W roku 1610 wzięto do niewoli cara Wasyla, jego brata i bratową, po czym przewieziono na zamek w Gostyniu. Tam to zmarli po dwóch latach. W 1620 r. Zygmunt III Waza nakazał wystawienie w stolicy przy Krakowskim Przedmieściu kaplicy, gdzie złożono ciała. Minęło kolejne 15 lat i za zgodą władcy Rosjanie zabrali je do Moskwy. Pozostała kaplica.
Wraz z upływem czasu historia robiła się coraz bardziej zagmatwana. W połowie XIX w. stwierdzono istnienie budowli podobnej (tej samej?), która niespodziewanie stała się obiektem manipulacji politycznych. Zarówno ze strony Rosjan, jak i Polaków.
Gdzie ta kaplica
Pierwszą zagadką jest lokalizacja obiektu. W roku 1804 „Nowy Pamiętnik Warszawski" podał, że król Zygmunt III – „... ciała cara samego i brata jego (...) zmurowawszy kaplicę na przedmieściu Krakowskim przeciw kościołowi Sgo Krzyża uczciwie pochować dał". Także dziennikarz i varsavianista Władysław Korotyński (ma ulicę na Ochocie) napisał sto lat temu, że na planie z końca XVII w., znajdującym się w archiwum magistratu, kaplica „stała niemal vis a vis kościoła św. Krzyża". Niby wszystko jasne, tymczasem w połowie wieku XIX na tyłach Pałacu Staszica w osi dzisiejszej Świętokrzyskiej, a tuż przy ulicy Kopernika, znaleziono zarośniętą w krzakach jednopiętrową budowlę, w której kilku badaczy dopatrzyło się kaplicy moskiewskiej. W linii prostej stała ona ponad 100 metrów od miejsca opisanej tu pierwotnie lokalizacji. I zaczęły się spory.
Nowo odnaleziony obiekt zaczął być przypisywany rodzinie Słuszków, która w rejonie Kopernika posiadała niewielki pałac. Odnaleziona budowla – sześciokątna rotunda – miała być: skarbczykiem, altaną, lodownią Słuszków. Przeciwnicy tej koncepcji zaczęli wyszukiwać informacji o kaplicy moskiewskiej, ale brakowało rycin, a opisy były niepełne. W końcu ustalono, że ta ostatnia była dość sporą, dwupiętrową budowlą z hełmem u góry, postawiona na planie regularnego sześciokąta z umieszczoną nad wejściem tablicą upamiętniającą triumf oręża polskiego. „Obiekt Słuszków" też był sześciokątny, miał ślad po jakiejś tablicy, ale posiadał tylko jedno piętro i nie był duży. Poza tym znajdował się spory kawałek od Krakowskiego Przedmieścia, w miejscu, gdzie niezbyt służył upamiętnieniu wielkości Rzeczpospolitej.