Reklama
Rozwiń

Wybitne dokonania w sztuce delatorstwa

Kazimierz Orłoś w „Historii »Cudownej meliny«” wspomina o tym, że wydaną w Paryżu przez Giedroycia swoją powieść ujrzał po raz pierwszy leżącą na biurku oficera Służby Bezpieczeństwa. Miało to miejsce na Rakowieckiej, dokąd wezwano go... telefonicznie. Nieznany mężczyzna zadzwonił do jego mieszkania i poprosił o stawienie się na ubecji danego dnia o wskazanej godzinie. Pisarzowi do głowy nie przyszło odmówić tego spotkania. Inni dostawali podobne telefony, z tym że jeszcze mniej formalne, bo „zapraszające” do kawiarni, restauracji czy na spacer po Łazienkach

Publikacja: 04.09.2008 02:40

Seria zdjęć bezpieki z pobytu Czesława Miłosza w PRL między 5 a 19 czerwca 1981 roku

Seria zdjęć bezpieki z pobytu Czesława Miłosza w PRL między 5 a 19 czerwca 1981 roku

Foto: IPN

Orłoś był i tak w tej szczęśliwej sytuacji, że gdy zobaczył swoją książkę w rękach funkcjonariusza SB, wiedział, w jakim charakterze został poproszony na rozmowę. Był po jednej stronie barykady, jego rozmówca po drugiej. Oczywiście, mógł z tego spotkania do domu nie wrócić, przynajmniej przez jakiś czas. Ale sytuację miał jasną. A że mogłaby stać się ona jeszcze bardziej klarowna, gdyby tamten telefon zlekceważył, zaczekał na urzędowe wezwanie, a następnie posłużył się formułą „odmawiam zeznań” – tego nie wiedział. W PRL, gdy władza od człowieka czegoś chciała, nie odmawiało się jej. To był inny świat.

Pozostało jeszcze 93% artykułu

Już za 19 zł miesięcznie przez rok

Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.

Subskrybuj i bądź na bieżąco!

Historia
Jakie tajemnice skrywa jeszcze więzienie przy Rakowieckiej w Warszawie
Historia
Zrabowany pierścień króla Zygmunta Starego w niemieckich rękach
Historia
Lądowa epopeja żaglowca Vasa
Historia
Wikingowie: w poszukiwaniu nowego domu
Historia
07 potyka się o własne nogi. Odtajnione akta ujawniły nieznane fakty o porwaniu Bohdana Piaseckiego