Autorami pracy „Zrozumieć historię – kształtować przyszłość” Saksońskiej Agencji Oświatowej, oddział w Budziszynie, są niemieccy i polscy historycy. Jak sugeruje podtytuł, nie ma być ona tradycyjnym podręcznikiem, lecz „materiałem pomocniczym do nauczania historii”. To, co uderza na pierwszy rzut oka, to rażąca asymetria w użyciu terminów i pojęć, które z góry sugerują ocenę wydarzeń.
Wystarczy przejrzeć tytuły artykułów: „Przesiedlenie ludności polskiej z ziem włączonych do ZSRR w latach 1944 – 1947” i „Ucieczka i wypędzenie niemieckiej ludności po 1945 r.” albo „Osadnictwo polskie na ziemiach włączanych w 1945 r.” i „Przyjmowanie uchodźców i uciekinierów w radzieckiej strefie okupacyjnej oraz w NRD”.
Znamienne są przemilczenia. W książce w ogóle brak odniesień do historii Polskiego Państwa Podziemnego, Armii Krajowej czy powstania warszawskiego (do niedawna mylonego na Zachodzie z powstaniem w getcie warszawskim). Otrzymujemy za to informacje o opozycji antyhitlerowskiej w III Rzeszy.Gdy w trzecim rozdziale „Polska między Niemcami a Rosją” mowa jest o dylematach polskiej polityki zagranicznej, to nie wspomina się o ówczesnej ścisłej współpracy wojskowej i gospodarczej Berlina i Moskwy (i to na długo przed podpisaniem paktu Ribbentrop–Mołotow w sierpniu 1939 r.).
Można odnieść wrażenie, że strona niemiecka mogła zaproponować własną wizję historii i stosować własną terminologię, a polska musiała się dostosować do warunków niemieckiego wydawcy.
W następnych wydaniach zapewne zostaną poprawione błędy rzeczowe, jak choćby oznakowanie na mapie Kulmhof an der Nehr (Chełmno nad Nerem) jako obozu koncentracyjnego, a nie jako ośrodka zagłady (Vernichtungslager), czy informacja, że w Katyniu zamordowano 30 tys. polskich oficerów (naprawdę ok. 15 tys.). Większym problemem od zwykłych pomyłek, które zawsze mogą się przytrafić, jest jednak powielanie stereotypów czy uproszczeń interpretacyjnych, pod których wpływem starszy czytelnik może sobie przypomnieć minioną epokę, ale młodszy zostanie wprowadzony w błąd.