Tajemniczy wrak K-129

Wyprawy i zmagania morskie to także bezmiar wysiłków, często nieujawnionych, by wydrzeć przeciwnikowi jego sekrety, w tym zwłaszcza nowe technologie. Doskonałym przykładem takich działań jest amerykańska operacja specjalna ochrzczona kryptonimami „Azorian” lub „Jennifer”.

Publikacja: 19.11.2011 00:01

USNS „Mizar”, okręt hydrograficzny, który namierzył wrak K-129 na dnie Pacyfiku

USNS „Mizar”, okręt hydrograficzny, który namierzył wrak K-129 na dnie Pacyfiku

Foto: ap photo/east news

Na początku kwietnia 1968 r. amerykański atomowy okręt podwodny „Barb", dozorujący podejścia do Władywostoku, odnotował wzmożoną aktywność sowieckiej Floty Oceanu Spokojnego, a zwłaszcza jej sił podwodnych. Amerykanie stwierdzili, że zimnowojenny przeciwnik prowadzi zakrojoną na szeroką skalę akcję poszukiwaw- czą. Marynarka sowiecka w istocie szukała zaginionego okrętu podwodnego K-129 (projektu 629A, w kodzie NATO typu Golf-II) uzbrojonego w rakiety balistyczne, który opuścił bazę macierzystą Rybaczij na Kamczatce 24 lutego 1968 roku i udał się na rutynowy patrol w rejon zachodniego wybrzeża USA.

Jako datę zatonięcia jednostki publikacje rosyjskie przyjmują 8 marca, w publikacjach amerykańskich pojawia się zaś data 11 kwietnia. Przyczyny katastrofy, która pochłonęła ok. 60 ofiar śmiertelnych (z załogi nikt nie ocalał) nadal pozostają nieznane. Rosjanie nie zdołali odnaleźć jednostki, co świadczyło o tym, iż zatonęła na tyle szybko, że nie zdołała nadać sygnału z aktualną pozycją. Czyni to przyczynę zatonięcia K-129 jeszcze bardziej tajemniczą. W materiałach amerykańskich pojawiły się nawet sugestie, że do katastrofy doszło w następstwie próby nieautoryzowanego (sprzecznego z rozkazami) odpalenia rakiet balistycznych. Jakkolwiek fantastycznie brzmi taka hipoteza, brak danych, by ją odrzucić.

Tego, czego nie zdołali osiągnąć Rosjanie, postanowili dokonać Amerykanie. Dla wywiadu US Navy wrak sowieckiego okrętu podwodnego był potencjalnie skarbem o wartości trudnej do oszacowania. Książki kodowe, urządzenia utajniające, systemy uzbrojenia (zwłaszcza  naprowadzania rakiet balistycznych) i inne tajemnice były łakomym kąskiem. Porównując dane z nasłuchu radioelektronicznego oraz informacje uzyskane przez system czujników hydroakustycznych SOSUS rozmieszczonych na dnie oceanu, udało się określić prawdopodobny rejon zalegania wraku. Co ciekawe, zupełnie inny niż obszar, który penetrowała flota sowiecka. Czyżby dowódca K-129 kpt. pierwszej rangi Kobzar samowolnie zmienił zaplanowaną trasę przejścia i ruszył ku Hawajom?

