Cztery ręce uniosły się w górę, gdy dziennikarz szwajcarski po kilku jednobrzmiących, patriotycznych wystąpieniach Polaków zapytał, kto właściwie popiera projekt grupy Pro Schloss kwestionujący obecność na zamku w Rapperswilu Muzeum Polskiego. W Sali Rycerskiej zamku było grubo ponad trzysta osób. Ale nie łudźmy się, gdyby w miejscowości Rapperswil-Jona przeprowadzono referendum w tej sprawie, wynik pewnie byłby odwrotny.
Szwajcarska Polonia zmobilizowała się. Do Rapperswilu przyjechali w ubiegły wtorek Polacy nie tylko z pobliskiego Zurychu, ale i ze Szwajcarii frankojęzycznej. Z emigracji od pokoleń i tej całkiem świeżej. Zareagowali na hasło: „Ratujmy Rapperswil”. Nie zabrali wprawdzie ze sobą siekier i tasaków, ale atmosfera przed spotkaniem była napięta i taka też do końca pozostała, niezależnie od wszystkich propolskich wystąpień.Bruno Hug stojący na czele Pro Schloss nie miał praktycznie nic do powiedzenia, choć mówił ponad kwadrans. Głównie o tym, że zamek powinien przyciągać tłumy turystów, a nie przyciąga. W domyśle – przez Polaków. A jaki on ma pomysł na zamek? Żaden, a przynajmniej go nie zdradza.
Hug powiedział swoje i ulotnił się, pozostawiając w prezydium debaty swego zwolennika, który – trzeba przyznać – dzielnie sobie radził. Do czasu jednak, gdy udowodnił, że słabość nauczania historii w szwajcarskich szkołach nie objawiła się wczoraj, jak powszechnie dotąd sądzono. Wyszło na to, że nie słyszał nie tylko o Kościuszce, Żeromskim i Paderewskim, ale i o Narutowiczu, choć projektowane przez tego ostatniego kanały funkcjonują do dziś i mijać je może choćby i codziennie. Ale on akurat słyszał tylko o pani Curie.
Z wystąpień przedstawicieli władz można być pewnym tylko jednego: nikt, poza panem Hugiem i jego ludźmi, nie chce Polaków wyrzucać z zamku. Ale też władze widzą problem postawiony przez grupę Pro Schloss i z całą pewnością zwiększą oczekiwania wobec Muzeum Polskiego.
– Tego się nie obawiamy i po to była dla nas cała ta debata: byśmy mogli przedstawić swoje racje i argumenty, a także plany zmian, jakim ulegnie nasza stała ekspozycja, zgodnie z duchem czasów – mówi dyrektor Muzeum Polskiego Anna Buchmann.