W 1988 r. Stanley Naj, amerykański kolekcjoner urodzony w Polsce, postanowił przekazać swój zbiór poloników do ojczyzny. Za pośrednictwem polskiego konsulatu w Chicago przekazał łącznie 312 paczek oryginalnych dokumentów i osiem paczek z duplikatami. Nim archiwa trafiły w ręce polskich służb konsularnych, zostały przez kolekcjonera zinwentaryzowane. Następnie zbiór trafił do Towarzystwa Polonia (obecnie Wspólnota Polska), a ostatecznie został umieszczony w Ośrodku Dokumentacji Wychodźstwa w Pułtusku.
Do Naja niepokojące wiadomości na temat stanu jego zbioru zaczęły docierać w 2002 r. Pracownica pułtuskiej biblioteki ostrzegła go, że dokumenty są rozkradane. Naj napisał w tej sprawie do ośrodka, ale nie uzyskał wyczerpującej odpowiedzi na temat stanu jego zasobu. Ostatecznie w kwietniu ubiegłego roku pojawił się w Pułtusku i zaczął sprawdzanie zbioru.
– To, co odkryłem, napełniło mnie przerażeniem. Rozkradziono najcenniejszą część kolekcji. A część spalił pracownik ośrodka na polecenie jednego z szefów Ośrodka Dokumentacji Wychodźstwa Polskiego – mówi „Rz” Stanley Naj.
Ze zbiorów prócz korespondencji Piłsudskiego, Paderewskiego i Korfantego zniknęły inne bezcenne dokumenty. Wśród nich m.in. pochodzące z 1935 r. nagranie koncertu Paderewskiego w USA, nagrania ze spektakli teatrów Polonii chicagowskiej i audycji radiowych oraz przedwojenna kopia filmu „Quo vadis”.
Z pozostałych unikatów brakuje dokumentacji dotyczącej wielkiej polskiej aktorki Heleny Modrzejewskiej. Zniknęły też oryginalne i bardzo rzadkie wydawnictwa zawierające tzw. polish jokes, czyli antypolskie dowcipy. Brak też większości oryginalnych dokumentów dotyczących halerczyków.