Kolejna rocznica Sierpnia'80 nie obyła się bez napięć.
Możliwość uczestnictwa w oficjalnych obchodach najpierw wykluczył były prezydent Lech Wałęsa, który nie chciał się spotkać z Lechem Kaczyńskim i złożył kwiaty przy pomniku Poległych Stoczniowców już w sobotę. – Jutro będą popisy tych, którzy siedzieli pod ławkami, a teraz bohaterów grają. Co tu oglądać, tylko bym się wstydził. Przecież oni mnie oskarżają i pomawiają – mówił Wałęsa.
Ale – mimo jego nieobecności – niedzielne obchody były burzliwe. Tłum blisko tysiąca osób, które przybyły pod historyczną bramę nr 2 Stoczni Gdańskiej, reagował emocjonalnie. Joannę i Andrzeja Gwiazdów powitał oklaskami. Natomiast na wieść o przybyciu Bogdana Borusewicza, marszałka Senatu, jednego ze współautorów Porozumień, który w ostatnich wyborach startował z rekomendacji PO, rozległy się gwizdy i okrzyki: „Zdrajca!”. Zdenerwowało to Lecha Kaczyńskiego, który uciszał zebranych: – Cicho, szanowni państwo, bez niego nie byłoby tego strajku.
Nie był to jednak koniec. Borusewicza bronił Paweł Adamowicz, prezydent Gdańska. – Z szacunkiem odnośmy się do twórców Sierpnia ,80 – i do Lecha Wałęsy, i do Andrzeja Gwiazdy, i do Bogdana Borusewicza. Widocznie nie wszyscy odrobiliśmy lekcję z Jana Pawła II i nie słuchaliśmy księdza Tischnera na zjeździe „Solidarności”. Robicie wstyd „Solidarności”! – przekrzykiwał tłum. Wyjątkowo głośne gwizdy pojawiły się, gdy wymienił nazwisko Wałęsy.
Sam marszałek Borusewicz nie przejął się buczeniem: – To przykre, że my, Polacy, umiemy popsuć każdą uroczystość. Na pewno będę tu za rok.