– Film Andrzeja Wajdy, który obejrzałem dwa lata temu we Włoszech, był dla mnie wstrząsem. Dzięki niemu Włosi usłyszeli o zbrodni katyńskiej. Potem doszło do katastrofy pod Smoleńskiem. Wtedy postanowiłem nakręcić dla telewizji RAI film o Katyniu – mówi Fulvio Loru, włoski dokumentalista, który przyjechał do Krakowa.
– We Włoszech na „Katyń" nie można było dostać biletu. Ledwie zdobyliśmy go dzięki protekcji znajomych. Pokazywano go w niewielu kinach ze względu na temat niewygodny politycznie dla części włoskiej lewicy – dodaje Anna Swoboda, żona reżysera, która pomaga mu jako tłumacz.
Fulvio Loru postanowił więc, że sam zafunduje włoskiej publiczności „bilet" na Katyń. – Chcemy skończyć materiał w październiku. W przyszłym roku zamierzam go nie tylko pokazać we Włoszech, ale też zainteresować nim polską telewizję. Chciałbym też wybrać się z nim na festiwal, być może w Weronie albo w Cannes – zapowiada.
Dramatyczną polską historią zainteresował się nie tylko z racji pochodzenia żony. Zafascynowała go też książka wydana przez zesłanego na Syberię jezuitę ks. Kazimierza Przydatka, syna polskiego oficera, dziś mieszkającego we Włoszech. Ekipa Loru nie wyklucza, że wybierze się na „nieludzką ziemię", by zrobić zdjęcia do filmu.
Włosi rozmawiali już w Warszawie z Grażyną Jonkajtys zesłaną w 1940 r. do Kazachstanu. Nagrali też wywiad z Witomiłą Wołk-Jezierską, córką zamordowanego w 1940 r. przez NKWD porucznika Wincentego Wołka, która w 2009 r. razem z kilkunastoma innymi krewnymi zamordowanych w Katyniu oficerów wniosła do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka skargę przeciw Rosji.