Amerykańska marynarka skierowała do poszukiwań jednostkę hydrograficzną „Mizar" (T-AGOR-11). Wcześniej odegrała ona kluczową rolę w odnalezieniu wraków zaginionych amerykańskich okrętów podwodnych „Tresher" i „Scorpion" oraz bomb wodorowych zgubionych przez Amerykanów w rejonie hiszpańskiej miejscowości Palomares. Załoga „Mizara" wykonała zadanie i zlokalizowała wrak K-129 ok. 1750 mil morskich na północny zachód od Hawajów. Potrzebne były jednak dokładniejsze informacje o zatopionym okręcie. Pozyskał je atomowy okręt podwodny „Halibut" (SSN-587) wyposażony w specjalne pojazdy podwodne mogące schodzić na duże głębokości. Na wykonanych zdjęciach (a były ich aż 22 tys.) zatopiona jednostka stała na równej stępce (co sugerowało, że tonąc, wypełniła się wodą, a nie została zmiażdżona przez ciśnienie) na głębokości 5040 mi. Dokładne oględziny ujawniły otwór w poszyciu tuż za kioskiem o średnicy niemal 5 m, z czego wnioskowano, że na pokładzie doszło do awarii wodoru wydzielającego się z baterii akumulatorów. Poważne uszkodzenia odniosły również dwa z trzech silosów mieszczących rakiety balistyczne. To z kolei dało asumpt twierdzeniom, że okręt zginął na skutek wycieku i eksplozji paliwa rakietowego (rakiety R-21 były wyposażone w silniki wykorzystujące niebezpieczne w użyciu paliwo płynne i utleniacz). W pobliżu wraku natrafiono też na ludzki szkielet.

K-129

Wszedł do służby w 1960 roku.

Podstawowe dane taktyczno-techniczne:

- wyporność – 2820 ton,

- długość całkowita – 98,9 m,

- szerokość – 8,2 m,

- zanurzenie – 8 m,

- głębokość robocza/maksymalna – 250/ 300 m.

- Napęd dieslowsko-elektryczny: trzy silniki wysokoprężne 37-D o mocy 6000 KM, centralny silnik elektryczny PG-102 o mocy 2700 KM oraz dwa burtowe silniki elektryczne PG-101 o mocy 1350 KM każdy.

- Prędkość maksymalna nawodna – 15,5 węzła, prędkość maksymalna podwodna – 12,5 węzła.

- Zasięg nawodny przy prędkości 15,5 węzła – 5000 mil morskich, przy prędkości 8,5 węzła – 27 000 mil morskich, zasięg płynięcia pod chrapami przy prędkości 7 węzłów – 14 000 mil morskich.

- Uzbrojenie rakietowe: trzy wyrzutnie rakiet balistycznych R-21, sześć wyrzutni torped kal. 533 mm (cztery na dziobie i dwie na rufie).

- Wyposażenie elektroniczne: kompleks nawigacyjny Sigma, stacje radiolokacyjne Albatros i Nakat, stacje hydroakustyczne Arktika, Swiet-M, MG-15, urządzenie swój – obcy Chrom.

- Załoga: 59 marynarzy, w tym dziesięciu oficerów.

USS „Halibut"

USS „Halibut", który odnalazł K–129, był jedynym atomowym okrętem podwodnym uzbrojonym w rakiety skrzydlate Regulus (SSGN). Powstał w kalifornijskiej stoczni Mare Island Naval Shipyard w Vallejo. Stępkę położono 11 kwietnia 1957 roku, okręt zwodowano 9 stycznia 1959 roku, a do służby wszedł 4 stycznia 1960 roku. Do 1964 roku odbył siedem patroli bojowych u sowieckich wybrzeży. Przenosił wówczas cztery rakiety Regulus I o zasięgu 500 mil morskich uzbrojone w głowice jądrowe.

Po zarzuceniu programu budowy okrętów podwodnych uzbrojonych w rakiety skrzydlate przekształcono go w jednostkę specjalnego przeznaczenia (oficjalnie – okręt podwodny badawczy). Prace adaptacyjne kosztowały ok. 70 mln USD, wliczając w to koszt najnowocześniejszych urządzeń elektronicznych. Wyposażenie specjalne rozmieszczono w hangarze po pociskach Regulus (znalazły się tam m.in. ciemnia fotograficzna, pomieszczenie analizy danych, pomieszczenie komputerowe z komputerem Univac 1124). Ponadto okręt otrzymał dwa holowane bezzałogowe pojazdy do poszukiwań głębinowych wyposażone w stacje hydroakustyczne, kamery i silne reflektory. Miały prawie 4 m długości przy masie 2 t. Połączone były one z jednostką macierzystą kablami o długości 10 km. Wypełnianie nowych zadań rozpoczął w lipcu 1965 roku.

