Historia stworzenia świata w obrazach
Neurotyczny papież Juliusz II, z ego sięgającym nieba, zleca mu budowę swojego grobowca. Michał Anioł przedstawia mu projekt godny ambicji pontifeksa. Gigantyczny grób z marmuru w stylu antycznej greckiej świątyni z 40 figurami. Rzeźbiarz miesiącami przebywa w kamieniołomach, razem z robotnikami wyrywa bloki skalne, które wołami transportuje do portu. Sztormy uniemożliwiają ich dalszy transport do Rzymu. Michał Anioł jest zrozpaczony. Po ośmiu miesiącach bloki skalne docierają wreszcie na plac budowy. Ale popędliwy papież już nie chce grobowca. Marzy mu się nowa bazylika. Michał Anioł się wścieka. Opuszcza Rzym. Papież każe mu wrócić. Ma nowe zlecenie: namalowanie na sklepieniu kaplicy Sykstyńskiej 12 apostołów. Pobożnych.
Cztery lata artysta pracuje bez wytchnienia. Dniami i nocami nie schodzi z rusztowania. Farba kapie mu na oczy. Obawia się, że oślepnie. Tylko jeden pomocnik miesza mu zaprawę i farby. Ale wszystkie postaci na sklepieniu Michał Anioł maluje sam, nawet te mniej istotne. I wyczarowuje historię stworzenia w obrazach. Skoro Bóg powiedział: „Niech stanie się światło", a światło się stało, to w kaplicy Sykstyńskiej Bóg Ojciec pędzi na obłoku. Nikt jeszcze nie widział tak świętokradczej ikonografii. Jak przy stworzeniu Adama, gdzie boska energia przechodzi na człowieka. Człowiek dorównujący Bogu? Inny obraz – grzech pierworodny. Namalowany wbrew tradycji. Bo to Adam, nie Ewa, sięga po zakazany owoc. Popełniwszy grzech, człowiek musi się zestarzeć. Los ludzki naznaczony cierpieniem i śmiercią. Czy po powrocie do Rzymu Michał Anioł kierował się artystyczną zemstą? Skoro papieskie zlecenie zamienił w nadludzkie przedsięwzięcie, ale z interpretacją niezgodną z linią Kościoła?
W tajnym kręgu spirituali
Równolegle pracuje nad rzeźbami do papieskiego grobowca. Tym pilniej, że Juliusz już nie żyje. Jego potomkowie grożą artyście, bo nie dotrzymał terminów i umowy. Ale i inni zleceniodawcy się niecierpliwią. Jak choćby nowy papież. A mianował go naczelnym architektem Watykanu. Tymczasem budowa bazyliki posuwa się wolno. Michał Anioł pracuje na wszystkich frontach. 60-letni geniusz żyje w swoim skromnym mieszkanku za Forum Trajana. Codziennie udając się na plac budowy, mija po drodze pałac najpotężniejszego rodu rzymskiego – Colonnów. Tu mieszka Vittoria Colonna, najwybitniejsza poetka, jaką wydał włoski renesans. 45-letnia wdowa, bogata, elokwentna, z koneksjami wśród papieży i cesarzy. Michał Anioł zakochuje się w niej na zabój, zasypuje ją miłosnymi wierszami. Ach, jak bardzo doskwiera mu platoniczna miłość. Ich przyjaźń zasadza się na braterstwie duszy i miłości do sztuki. On darowuje jej swoje szkice. Regularnie po niedzielnych mszach spotykają się w ogrodach pałacu Colonnów. Wreszcie Vittoria ujawnia przed nim sekret i wprowadza go do tajnego kręgu spirituali (uduchowionych). To reformatorzy Kościoła, którzy po wystąpieniu Lutra zarazili się jego ideami, ale nie chcą dopuścić do rozłamu w Kościele. W sprzysiężeniu zacne nazwiska, kilku kardynałów, arystokratów, Vittoria i on.
