Tajna akcja na Pacyfiku
Centralna Agencja Wywiadowcza starannie dobrała załogę „Hughes Glomar Explorera", jak również osoby stanowiące personel pomocniczy. Skrupulatnie przestrzegano środków bezpieczeństwa, tak aby Sowieci nie wpadli na trop operacji. Po zbudowaniu przez Lock-heed Missiles Space Company chwytaka umożliwiającego podniesienie okrętu podwodnego załoga w specjalnym hangarze ćwiczyła manewr podniesienia okrętu, wykorzystując makietę okrętu podwodnego.
Budowa statku i przygotowania do operacji zajęły kilka lat. „Hughes Glomar Explorer" wyszedł w morze 20 lipca 1974 roku. Dzięki precyzyjnemu określeniu pozycji wraku sowieckiego okrętu przez „Halibuta" został on szybko odnaleziony. Obrazy z dna uzyskane za pośrednictwem opuszczonych kamer wykazały, że stan K-129 zbytnio się nie pogorszył. Przystąpiono więc do próby jego podniesienia. Po zainsta- lowaniu chwytaka rozpoczęło się mozolne opuszczanie go na dno. W tym celu trzeba było przedłużać o kolejne 20-metrowe odcinki rurę, na której wisiało urządzenie.
Gdy chwytak osiągnął wskazaną głębokość, za drugim podejściem udało się go naprowadzić na wrak. Rozpoczęła się najtrudniejsza faza całej operacji – z głębokości ponad 5 km ku powierzchni ruszyła masa tysięcy ton podczepiona do wypełnionej wodą stalowej rury.
W ciągu dziesięciu godzin wrak podniesiono o 900 m. 600 m wyżej nastąpiła katastrofa. Trzy z ośmiu ramion chwytaka oderwały się i opadły na dno. Kilka chwil później K-129 przełamał się – w szponach chwytaka pozostała niewielka część kadłuba. Wobec uszkodzenia chwytaka nie podjęto prób ponownego podnoszenia fragmentów wraku z dna i „Hughes Glomar Explorer" powrócił w sierpniu do bazy.
Mimo nader skromnych wyników pierwszej ekspedycji i ujawnienia całego przedsięwzięcia przez prasę (pierwszy informacje opublikował „Los Angeles Times") CIA przygotowała drugą próbę eksploracji wraku. Statek otrzymał nowe wyposażenie, chwytak zastąpiła gigantyczna szufla. Na powtórną wyprawę nie zgodził się jednak Biały Dom, obawiając się zaognienia stosunków z ZSRS. Było to o tyle realne, że przy wydobywaniu K-129 do „Hughes Glomar Explorera" zbliżył się sowiecki trawler, zatoczył wokół amerykańskiej jednostki krąg i odpłynął. Wskazywało to, że Moskwa może być świadoma prawdziwego celu „prywatnego przedsięwzięcia" Howarda Hughesa.
Bilans – tylko domniemania
Nigdy oficjalnie nie ujawniono, co wpadło w ręce CIA podczas operacji „Azorian" („Jennifer"). Zezwolono je-dynie na emisję filmu przedstawiającego morski pogrzeb szczątków sześciu sowieckich marynarzy, które odnaleziono w wydobytej części wraku. W prasie i publikacjach książkowych pojawiły się sprzeczne relacje – pisano m.in. o dwóch torpedach z głowicami nuklearnymi, urządzeniach łączności. W połowie lat 70. media amerykańskie, częściowo na fali podejrzeń wywołanych aferą Watergate i innymi skandalami podrywającymi zaufanie do politycznego establishmentu, widziały w całej akcji jedynie olbrzymie marnotrawstwo publicznych funduszy, których dopuściła się działająca bez należytego nadzoru CIA. Podkreślano też gigantyczną subwencję federalną dla imperium Hughesa. W istocie można zadać pytanie, po co wydano tak wielkie środki na eksplorację wraku okrętu, który był przestarzały już w 1968 roku, w momencie katastrofy. W 1974 roku sowieckie siły jądrowe bazowania morskiego opierały się na jednostkach projektu 658 i 658M (Hotel), 667 (Yankee), a do służby wchodziły już pierwsze okręty projektu 667B (Delta 1).
