Już w 1946 r. marynarka USA powołała doradczy Komitet Wojny Podwodnej złożony z profesorów uczelni, którzy zaproponowali stworzenie systemu wykrywającego okręty podwodne z pracującym dieslem. Naukowcy przewidywali, że czułe podwodne mikrofony lokalizowałyby źródło hałasu o częstotliwościach poniżej 500 Hz. Dźwięk rozchodzi się w wodzie na setki mil z prędkością 1500 m/s – blisko pięć razy szybciej niż w powietrzu, więc zaproponowane rozwiązanie pozwalało wykrywać okręty podwodne nawet na oceanie.
W największym sekrecie w listopadzie 1950 r. Office of Naval Research wsparło 10 milionami dolarów prace Hudson Laboratory należącego do Columbia University, których celem było poznanie zjawiska rozchodzenia się w morzu fal niskich częstotliwości. Wojsko nazwało ten projekt „Michael". Instalacje i system łączności opracował American Telephone & Telegraph, główny wojskowy dostawca sprzętu łączności od czasów I wojny światowej. Należący do AT&T producent Western Electric przygotował podwodny system czujników. W ramach testów należący do AT&T Bell Telephone zbudował prototypową instalację zamontowaną koło Sandy Hook w New Jersey oraz drugą w Eleuthera na Bahamach. Prototypowe urządzenie składało się z 40 hydrofonów przymocowanych do kabla o długości 330 m, położonego na głębokości 440 m. Sygnały były przesyłane na brzeg wielożyłowym opancerzonym kablem. AT&T przygotował także analizator dźwięków LOFAR – Low Frequency Analysis and Recording. LOFAR rysował charakterystykę dźwiękową obiektu. Całość kryła się pod kryptonimem „Jezebel" i prowadził ją kpt. Joseph Kelly.
Rezultaty badań projektów „Jezebel" i „Michael" umożliwiły stworzenie ściśle tajnego systemu wykrywania okrętów podwodnych SOSUS (Sound Surveillance System), zakamuflowanego nazwą projekt „Cezar".
Po półrocznych udanych testach w 1952 r. Bureau of Ships zamówiło dziesięć urządzeń zainstalowanych na całym Wschodnim Wybrzeżu. Dwa lata później dźwiękowe czujniki otrzymało też wybrzeże Pacyfiku – od Wyspy św. Mikołaja w Kalifornii po Hawaje i Aleuty. W szczytowym okresie rozbudowy systemu instalacje układało sześć kablowców. Stacje hydroakustyczne były trudne do zniszczenia, nieczułe na złą pogodę i szumy. Pomiary pierwotnie były nanoszone na arkusze papieru, w kolejnych wersjach sygnały z mikrofonów trafiały do komputera, który przygotowywał wykresy i wyliczał pozycje namierzonych okrętów.
Próbą generalną działania SOSUS było śledzenie trasy okrętu podwodnego USS „Washington", który w 1961 r. przepłynął z USA do Wielkiej Brytanii. 26 stycznia 1962 r. SOSUS po raz pierwszy namierzył sowiecki okręt podwodny z dieslem. 6 lipca 1962 r. stacja na Barbadosie po raz pierwszy wykryła sowiecki okręt podwodny o napędzie nuklearnym przechodzący pomiędzy Grenlandią, Islandią i Wielką Brytanią.
SOSUS był tak tajny, że Rosjanie nic o nim nie wiedzieli. Obecność mikrofonów zdradził w 1968 r. John Walker. W pięć lat Rosjanie znacznie wyciszyli swoje najważniejsze typy submaryn, co było trudnym zadaniem. Ich najszybszy okręt podwodny, rozwijający 44,7 węzła projekt 661 Anczar, przy prędkości powyżej 35 węzłów miał tak burzliwy opływ kadłuba i kiosku, że turbulencje wywoływały hałas o sile 100 decybeli. Wielki postęp umożliwiło w połowie lat 80. przeszmuglowanie do ZSRS przez norweską firmę Kongsberg sterowanej cyfrowo, bardzo dokładnej obrabiarki Toshiba. Na tej maszynie Rosjanie produkowali cicho pracujące śruby napędowe. Wyposażony w nie okręt Szczuka B (oznaczenie NATO Akuła I) był cztery razy cichszy od pierwszej wersji Szczuki. Amerykanie oceniali różnicę na 30 decybeli. Według dowodzącego sztabem marynarki USA w latach 1994 – 1996 Jeremy'ego M.
Boordy okręty podwodne Szczuka B płynące z prędkością sześć – dziewięć węzłów były nie do namierzenia i nie wykrywał ich nawet system SOSUS. Boorda dodał, że „po raz pierwszy od czasu spuszczenia na wodę „Nautiliusa" rosyjskie submaryny są cichsze od amerykańskich, a dla tej broni bezszumność to najważniejsza cecha".