W swoim domu za Forum Trajana coraz bardziej popada w samotność. Inkwizycja tępi heretyków jak szczury. Za przyjaźń ze spirituali Michał Anioł płaci wysoką cenę. Kiedy główny inkwizytor Rzymu zostaje papieżem, cofa mu rentę. Wszyscy jego przyjaciele, nawet ci ze szczytów, zostają aresztowani i gniją w lochach. Także Vittoria Colonna trafia na listę podejrzanych. Nim ją zniszczą, umiera. Ale od tej pory twórczość Michała Anioła przepaja protestancka idea Vittorii, że to światło boskiego miłosierdzia napełnia ludzi wiarą. Z tej inspiracji powstaje „Sąd Ostateczny", genialny fresk w kaplicy Sykstyńskiej. Przeniósł na niego Michał Anioł rebelię, jakiej sam uległ. Na fresku buntowniczy aniołowie, diabły-lucyfery, walczą z dobrymi aniołami, tak jak uduchowieni reformatorzy Kościoła z tępą i skorumpowaną hierarchią kościelną. Ta myśl z malarskiego arcydzieła tworzy płaszczyznę konfrontacji polityczno-teologicznej. Bo tylko wiara liczy się u Chrystusa, gdy po raz drugi przyjdzie na ziemię. Wybrańcy, apostołowie i księża są nadzy. Duchowni bez ornatu, bez wspaniałych szat. Tak samo nadzy jak potępieńcy. Wielkie kłębowisko nagości wiruje nad ołtarzem. I wywołuje skandal. Kardynałowie w Watykanie zarzucają artyście bezbożność. On sam przedstawia siebie na fresku jako zwój skóry, co do dziś pozostaje nierozwiązaną zagadką.
Protestanckie wyznanie wiary
Przy fresku pracuje jak szalony siedem długich lat. Wokół Chrystusa i Maryi promieniuje światło. To promienie oświecenia, które Bóg zsyła na człowieka, by wypełnić go czystą wiarą. Najbardziej dosadne przedstawienie kluczowej idei protestantyzmu w dziejach sztuki. Ale protestanckie wyznanie wiary zamyka artysta w kamiennym grobowcu, gdy po 30 latach finalizuje prace nad miejscem wiecznego spoczynku Juliusza II. Z pierwotnych 40 figur zostaje zaledwie siedem. W centrum grobowca umieszcza Mojżesza. Ucieleśnioną w kamieniu siłę i witalność. Prace restauratorskie z ostatnich lat przyniosły zdumiewającą rewizję interpretacji arcydzieła. Pierwotnie obydwie stopy Mojżesza były zwrócone prosto przed siebie. Nim Michał Anioł ukończył rzeźbę, cofnął jedną stopę, by figura lekko odwracała się na bok. W 1542 r. nie chciał, by Mojżesz patrzył na wprost, czyli tam, gdzie znajdował się ołtarz. Miejsce, w którym Kościół, dyskontując wiarę w Boga, kręcił niecny interes ze sprzedażą odpustów, co z wiarą nie miało nic wspólnego. Dlatego geniusz dłuta gotową już rzeźbę przemodelował, by Mojżesz patrzył w kierunku padającego z ukosa światła. Specjalnie zamontował okno, by światło padało na rzeźbę. Gdyby zmiana koncepcji mu się nie udała, był gotowy zniszczyć dzieło, jedno z największych arcydzieł, jakie wyszło spod ludzkiej ręki.
Papież Juliusz II spoczywa na skromnym sarkofagu. Jego oczy są zamknięte, głowa opada, ręce spokojnie złożone, a ornat osuwa mu się z ramion. Wszyscy oczekiwali papieża imperatora z mieczem w ręku. W końcu Juliusz II bywał częściej na polu walki niż przy ołtarzu. Spodziewano się monumentalnego posągu papieskiego. A tu powstało absolutne przeciwieństwo. Pod wpływem spirituali, którzy papiestwo i koncentrację doczesnej władzy chcieli uczynić centrum modlitwy, Michał Anioł przedstawia papieża, którego wzrok zwraca się do wewnątrz. Nie inkarnuje sobą żadnej władzy, lecz staje się uduchowionym duszpasterzem.