Pod sztandary zakonu ściągnęło wówczas rycerstwo z odległych stron – od Saksonii, Turyngii i Bawarii po Nadrenię, Włochy i Szwajcarię. Odzwierciedleniem wielości oddziałów własnych, zaciężnych i ochotniczych „spieszących na pomoc Wielkiemu Mistrzowi” stały się chorągwie zdobyte przez Polaków w dniu decydującej rozprawy, a także pod Koronowem (10 października 1410 r.) i pod Dąbkami (13 września 1431 r.). Złożono je jako wota w katedrze wawelskiej, przy ołtarzu św. Stanisława, patrona Ojczyzny. Sławne trofea przetrwały tam do potopu szwedzkiego.
Ich unicestwienie w połowie XVII wieku nie zatarło pamięci o wielkiej wiktorii i jej znakach. Jan Długosz postanowił udokumentować 56 teutońskich sztandarów w rękopisie ilustrowanym przez Stanisława Durinka. Kodeks, powstały w latach 1447
– 1448, nazwany „Banderia Prutenorum”, odegrał w następnych stuleciach doniosłą rolę, która sprowadzała się nie tylko do uwiecznienia chorągwianych trofeów. W przesłaniu zawartym w „Rocznikach”,Długosz wezwał potomnych do odtwarzania zdobycznych chorągwi – gdyby te prawdziwe czas zniszczył lub uszkodził – po to, by sława wiekopomnego zwycięstwa nigdy nie przeminęła. „Banderia Prutenorum” przekształciły się zatem w zbiór modeli do rekonstrukcji zaginionych sztandarów, a tym samym w główny nośnik pamięci o Grunwaldzie.
Wolę Długosza zaczęto wypełniać dopiero w 1900 roku. Wykonano wtedy po raz pierwszy 50 replik, które zawisły w klasztorze Franciszkanów w Krakowie, na wystawie z okazji 500-lecia odnowienia uniwersytetu. Powtórnie wykorzystano je do dekoracji krakowskiego Barbakanu na przyjazd marszałka Francji Ferdynanda Focha – 11 maja
1923 roku. Kolejnego odtworzenia trofeów podjęły się dwie pracownie konserwatorskie w zamku na Wawelu. W 1937 roku pod kierunkiem Bronisławy Łukaszewicz i Wacława Szymborskiego zrealizowano 32 kopie. Ozdobiły one wnętrza zamku, m.in. podczas wizyty regenta Węgier Horthy’ego, w roku 1938. W maju 1940 r. hitlerowcy wywieźli je do Malborka, aby uroczyście przekazać je dowódcy gdańskiego okręgu wojskowego. Akt ten zainscenizowano jako symboliczny odwet za Grunwald. Szczęśliwie 14 kopii ocalało z pogromu. Schowane przez pracowników zamku i ujawnione w roku 1945 stały się zachętą do podjęcia nowych rekonstrukcji. Udało się je sporządzić w roku 1962, kiedy to zespół pod nadzorem Kamilli Piskozub ukończył siedem replik. Do 56 brakowało ciągle 35 sztuk.