Pogrom moskiewskiej odsieczy

Gdy we wrześniu 1609 roku armia litewsko-polska wkroczyła do państwa moskiewskiego i obległa Smoleńsk, nie było to wielkie zaskoczenie dla żadnej ze stron konfliktu.

Publikacja: 24.06.2010 09:00

Zbliżenie z obrazu „Bitwa pod Kłuszynem”: hetman Żółkiewski

Zbliżenie z obrazu „Bitwa pod Kłuszynem”: hetman Żółkiewski

Foto: Fotorzepa

Red

Polski król Zygmunt III Waza zareagował w ten sposób na antypolski sojusz rosyjsko-szwedzki, zawarty w lutym 1609 roku.

Smoleńsk bronił się wytrwale, ale po ponadpółrocznej blokadzie miasta zaczęło nad nim wisieć widmo kapitulacji. Car (w Polsce nie uznawano tego tytułu) Wasyl Szujski zebrał więc wojska i pod dowództwem swojego brata Dymitra pchnął je na zachód. Dołączyła do nich armia, którą na pomoc Szujskiemu przysłano ze Szwecji. Służyli w niej Finowie, Szwedzi, Anglicy, Szkoci, Francuzi, Flamandowie, Hiszpanie, Niemcy.

Zygmunt III Waza wysłał przeciwko nim nieliczne wojsko pod hetmanem polnym koronnym Stanisławem Żółkiewskim. Hetman powiększył je wkrótce o rozrzucone na wschód od Smoleńska pułki polskie.

23 czerwca 1610 roku pod Carowem Zajmiszczem żołnierze Żółkiewskiego wchodzą w kontakt bojowy z awangardą wojsk nieprzyjaciela. Dowodził nią Grigorij Wałujew. Następnego dnia Moskwicinów tych oblężono, ale nie potrafiono zmusić do kapitulacji. Wałujew słał do pozostałych pod Możajskiem wojsk rozpaczliwe prośby o pomoc. Te wyruszyły z odsieczą. Gdy 3 lipca hetman dowiedział się, że potężna armia nieprzyjaciela znajduje się już tylko o dzień drogi od niego i że ma zamiar nocować pod wsią Kłuszyn, postanowił podzielić swe wojska na dwie części. Z jedną z nich – mniejszą, ale elitarną – ruszył na Kłuszyn. Drugą – liczniejszą, lecz o mniejszej sile bojowej – pozostawił pod Carowem Zajmiszczem.

[srodtytul]Pikinier zza płota[/srodtytul]

Licząc na to, że nieprzyjaciel nie dowie się o rozdzieleniu wojsk hetmana, wieczorem 3 lipca 2700 żołnierzy polskich wyruszyło spod Carowego Zajmiszcza na Kłuszyn, gdzie spodziewano się zastać 35-tysięczną armię wroga! Żółkiewski chciał zaskoczyć pewnego siebie przeciwnika. Ale okazało się, że jego wojska nie rozłożyły się na nocleg tam, gdzie oczekiwał hetman. Minęły one Kłuszyn i na noc stanęły około 8 km na zachód od niego. Gdyby nie trąbka grająca pobudkę w obozie szwedzkim, Polacy minęliby wroga, nie wiedząc o tym.

W niedzielę, o samym świcie, Polacy rozciągnięci w długą kolumnę, zaczęli wjeżdżać na pola między wsiami Izjezżyna, Cziernawka i Prieczistoja. Tam rozpoczęła się bitwa, która do historii przeszła jako bitwa pod Kłuszynem.

Zgodnie z planem zaskoczono nieprzyjaciela. Jednak niewiele to dało. W trakcie nocnego marszu przez las, kolumna wojsk polskich nadmiernie się rozciągnęła. Zanim na pole bitwy wkroczyły ostatnie chorągwie kawalerii koronnej, minęła ponad godzina. To dało czas przeciwnikowi na przygotowanie się do walki.

Polacy nie mogli uderzyć z marszu także dlatego, że od obozów wroga oddzielały ich płoty i zabudowania wsi. Trzeba było oczyścić pole z przeszkód. Zabudowania podpalono. Płoty zaczęto rozbierać. Ale zbliżający się przeciwnik uniemożliwił dokończenie tych prac.

Ponieważ armia przysłana ze Szwecji była znacznie wyższej jakości od armii rosyjskiej, wzięła ona na siebie główny ciężar walk, stając w pierwszym rzucie sprzymierzonych wojsk. Za nimi, po lewej stronie, stanęli Moskwicini.

