Sieckendieck, jeden ze znanych w środowisku handlarzy.

Na świecie znajdują się cztery kolekcje polowej poczty powstańczej. Jedną zgromadziło warszawskie muzeum, drugą niemiecki kolekcjoner Manfred Schulze, który wystawił ją na sprzedaż. Właścicielami kolejnych są kolekcjonerzy w Szwajcarii i Wielkiej Brytanii. Żaden nie pojawił się w Düsseldorfie ani nie przekazał zlecenia kupna profesjonalnym pośrednikom. – To unikatowa kolekcja o wartości muzealnej, ale wyłącznie w Polsce – mówi Lorenz Kirchheim, jeden z uczestniczących w aukcji pośredników.Dotychczasowy właściciel kolekcji Manfred Schulze jest osobą znaną w środowisku polskich filatelistów. Dwanaście lat temu wydał książkę, w której przedstawił swą kolekcję poczty powstańczej oraz obszerną kolekcję korespondencji, znaczków oraz innych obiektów z getta w Łodzi, którą bez powodzenia usiłował sprzedać na sobotniej aukcji za 170 tys. euro. Chętny się nie znalazł, choć oglądali ją przedstawiciele środowisk żydowskich z Izraela, Australii i USA. Dom aukcyjny liczy, że zainteresuje się nią muzeum miejskie w Łodzi.

Zdaniem Stanisława Walischa, rzeczoznawcy Polskiego Związku Filatelistycznego, cena zakupu kolekcji odpowiada jej rzeczywistej wartości rynkowej. – Dobrze, że nie doszło do rozbicia kolekcji na część dotyczącą poczty harcerskiej i poczty AK, która zaczęła funkcjonować 20 sierpnia 1944 r. – tłumaczy. – Na świecie jest wielu kolekcjonerów zajmujących się historią skautingu i oni byliby w stanie zapłacić za obiekty powstańczej poczty harcerskiej spore sumy. A to jedna trzecia tej kolekcji.

Niemieccy eksperci dziwią się jednak, że tak unikatowa kolekcja pojawiła się na aukcji, a nie doszło do bezpośredniej transakcji pomiędzy muzeum i jej właścicielem. – Chodziło mu widocznie o uzyskanie jak najwyższej ceny – mówią.

Jerzy P. Czajkowski | był powstańczym listonoszem

Cieszę się, że takie wyjątkowe pamiątki wrócą do Warszawy. Tylko Muzeum Powstania Warszawskiego jest dla nich właściwym miejscem. Jednocześnie myślę, że byłoby pięknym gestem, gdyby Niemcy, potomkowie tych, którzy do nas strzelali i często goszczą w muzeum, ofiarowali je nam.

Anna Jakubowska | sanitariuszka i łączniczka AK

Pamiętam doskonale tamtych chłopców i dziewczyny, często młodszych ode mnie, miałam 17 lat, którzy w niezwykle ciężkich warunkach, ryzykując życie, przenosili te listy. Żeby ktoś mógł dowiedzieć się o losie najbliższych, przekazać informację dobrą albo tragiczną. Mogę sobie wyobrazić wzruszenie, kiedy dziś, po tylu latach, ktoś zobaczy list adresowany do siebie albo kogoś z rodziny.

– Miałam duszę na ramieniu, podnosząc numerek 46, gdy zaczęła się licytacja. Po kilkudziesięciu sekundach było po wszystkim. Kolekcja jest nasza – mówiła wzruszona Joanna Lang, wysłanniczka Muzeum Powstania Warszawskiego. Kolekcja została sprzedana za 190 tys. euro, polskie muzeum było jedynym chętnym do nabycia 123 znaczków, kopert i korespondencji oraz innych pamiątek powstańczych.

Już za miesiąc zbiory znajdą się w Warszawie, gdzie historycy zajmą się ich opracowaniem. – Spodziewamy się, że analiza korespondencji może ujawnić losy osób, które korzystały z powstańczej poczty – mówią przedstawiciele muzeum. Rzeczywista cena zakupu będzie o jedną czwartą wyższa od wywoławczej, gdyż konieczne jest uiszczenie prowizji domu aukcyjnego Ulrich Felzmann Briefmarken Auktionen oraz VAT.

Pozostało 82% artykułu
Historia
Telefony komórkowe - techniczne arcydzieło dla każdego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Historia
Paweł Łepkowski: Najsympatyczniejszy ze wszystkich świętych
Historia
Mistrzowie narracji historycznej: Hebrajczycy
Historia
Bunt carskich strzelców
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Historia
Wojna zimowa. Walka Dawida z Goliatem