Płytki okop prawie nie chronił żołnierzy Woodgate’a. Szczególnie dawały im się we znaki burskie armaty oraz dwa szybkostrzelne „pom-pomy”. Ulokowane na okolicznych grzbietach, doskonale wstrzelane siały wśród Brytyjczyków spustoszenie i przerażenie. Ich ogniem precyzyjnie kierowali za pomocą heliografu obserwatorzy z Aloe Knoll, wysłani tam rankiem przez Bothę. Podczas największego natężenia ognia na stanowiska 11. Brygady spadało po 10 pocisków artyleryjskich na minutę.

Okop na Spion Kop błyskawicznie zapełniał się poległymi i rannymi. Sanitariusze nie nadążali z wynoszeniem postrzelonych do położonych niżej punktów opatrunkowych. Strumień z rannymi przez cały dzień spływał także w dół wzgórza. Najgorzej mieli żołnierze Lancashire Fusiliers walczący naprzeciwko Aloe Knoll. Burowie strzelali do nich dosłownie jak do tarczy, zabijając jednego po drugim.

Po bitwie na tym odcinku znaleziono 70 trupów z przestrzeloną głową. Oślepieni słońcem, niewidzący odległych o 200 – 300 metrów nieprzyjaciół Brytyjczycy na tym odcinku w zasadzie nie odpowiadali ogniem. Ok. godz. 8.45 śmiertelny postrzał nad prawym okiem otrzymał chcący swym przykładem wzmocnić morale żołnierzy gen. Woodgate. Padło trzech kolejnych oficerów, którzy przejęli dowództwo, a pozostali spierali się o starszeństwo i to, kto ma teraz dowodzić obroną.

Wreszcie tuż przed południem Warren za pomocą heliografu powierzył komendę płk. Thorneycroftowi z Mounted Infantry.