Jednocześnie pojawiły się informacje, że flota sowiecka, również nie wiedząc, co przeciwnik zdobył we wraku K-129, zdecydowała się na bezprecedensową przebudowę systemów łączności. Najpoważniejsze zmiany miały objąć podsystem łączności z okrętami podwodnymi. Według części analityków koszt owego programu zamknął się kwotą ok. 3 mld USD. Jeżeli rzeczywiście poprzez operację „Azorian" („Jennifer") zmuszono ekonomicznie słabszego przeciwnika do wydatkowania kwoty sześciokrotnie przewyższającej nakłady własne, trzeba by uznać przedsięwzięcie za sukces. To jednak tylko niezweryfikowana hipoteza. Ani potwierdzenia, ani zaprzeczenia nie doczekały się też pogłoski, jakoby przecieki o przełamaniu wraku były jedynie przykrywką CIA dla wydobycia K-129 w całości.
W 2009 roku wyemitowano amerykański film dokumentalny „Azorian: The Raising Of The K-129" wyprodukowany przez Michaela White'a, w którym przebieg operacji opisali inżynierowie Sherman Wetmore (wówczas z Global Marine, odpowiedzialny za podnoszenie wraku), Charlie Johnson (specjalista od robót oceanotechnicznych) i Raymond Feldman (szef personelu technicznego). Skupili się jednak na warstwie technicznej, gdyż do danych rozpoznawczych ich nie dopuszczono. Niewiele nowego wniosła też oparta na filmie książka „Project Azorian: The CIA and the Raising of the K-129" Normana Polmara i Michaela White'a.
Dalsze losy statku i barki
Po zakończeniu operacji „Hughes Glomar Explorera" przekazano we wrześniu 1976 roku US Navy, która wcieliła go do służby jako jednostkę ratownictwa głębinowego z numerem burtowym AG-193. Marynarka usiłowała go sprzedać, ale ostatecznie wydzierżawiła firmie Global Marine Development Inc., która wykorzystywała go do komercyjnych poszukiwań geologicznych. 16 lat spędził w porcie Suisun Bay. W sierpniu 1996 roku ujawniono, że Global Marine Drilling Company wydzierżawiła „Glomar Explorera" (nazwę skrócono) na 30 lat. W 1987 roku statek przeszedł kapitalny remont w stoczni Cascade General w Portland. Podczas prac usunięto przesuwne partie poszycia w części dennej na śródokręciu (wrota „księżycowego basenu") i zastąpiono je nowymi, stałymi elementami, pozostawiając znacznie mniejszy otwór do wyprowadzenia wiertnicy (22,5 x 12,8 m) oraz kolejny (4,87 x 5,79 m) do wodowania zdalnie sterowanego pojazdu podwodnego. Wmontowano też nowe grodzie wodoszczelne, zmieniono rozplanowanie magazynu rur i osprzętu wiertniczego, wymieniono pompy i generatory prądotwórcze oraz zainstalowano nowy generator awaryjny.
Po zakończeniu prób statek przeszedł wokół przylądka Horn (jest zbyt szeroki, by korzystać z Kanału Panamskiego) na Wschodnie Wybrzeże USA, gdzie w stoczni Atlantic Marine otrzymał specjalistyczne wyposażenie do prowadzenia wierceń morskich. Prace trwały 24 miesiące. Obecnie jest zdolny wykonywać odwierty na głębokościach do 3 tys. m. Jednostka nosząca obecnie nazwę „Explorer" była eksploatowana w rejonie Aconcagua w Zatoce Meksykańskiej, gdzie prowadziła roboty ma głębokości 2200 m. Później zatrudniono ją na Morzu Czarnym, gdzie we współpracy z firmami tureckimi poszukiwała złóż ropy i gazu. W 2007 roku statek kupiła za 15 mln USD spółka zależna Global Marine Drilling Transocean Inc. W chwili składania niniejszego numeru do druku „Explorer" prowadzi wiercenia na wodach indonezyjskich, które mają trwać do 2012 roku.
