– Wyroki sądów niższych instancji są zgodne z prawem – tak sędzia Dariusz Świecki uzasadniał wczoraj oddalenie kasacji zomowców, którzy pacyfikowali kopalnię Wujek. – Zasadnie przypisano im odpowiedzialność za zarzucone czyny.
Wniosek kasacyjny złożyli adwokaci 12 funkcjonariuszy oddziału specjalnego ZOMO skazanych prawie rok temu na kary od 3,5 do sześciu lat więzienia. Domagali się uniewinnienia swoich klientów lub zwrotu sprawy do sądu niższej instancji. Uzasadniali, że zomowcy działali „na rozkaz” i że strzelali tylko w powietrze i „w obronie koniecznej”.
Najwyższy wyrok ciąży na Romualdzie Cieślaku. Karę sześciu lat więzienia za pobicie i podżeganie do pobicia górników z użyciem niebezpiecznego narzędzia (broni palnej) odsiaduje w Strzelcach Opolskich.
Szef śląsko-dąbrowskiej „Solidarności” Piotr Duda uważa, że sprawiedliwości stało się zadość: – Ci ludzie to były ręce wykonujące rozkazy. Teraz czekamy na kary dla głów: gen. Czesława Kiszczaka i innych przedstawicieli komunistycznych elit.
– Dobrze, że bezpośredni sprawcy zostali definitywnie osądzeni, ale to sprawy Wujka nie kończy – wtóruje mu Krzysztof Pluszczyk, szef Społecznego Komitetu Pamięci Górników KWK Wujek Poległych 16 grudnia 1981 r. i jeden ze strajkujących wtedy górników. – Czekamy na osądzenie mocodawców, którzy wprowadzili stan wojenny, czy gen. Kiszczaka, który podpisał szyfrogram wydający polecenie strzelania do górników z Wujka.