Pomnik ku czci żołnierzy poległych w I wojnie światowej zrekonstruowano w peryferyjnej dzielnicy Wrocławia pięć lat temu. Jak napisał w ubiegłym tygodniu „Nasz Dziennik”, zrobiono to bez obowiązkowych uzgodnień wynikających z ustawy o Radzie Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa.
– To nie była rekonstrukcja, lecz typowo porządkowe prace konserwacyjne polegające na postawieniu pomnika na postumencie, oczyszczeniu go, wzmocnieniu konstrukcji, zabezpieczenia przed grafficiarzami – dziwi się zamieszaniu rzecznik prezydenta Wrocławia Marcin Garcarz. – Z wnioskiem wystąpiła rada osiedla. Pomnik nie sławi żołnierzy niemieckich, lecz poległych i zaginionych mieszkańców Rędzina.
Magdalena Strach, asystentka Barbary Zdrojewskiej, przewodniczącej rady miejskiej: – Komisja kultury poprzedniej kadencji jedynie opiniowała kwestię podniesienia przewróconego pomnika przy okazji remontu nawierzchni.
Te prace porządkowe opiniował miejski konserwator zabytków. Uznał, że monument, na którym wypisano pochwałę niemieckiego bohaterstwa, wystawiono najpóźniej pod koniec lat 20. XX w. Z tego powodu nie naruszał uchwały Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, która wprawdzie zakazuje stawiania pomników żołnierzom niemieckim poza miejscem ich pochówku, ale tylko tym z II wojny światowej i walczącym z powstańcami śląskimi i wielkopolskimi.
– Konserwator potraktował zresztą pomnik w Rędzinie jako istniejący, a nie rekonstruowany – podkreśla Garcarz. Dlatego władze miasta uważają, że ta kwestia w ogóle nie podlegała ocenie ROPWiM, bo nie wydano żadnej decyzji administracyjnej.