„Halibut" powrócił z badań wraku K-129 9 września 1968 roku. Wykonane przez niego zdjęcia głęboko utajniono, a o całej sprawie powiadomiono zaledwie kilkanaście osób, w tym prezydenta Johnsona i jego następcę Richarda Nixona. To właśnie Nixon poinformował o wraku szefa Centralnej Agencji Wywiadowczej (CIA)  Richarda Helmsa. Od tego momentu zaczęły narastać kontrowersje między wywiadem marynarki a CIA dotyczące dalszej eksploracji wraku. Ich płaszczyzną było Państwowe Biuro Rozpoznania Podwodnego (National Underwater Reconnaissane Office). Flota podeszła do zagadnienia pragmatycznie – przy użyciu pojazdów podwodnych chciała spenetrować sejf okrętowy oraz wyciągnąć sprzęt łączności i głowice rakiet balistycznych. Okręt oraz rakiety reprezentujące poziom technologiczny z lat 50. nie miały większej wartości. CIA zamierzała zaś osiągnąć spektakularny efekt, wydobywając na powierzchnię cały sowiecki okręt podwodny. Odwołując się do emocji, funkcjonariusze CIA przedstawiali wydobycie K-129 jako swoisty odwet za zdobycie okrętu rozpoznania radioelektronicznego USS „Pueblo" (AGER-2) przez siły morskie Korei Północnej. Ich plan zyskał aprobatę kierownictwa politycznego USA.

USS „Halibut"

Podstawowe dane taktyczno-techniczne:

- wyporność nawodna 3850 t,

- podwodna 5010 t,

- długość całkowita 106,6 m,

- szerokość 8,9 m,

- zanurzenie 6,5 m,

- napęd atomowy: dwie turbiny parowe o mocy po 6000 KM każda pracująca na jedną śrubę, zasilane przez chłodzony wodą reaktor S3W Westinghause.

- Prędkość maksymalna nawodna – 15 węzłów, prędkość maksymalna podwodna – 20 węzłów, uzbrojenie – sześć wyrzutni torped kal. 533 mm (cztery na dziobie, dwie na rufie),

- załoga: 97 marynarzy, w tym dziewięciu oficerów.

Prywatne przedsięwzięcie Howarda Hughesa

Poszukując wiarygodnego pretekstu dla budowy specjalistycznej jednostki wydobywczej oraz rozpoczęcia prac oceanotechnicznych na Pacyfiku, CIA zwróciła się do multimilionera Howarda Hughesa (jego portret wiernie nakreślił Martin Scorcese w filmie „Aviator"). Ten odważny lotnik, genialny wynalazca, ekscentryczny bogacz i  notoryczny kobieciarz ochoczo zaangażował się w jedną z najbardziej niezwykłych morskich operacji szpiegowskich zimnej wojny.

Ustalono, że Hughes będzie firmował całe przedsięwzięcie, a specjalistyczny statek, który miał podnieść z dna K-129, zostanie zaprezentowany jako jednostka do wydobywania konkrecji manganowych – grudek minerału zalegających dno oceanu na znacznych głębokościach. Ulokowanie przez CIA zamówienia na statek i osprzęt w firmie Hughesa było zatem formą spłaty, publicznymi środkami, przez administrację Nixona długu wdzięczności za autoryzowanie misji.

