Początki kabaretu Jana Pietrzaka wiązały się z klubem studenckim Hybrydy przy ul. Mokotowskiej 44 w Warszawie. Szczególny charakter miejsca, stanowiącego enklawę wolności i rozrywki w siermiężnej stolicy, przyciągał nie tylko studentów. Hybrydy kojarzono z awangardowymi wówczas koncertami muzyki jazzowej, dyskusyjnym klubem filmowym, tanecznymi imprezami oraz teatrem utworzonym na początku lat 60. Zorganizowano w nim scenę dramatyczną, pantomimę i kabaret, nad którym pieczę powierzono w 1961 r. właśnie Janowi Pietrzakowi.
Punkt zwrotny w historii kabaretu stanowił początek współpracy z Wojciechem Młynarskim, stałym bywalcem klubu, który najpierw na prośbę Pietrzaka napisał kilka tekstów, a następnie sam zaczął występować na scenie Hybryd. Przygotowywane przez duet Pietrzak – Młynarski programy coraz odważniej komentowały rzeczywistość i... zbierały pozytywne recenzje. Wojciech Młynarski odszedł po dwóch latach współpracy, w wyniku czego Pietrzak miał stać się głównym autorem kabaretowych tekstów i piosenek. Kolejnym etapem kształtowania się zespołu było zaproszenie do współpracy dwóch studentów Akademii Sztuk Pięknych – Adama Kreczmara i Jonasza Kofty, prowadzących studencki kabaret w Dziekance na Starym Mieście.
W latach 1962 – 1967 wystawiono w Hybrydach sześć spektakli kabaretowych. Były to m.in. „Radosna gęba stabilizacji” (1962), „Ludzie to kupią” (1963), „Wiosna nas pogodzi” (1964), „Uśmiech z erratą” (1965), „Co słychać” (1966), „Kabaret Autorów” (1967). Każdy stanowił kolejny etap doskonalenia formy kabaretu.
Koniec działalności artystycznej kabaretu Jana Pietrzaka w Hybrydach wiązał się z zamknięciem klubu po wystawieniu w nim przedstawienia Rafała Olbromskiego „Draka”. Sportretowane w nim środowisko tzw. bananowej młodzieży „Sztandar Młodych” uznał za zbiorowy portret bywalców Mokotowskiej. Tym samym to, co wcześniej postrzegano jako atut klubu, czyli twórcze środowisko niezależnie myślących młodych ludzi, teraz przedstawiono jako zdeprawowany półświatek. Odpowiedzialnością za repertuar obarczono kierownika Studenckiego Teatru Hybrydy Jana Pietrzaka, którego zwolniono ze stanowiska.
Kabaret odrodził się szybko, ale już jako kabaret Pod Egidą. Stworzyli go „weterani” z Hybryd – Jan Pietrzak, Jonasz Kofta, Adam Kreczmar. Nowymi członkami kabaretu zostali natomiast zawodowi aktorzy, a wśród nich Barbara Krafftówna, Anna Prucnal, Wojciech Brzozowicz, Wojciech Siemion. Debiutował w Egidzie również Marcin Wolski. Nowym lokum stała się kawiarenka Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych przy ul. Rutkowskiego 5/7. Pomieszczenie sąsiadowało z galerią (dawnym składem węgla), było niewielkie i duszne, przez artystów nazywane pieszczotliwie Dołkiem. Andrzej Wróblewski w „Polityce” opisywał jego atmosferę: „Wąska kicha z bufetem z boku. Stoliki stłoczone, przejść niepodobna. Ławeczki w wykuszach muru. Lilipucia estradka. Pianino, organy (…). Sala zaczyna się szatnią, a kończy toaletą, na której drzwiach zawsze wypisane były pożyteczne hasełka w rodzaju: »Za stracone złudzenia zakład nie odpowiada«, »Rozsądek przemawia za margaryną«, »Uśmiechnij się – jutro będzie za późno«, »Bądź słoneczny – padaj jak promyczek«”.