Sprawę odnalezienia w soborze w Głębokim na Białorusi szczątków ludzkich nagłośniła „Gazeta Wyborcza”. Na podstawie rozmów z niezależnymi białoruskimi specjalistami sformułowano tezę, że mogą to być polskie ofiary NKWD z lat 40.
Jak poinformował „Rz” rzecznik prasowy Ambasady Białorusi Dmitrij Wybornyj, 23 lipca Prokuratura Generalna Białorusi wysłała do Głębokiego ekipę śledczą. W jej skład oprócz zastępcy prokuratora generalnego weszli biegli z zakresu medycyny sądowej. – Rezultaty ich pracy pozwalają postawić wstępny wniosek, że szczątki nie pochodzą z lat 40., lecz są starsze – mówi „Rz” Wybornyj. Zdaniem biegłych szczątki 36 zmarłych pochowano w różnych odstępach czasu, a na ich kościach nie stwierdzono śladów urazów mechanicznych wskazujących, że osoby te poniosły śmierć wskutek egzekucji.
Śledczy wysuwają hipotezę, że kości należą do osób, które były pochowane ponad 100 lat temu. A piwnice, gdzie je znaleziono, służyły jako krypty, w których odbywały się pochówki karmelitów i miejscowej szlachty.
– Zmarłych chowano w ziemi, a po upływie pewnego czasu szkielety wyjmowano i zamurowywano w niszach – mówi Wybornyj. Zastrzega, że prace będą kontynuowane, by dokładniej określić czas zgonów.
Tymczasem, jak powiedział wczoraj „Rz” Andrzej Przewoźnik, sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, polscy specjaliści przypuszczalnie wezmą udział w ekshumacji ofiar masowych mordów NKWD w Łucku. W poniedziałek „Rz” ujawniła, że Ukraińcy rozpoczną ekshumację w najbliższym czasie, ale nie uprzedzili o tym polskich władz. – Teraz strona ukraińska poinformowała, że nie widzi przeszkód we współpracy z nami – mówi Przewoźnik.