Superstatek z księżycowym basenem

Statek, który odegrał najważniejszą rolę w operacji „Azorian" („Jennifer"), zbudowano w stoczni Sun Shipbuilding and Dry Dock w Chester. Zwodowany 14 listopada 1972 roku, wszedł do służby w lipcu 1973 roku pod nazwą „Hughes Glomar Explorer". Była to najnowocześniejsza wówczas jednostka oceanotechniczna. Przy wyporności 63 300 t statek miał 39 705 t nośności i wymiary: 168,9 m długości na linii wodnej, 188,7 m długości całkowitej, 35,5 m szerokości i 14,3 m zanurzenia. Wyposażono go w napęd dieslowsko-elektryczny: pięć generatorów Nordberg i sześć silników elektrycznych

General Electric o mocy 13 200 KM pracujących na dwie śruby. Zapewniały one jednostce prędkość maksymalną 10,8 węzła. Prócz tego statek otrzymał pędniki pomocnicze: dwa dziobowe i trzy rufowe stery strumieniowe tworzące system dynamicznego utrzymywania pozycji. Jednostka otrzymała ponadto lądowisko dla śmigłowca. 180-osobową załogę tworzyli marynarze odpowiedzialni za obsługę jednostki, technicy pracujący przy urządzeniach głębinowych i personel CIA.

Charakterystycznym elementem statku była wznosząca się na śródokręciu wieżowa konstrukcja służąca do montażu i opuszczania w dół rur podtrzymujących gigantyczny chwytak zwany Clementine. To właśnie przy jego użyciu zamierzano podnieść z dna okręt podwodny. Wieżę ulokowano nad zajmującym całe śródokręcie tzw. księżycowym basenem – rodzajem doku, który powstawał, gdy w kierunku dziobu i rufy odsuwano segmenty poszycia dennej części śródokręcia. „Księżycowy basen" miał 60,65 m długości, 22,5 m szerokości i 19,8 m wysokości. Służył do operowania chwytakiem i zabezpieczał rurę podtrzymującą „Clementine" przed zerwaniem przy przemieszczeniu się statku.

Integralnym elementem wyposażenia „Hughes Glomar Explorer" była zanurzalna barka HMB-1 (Hughes Mining Barge) o wyporności 4700 t. Na jej pokładzie przechowywano chwytak, a w jej krytym odsuwanym dachem hangarze (o wymiarach 54,8 x 21,3 m) zamierzano złożyć wydobyty okręt podwodny. Podczepianie chwytaka do podtrzymującej go konstrukcji rurowej odbywało się, gdy barka, manewrując   pod wodą, była mocowana do dna statku – służyły do tego znajdujące się po obu stronach śródokręcia statku potężne dźwigary (kratownicowe konstrukcje o kwadratowym przekroju). Po zamocowaniu chwytaka barka była uwalniana i oddalała się od statku. W taki sam sposób zamierzano złożyć w hangarze zdobycz. Zarówno barkę, jak i chwytak zbudowano w zakładach Lockheed Marine Division w Redwood (Kalifornia). Koszt budowy statku wyniósł 350 mln USD, a razem z dodatkowym wyposażeniem aż 550 mln USD!

Tajna akcja na Pacyfiku

Centralna Agencja Wywiadowcza starannie dobrała załogę „Hughes  Glomar Explorera", jak również osoby stanowiące personel pomocniczy. Skrupulatnie przestrzegano środków bezpieczeństwa, tak aby Sowieci nie wpadli na trop operacji. Po zbudowaniu przez Lock-heed Missiles Space Company chwytaka umożliwiającego podniesienie okrętu podwodnego załoga w specjalnym hangarze ćwiczyła manewr podniesienia okrętu, wykorzystując makietę okrętu podwodnego.

Budowa statku i przygotowania do operacji zajęły kilka lat. „Hughes Glomar Explorer" wyszedł w morze 20 lipca 1974 roku. Dzięki precyzyjnemu określeniu pozycji wraku sowieckiego okrętu przez „Halibuta" został on szybko odnaleziony. Obrazy z dna uzyskane za pośrednictwem opuszczonych kamer wykazały, że stan K-129 zbytnio się nie pogorszył. Przystąpiono więc do próby jego podniesienia. Po zainsta- lowaniu chwytaka rozpoczęło się mozolne opuszczanie go na dno. W tym celu trzeba było przedłużać o kolejne 20-metrowe odcinki rurę, na której wisiało urządzenie.