Losy HMB-1 potoczyły się odmiennie. Po zakończeniu operacji przekazano ją Environmental Protection Agency, która używała barki jako pływającego hangaru. W 1982 roku przejęła ją marynarka. Oficjalnie znajdowała się w składzie floty rezerwowej, ale w rzeczywistości przebudowano ją na jednostkę bazową eksperymentalnego okrętu o zmniejszonej wykrywalności „Sea Shadow". W ramach adaptacji zabudowano stały dach pokrywający komorę dokową, a wrota doku poszerzono. HMB–1 przeistoczyła się w kryty, dysponujący dobrą dzielnością morską, dok pływający.
Ostatni morski szpieg w starym stylu
Pod koniec kwietnia 1956 roku do brytyjskiej bazy w Portsmouth zawinął zespół okrętów sowieckich złożony z krążownika „Ordżonikidze" oraz niszczycieli „Sowierszennyj" i „Smotraszczyj". Na pokładzie krążownika do Zjednoczonego Królestwa przybyli na rozmowy polityczne pierwszy sekretarz KPZR Nikita Chruszczow oraz premier Nikołaj Bułganin. Brytyjski wywiad postanowił wykorzystać pobyt sowieckiej eskadry do oględzin podwodnej części kadłuba „Ordżonikidze". Misję tę powierzono weteranowi morskich działań specjalnych kmdr. Lionelowi „Busterowi" Crabbowi. Nocą, asekurowany przez tylko jednego człowieka, zszedł on do wody z zamiarem skrytego przedostania się w pobliże krążownika i... zaginął.
Rozpoczętych po wschodzie słońca poszukiwań Crabba nie dało się utrzymać w tajemnicy. Ze szczątkowych, natychmiast podchwyconych przez prasę informacji, wyłonił się obraz akcji specjalnej, która przerodziła się w międzynarodowy skandal. Dyplomacja sowiecka złożyła ostry protest, brytyjski premier Eden musiał oficjalnie przeprosić Chruszczowa w parlamencie. Dopiero kilka miesięcy później morze wyrzuciło w rejonie Chichester zmasakrowane, pozbawione głowy i rąk zwłoki, które zidentyfikowano jako szczątki Crabba. Akta brytyjskie dotyczące tej sprawy utajniono do 2056 roku, milczą również czynniki rosyjskie.
Podwodny podsłuch
Na początku lat 70. służby wywiadowcze US Navy za pomocą okrętu podwodnego podjęły próbę odnalezienia podmorskiego kabla komuni-kacyjnego łączącego dwie dalekowschodnie bazy sowieckie Władywostok i Pietropawłowsk Kamczacki.
Mimo że władze sowieckie uznawały Morze Ochockie za własne wody terytorialne, Amerykanie zdecydowali się umieścić na zlokalizowanym kablu urządzenie rejestrujące.
Znamy trzy wersje dalszego przebiegu wydarzeń. Według pierwszej zadanie instalacji urządzenia rejestrującego wykonali nurkowie działający z pokładu atomowego okrętu podwodnego USS „Skate". Przez następne kilka lat co miesiąc amerykańskie okręty podwodne wymieniały kasetę urządzenia rejestrującego. Ponoć USS „Skate" zabezpieczał działanie innej, nieuzbrojonej jednostki. Jej załoga zmieniała kasety za pomocą małego okrętu podwodnego NR-1 Deep Submergence Craft.
Inna wersja głosi, że to USS „Halibut" w listopadzie 1970 roku odnalazł kabel u zachodnich wybrzeży Kamczatki.
Ponoć misja powiodła się dzięki wypatrzeniu na plaży... tablicy zakazującej kotwiczenia. Następnie za pomocą holowanych aparatów wyposażonych w kamery Amerykanie śledzili przebieg kabla po dnie morskim. W dogodnym miejscu, ok. 400 mil morskich od brzegu, nurkowie mieli założyć urządzenie rejestrujące działające na zasadzie indukcji elektromagnetycznej (nie było więc konieczności rozcinania izolacji i podłączania się bezpośrednio do przewodów). „Halibut" miał wymieniać kasetę urządzenia rejestrującego do 1975 roku, późnej to zadanie realizo-wały okręty podwodne „Seawolf" oraz „Parche".
Operacja podobno nosiła kryptonim „Manta". Została przerwana po wykryciu przez amerykański kontrwywiad szpiegów, którzy sprzedali Sowietom informacje o zadaniach specjalnych realizowanych przez okręty podwodne. —Krzysztof Kubiak