Blisko 23 lata po odzyskaniu niepodległości Polska nie uporała się jeszcze z komunistyczną przeszłością. Młodzi sympatycy prawicy planują wywrzeć społeczną presję na posłów i samorządowców, by nakłonić ich do usunięcia komunistycznych pomników i symboli z przestrzeni publicznej.
– Nie można pozostać obojętnym wobec tego, że w naszym kraju nadal stoją pomniki ku czci osób odpowiedzialnych za śmierć i prześladowania dziesiątek tysięcy Polaków – mówi „Rz" Seweryn Szwarocki, prezes stowarzyszenia KoLiber.
Organizacja ta, skupiająca osoby o poglądach konserwatywno-liberalnych, rozpoczęła akcję „Goń z pomnika bolszewika". W najbliższych dniach działacze KoLibra zamierzają uruchomić stronę internetową dokumentującą miejsca, w których znajdują się takie pamiątki po komunizmie, jak pomniki Karola „Waltera" Świerczewskiego w Warszawie i Jabłonkach czy żołnierzy sowieckich w Lesku i Białymstoku.
Chcą naciskać na władze samorządowe, by podjęły uchwały o likwidacji pomników. Jak? – Będzie uliczna zbiórka podpisów pod petycjami, happeningi. Najprawdopodobniej zwrócimy się też do parlamentarzystów z prośbą o przygotowanie ustawy, która doprowadzi do usunięcia symboli zbrodni z polskich ulic – mówi „Rz" Szwarocki.
Mogą liczyć na wsparcie znanych osób. W komitecie honorowym akcji znaleźli się m.in. historycy: Leszek Żebrowski i Jan Żaryn, socjolog Barbara Fedyszak-Radziejowska, kompozytor Przemysław Gintrowski, ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, były rzecznik interesu publicznego Bogusław Nizieński oraz Zofia i Zbigniew Romaszewscy.