[srodtytul]Szarża za szarżą[/srodtytul]

Pierwszy atak Polaków spadł na Finów. Rajtarzy fińscy nie wytrzymali uderzenia husarii i uciekli, ale wspierająca ich kawaleria francusko-angielsko-szkocko-flamandzka powstrzymała jazdę koronną. Zażarte walki w tym miejscu trwały dłużej niż starcie z piechotą pikiniersko-muszkieterską. Ta ostatnia ulokowała się naprzeciw lewego skrzydła polskiego. Stanęła za tylko częściowo rozebranym płotem. Husaria miała tu bardzo ciężkie zadanie. Musiała końskimi piersiami obalać stojące fragmenty płotu, po czym uderzała w piechurów. Piechota ostrzeliwała husarzy z minimalnej odległości, po czym dźgała ich rumaki długimi pikami. Na szczęście, na pole bitwy przybyli hajducy z działkami. Krótka wymiana ognia i atak hajduków z szablami w dłoniach odpędził Niemców od płotu.

Gdy z pola spędzono piechotę, kawaleria polska ponownie uderzyła w rajtarów. Po zaciętej walce, większą ich część przełamano. W trakcie tych walk doszło również do starcia z kawalerią moskiewską. Ta nie opierała się długo i uciekła pod własny obóz.

Odepchniętego w kierunku obozów nieprzyjaciela ponownie zaatakowano. Karakol (forma walki z użyciem pistoletów i skomplikowanych manewrów końmi) rajtarów angielskich przyniósł jednak zgubę i im, i Rosjanom. Rajtarów rozbito, a uciekający Anglicy pociągnęli za sobą sojuszników. Większość Polaków rzuciła się w pogoń. Pole bitwy niemal opustoszało. Do pozostałych na nim otworzyła ogień artyleria moskiewsko-szwedzka. Wtedy rozbita uprzednio piechota pikiniersko-muszkieterska wróciła do szwedzkiego obozu. Żółkiewski planował zaatakować go po powrocie swojej husarii z pogoni. Ale zanim jej większość wróciła do boku hetmana, Andrzej Firlej ze swoimi husarzami zaatakował obóz szwedzki. Przedarł się przez otaczające go kobylice (przeszkody antykawaleryjskie) i rozbił stojących za nimi pikinierów. Jednak nieprzyjaciół było zbyt wielu. Husarze Firleja musieli wycofać się z obozu.

Gdy Polacy wrócili z pogoni, ruszono na szwedzki obóz. Ale do walk nie doszło. Wojska szwedzkie poddały się i przyłączyły do koroniarzy. Widząc taki obrót sprawy, Dymitr Szujski uciekł ze swojego obozu, gdzie uprzednio zamierzał się bronić. Obóz Rosjan zdobyto i splądrowano. Bitwa dobiegła końca.

[srodtytul]Polacy na Kremlu[/srodtytul]

Tuż po bitwie wojsko polskie ruszyło w drogę powrotną – pod Carowe Zajmiszcze. Na szczęście Wałujew nie zorientował się w podziale wojsk hetmana. Gdy powiadomiono go o zwycięstwie Polaków, nie chciał w to uwierzyć. Dopiero gdy pokazano mu zdobyczne chorągwie i więźniów, gdy pozwolono posłać na miejsce bitwy swoich ludzi, dał wiarę. Po rokowaniach, wraz ze swoją armią, poddał się Żółkiewskiemu.

Nie było już armii, nie było woli, aby zatrzymać pochód Polaków. Ci ruszyli do stolicy. Rozpoczęto rokowania z bojarami moskiewskimi. Rosjanie obalili Wasyla Szujskiego i obrali królewicza polskiego Władysława Wazę swoim nowym carem. Polacy wkroczyli do Moskwy!

Polski król Zygmunt III Waza zareagował w ten sposób na antypolski sojusz rosyjsko-szwedzki, zawarty w lutym 1609 roku.

Smoleńsk bronił się wytrwale, ale po ponadpółrocznej blokadzie miasta zaczęło nad nim wisieć widmo kapitulacji. Car (w Polsce nie uznawano tego tytułu) Wasyl Szujski zebrał więc wojska i pod dowództwem swojego brata Dymitra pchnął je na zachód. Dołączyła do nich armia, którą na pomoc Szujskiemu przysłano ze Szwecji. Służyli w niej Finowie, Szwedzi, Anglicy, Szkoci, Francuzi, Flamandowie, Hiszpanie, Niemcy.

Pozostało 91% artykułu
Historia
Telefony komórkowe - techniczne arcydzieło dla każdego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Historia
Paweł Łepkowski: Najsympatyczniejszy ze wszystkich świętych
Historia
Mistrzowie narracji historycznej: Hebrajczycy
Historia
Bunt carskich strzelców
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Historia
Wojna zimowa. Walka Dawida z Goliatem