Gdy chwytak osiągnął wskazaną głębokość, za drugim podejściem udało się go naprowadzić na wrak. Rozpoczęła się najtrudniejsza faza całej operacji – z głębokości ponad 5 km ku powierzchni ruszyła masa tysięcy ton podczepiona do wypełnionej wodą stalowej rury.

W ciągu dziesięciu godzin wrak podniesiono o 900 m. 600 m wyżej nastąpiła katastrofa. Trzy z ośmiu ramion chwytaka oderwały się i opadły na dno. Kilka chwil później K-129 przełamał się – w szponach chwytaka pozostała niewielka część kadłuba. Wobec uszkodzenia chwytaka nie podjęto prób ponownego podnoszenia fragmentów wraku z dna i „Hughes Glomar Explorer" powrócił w sierpniu do bazy.

Mimo nader skromnych wyników pierwszej ekspedycji i ujawnienia całego przedsięwzięcia przez prasę (pierwszy informacje opublikował „Los Angeles Times") CIA przygotowała drugą próbę eksploracji wraku. Statek otrzymał nowe wyposażenie, chwytak zastąpiła gigantyczna szufla. Na powtórną wyprawę nie zgodził się jednak Biały Dom, obawiając się zaognienia stosunków z ZSRS. Było to o tyle realne, że przy wydobywaniu K-129 do „Hughes Glomar Explorera" zbliżył się sowiecki trawler, zatoczył wokół amerykańskiej jednostki krąg i odpłynął. Wskazywało to, że Moskwa może być świadoma prawdziwego celu „prywatnego przedsięwzięcia" Howarda Hughesa.

Bilans – tylko domniemania

Nigdy oficjalnie nie ujawniono, co wpadło w ręce CIA podczas operacji „Azorian" („Jennifer"). Zezwolono je-dynie na emisję filmu przedstawiającego morski pogrzeb szczątków sześciu sowieckich marynarzy, które odnaleziono w wydobytej części wraku. W prasie i publikacjach książkowych pojawiły się sprzeczne relacje – pisano m.in. o dwóch torpedach z głowicami nuklearnymi, urządzeniach łączności. W połowie lat 70. media amerykańskie, częściowo na fali podejrzeń wywołanych aferą Watergate i innymi skandalami podrywającymi zaufanie do politycznego establishmentu, widziały w całej akcji jedynie olbrzymie marnotrawstwo publicznych funduszy, których dopuściła się działająca bez należytego nadzoru CIA. Podkreślano też gigantyczną subwencję federalną dla imperium Hughesa. W istocie można zadać pytanie, po co wydano tak wielkie środki na eksplorację wraku okrętu, który był przestarzały już w 1968 roku, w momencie katastrofy. W 1974 roku sowieckie siły jądrowe bazowania morskiego opierały się na jednostkach projektu 658 i 658M (Hotel), 667 (Yankee), a do służby wchodziły już pierwsze okręty projektu 667B (Delta 1).

Jednocześnie pojawiły się informacje, że flota sowiecka, również nie wiedząc, co przeciwnik zdobył we wraku K-129, zdecydowała się na bezprecedensową przebudowę systemów łączności. Najpoważniejsze zmiany miały objąć podsystem łączności z okrętami podwodnymi. Według części analityków koszt owego programu zamknął się kwotą ok. 3 mld USD. Jeżeli rzeczywiście poprzez operację „Azorian" („Jennifer") zmuszono ekonomicznie słabszego przeciwnika do wydatkowania kwoty sześciokrotnie przewyższającej nakłady własne, trzeba by uznać przedsięwzięcie za sukces. To jednak tylko niezweryfikowana hipoteza. Ani potwierdzenia, ani zaprzeczenia nie doczekały się też pogłoski, jakoby przecieki o przełamaniu wraku były jedynie przykrywką CIA dla wydobycia K-129 w całości.

