Byli wtedy dziećmi i świadkami śmierci bliskich, sąsiadów, przechodniów. Między 5 a 7 sierpnia 1944 roku na Woli zabito i spalono około 60 tysięcy ludzi. Jeden z bohaterów filmu opowiada, że najgorszy był dla niego 5 sierpnia, kiedy Niemcy wpadli do szpitala, w którym przebywał, i zaczęli wypędzać chorych. Inny wspomina przerażonych ludzi pędzonych do ulicy Wolskiej, a dalej Płocką i Górczewską.
Pamiętają karabiny maszynowe wycelowane w cywilów, sceny egzekucji. – Zamknij oczy, nie będzie bolało – mówiła mama, uspokajając jednego z nich, gdy przerażony pytał, dokąd prowadzą ich hitlerowscy żołnierze.
Widzieli, jak profanowano świątynie, gwałcono kobiety. I nie wiedzieli co dalej. Ludność cywilna gromadzona była w kościele św. Wojciecha, punkcie zbornym dla tych, którzy w dalszą drogę musieli ruszyć do obozu przejściowego w Pruszkowie. Wspomnienia ciągle wracają. Jednym już nie śni się tamten czas, inni wciąż nie mogą spać. Film, znakomicie zilustrowany materiałami archiwalnymi, robi wstrząsające wrażenie.
17.30 | TVP Kultura | piątek