W 2009 roku wyemitowano amerykański film dokumentalny „Azorian: The Raising Of The K-129" wyprodukowany przez Michaela White'a, w którym przebieg operacji opisali inżynierowie Sherman Wetmore (wówczas z Global Marine, odpowiedzialny za podnoszenie wraku), Charlie Johnson (specjalista od robót oceanotechnicznych) i Raymond Feldman (szef personelu technicznego). Skupili się jednak na warstwie technicznej, gdyż do danych rozpoznawczych ich nie dopuszczono. Niewiele nowego wniosła też oparta na filmie książka „Project Azorian: The CIA and the Raising of the K-129" Normana Polmara i Michaela White'a.

Dalsze losy statku i barki

Po zakończeniu operacji „Hughes Glomar Explorera" przekazano we wrześniu 1976 roku US Navy, która wcieliła go do służby jako jednostkę ratownictwa głębinowego z numerem burtowym AG-193. Marynarka usiłowała go sprzedać, ale ostatecznie wydzierżawiła firmie Global Marine Development Inc., która wykorzystywała go do komercyjnych poszukiwań geologicznych. 16 lat spędził w porcie Suisun Bay. W sierpniu 1996 roku ujawniono, że Global Marine Drilling Company wydzierżawiła „Glomar Explorera" (nazwę skrócono) na 30 lat. W 1987 roku statek przeszedł kapitalny remont w stoczni Cascade General w Portland. Podczas prac usunięto przesuwne partie poszycia w części dennej na śródokręciu (wrota „księżycowego basenu") i zastąpiono je nowymi, stałymi elementami, pozostawiając znacznie mniejszy otwór do wyprowadzenia wiertnicy (22,5 x 12,8 m) oraz kolejny (4,87 x 5,79 m) do wodowania zdalnie sterowanego pojazdu podwodnego. Wmontowano też nowe grodzie wodoszczelne, zmieniono rozplanowanie magazynu rur i osprzętu wiertniczego, wymieniono pompy i generatory prądotwórcze oraz zainstalowano nowy generator awaryjny.

Po zakończeniu prób statek przeszedł wokół przylądka Horn (jest zbyt szeroki, by korzystać z Kanału Panamskiego) na Wschodnie Wybrzeże USA, gdzie w stoczni Atlantic Marine otrzymał specjalistyczne wyposażenie do prowadzenia wierceń morskich. Prace trwały 24 miesiące. Obecnie jest zdolny wykonywać odwierty na głębokościach do 3 tys. m. Jednostka nosząca obecnie nazwę „Explorer" była eksploatowana w rejonie Aconcagua w Zatoce Meksykańskiej, gdzie prowadziła roboty ma głębokości 2200 m. Później zatrudniono ją na Morzu Czarnym, gdzie we współpracy z firmami tureckimi poszukiwała złóż ropy i gazu. W 2007 roku statek kupiła za 15 mln USD spółka zależna Global Marine Drilling Transocean Inc. W chwili składania niniejszego numeru do druku „Explorer" prowadzi wiercenia na wodach indonezyjskich, które mają trwać do 2012 roku.

Losy HMB-1 potoczyły się odmiennie. Po zakończeniu operacji przekazano ją Environmental Protection Agency, która używała barki jako pływającego hangaru. W 1982 roku przejęła ją marynarka. Oficjalnie znajdowała się w składzie floty rezerwowej, ale w rzeczywistości przebudowano ją na jednostkę bazową eksperymentalnego okrętu o zmniejszonej wykrywalności „Sea Shadow". W ramach adaptacji zabudowano stały dach pokrywający komorę dokową, a wrota doku poszerzono. HMB–1 przeistoczyła się w kryty, dysponujący dobrą dzielnością morską, dok pływający.

Ostatni morski szpieg w starym stylu

Pod koniec kwietnia 1956 roku do brytyjskiej bazy w Portsmouth zawinął zespół okrętów sowieckich złożony z krążownika „Ordżonikidze" oraz niszczycieli „Sowierszennyj" i „Smotraszczyj". Na pokładzie krążownika do Zjednoczonego Królestwa przybyli na rozmowy polityczne pierwszy sekretarz KPZR Nikita Chruszczow oraz premier Nikołaj Bułganin. Brytyjski wywiad postanowił wykorzystać pobyt sowieckiej eskadry do oględzin podwodnej części kadłuba „Ordżonikidze". Misję tę powierzono weteranowi morskich działań specjalnych kmdr. Lionelowi „Busterowi" Crabbowi. Nocą, asekurowany przez tylko jednego człowieka, zszedł on do wody z zamiarem skrytego przedostania się w pobliże krążownika i... zaginął.

Rozpoczętych po wschodzie słońca poszukiwań Crabba nie dało się utrzymać w tajemnicy. Ze szczątkowych, natychmiast podchwyconych przez prasę informacji, wyłonił się obraz akcji specjalnej, która przerodziła się w międzynarodowy skandal. Dyplomacja sowiecka złożyła ostry protest, brytyjski premier Eden musiał oficjalnie przeprosić Chruszczowa w parlamencie. Dopiero kilka miesięcy później morze wyrzuciło w rejonie Chichester zmasakrowane, pozbawione głowy i rąk zwłoki, które zidentyfikowano jako szczątki Crabba. Akta brytyjskie dotyczące tej sprawy utajniono do 2056 roku, milczą również czynniki rosyjskie.

Podwodny podsłuch

Na początku lat 70. służby wywiadowcze US Navy za pomocą okrętu podwodnego podjęły próbę odnalezienia podmorskiego kabla komuni-kacyjnego łączącego dwie dalekowschodnie bazy sowieckie Władywostok i Pietropawłowsk Kamczacki.

Mimo że władze sowieckie uznawały Morze Ochockie za własne wody terytorialne, Amerykanie zdecydowali się umieścić na zlokalizowanym kablu urządzenie rejestrujące.

Znamy trzy wersje dalszego przebiegu wydarzeń. Według pierwszej zadanie instalacji urządzenia rejestrującego wykonali nurkowie działający z pokładu atomowego okrętu podwodnego USS „Skate". Przez następne kilka lat co miesiąc amerykańskie okręty podwodne wymieniały kasetę urządzenia rejestrującego. Ponoć  USS „Skate" zabezpieczał działanie innej, nieuzbrojonej jednostki. Jej załoga zmieniała kasety za pomocą małego okrętu  podwodnego NR-1 Deep Submergence Craft.

Inna wersja głosi, że to USS „Halibut" w listopadzie 1970 roku odnalazł kabel u zachodnich wybrzeży Kamczatki.

Ponoć misja powiodła się dzięki wypatrzeniu na plaży... tablicy zakazującej kotwiczenia. Następnie za pomocą holowanych aparatów wyposażonych w kamery Amerykanie śledzili przebieg kabla po dnie morskim. W dogodnym miejscu, ok. 400 mil morskich od brzegu, nurkowie mieli założyć urządzenie rejestrujące działające na zasadzie indukcji elektromagnetycznej (nie było więc konieczności rozcinania izolacji i podłączania się bezpośrednio do przewodów). „Halibut" miał wymieniać kasetę urządzenia rejestrującego do 1975 roku, późnej to zadanie realizo-wały okręty podwodne „Seawolf" oraz „Parche".

Operacja podobno nosiła kryptonim „Manta". Została przerwana po wykryciu przez amerykański kontrwywiad szpiegów, którzy sprzedali Sowietom informacje o zadaniach specjalnych realizowanych przez okręty podwodne.    —Krzysztof Kubiak

Historia
Telefony komórkowe - techniczne arcydzieło dla każdego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Historia
Paweł Łepkowski: Najsympatyczniejszy ze wszystkich świętych
Historia
Mistrzowie narracji historycznej: Hebrajczycy
Historia
Bunt carskich strzelców
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Historia
Wojna zimowa. Walka Dawida z Goliatem