Reklama

Romanowowie - budowniczowie imperium

Z Simonem Sebagiem Montefiore, autorem książki „Romanowowie 1613–1918", rozmawia Paweł Łepkowski

Aktualizacja: 12.06.2016 16:05 Publikacja: 09.06.2016 16:35

Romanowowie - budowniczowie imperium

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

W swojej najnowszej książce „Romanowowie" ukazuje pan dynastię władającą Rosją przez ponad trzy wieki jako najskuteczniejszych budowniczych imperium od czasów podbojów Czyngis-chana. Jednocześnie podkreśla pan, że od samego początku jej istnienia nad losem tej dynastii wisiała klątwa. Czy bez Romanowów udałoby się Rosjanom zbudować imperium ciągnące się od Bałtyku aż po Morze Czukockie?

Nie da się ukryć, że Romanowowie byli niezwykle skutecznymi budowniczymi supermocarstwa, które swoimi rozmiarami można porównać jedynie do państwa stworzonego przez Aleksandra Wielkiego lub Czyngis-chana. Należy jednak podkreślić, że w przeciwieństwie do krwawego władcy Mongołów nie nieśli oni zniszczenia i śmierci, ale postawili sobie bardzo ambitne zadanie szerzenia kultury rosyjskiej i wiary prawosławnej na olbrzymich obszarach Azji, do których wcześniej nie dotarła cywilizacja. Nie można natomiast powiedzieć, że była jakaś wyjątkowa klątwa, która wisiała nad tym rodem od samego początku. O pechu tej rodziny można mówić dopiero od chwili, kiedy terrorysta zabił w zamachu bombowym cara Aleksandra II.

Pańska książka ukazuje dwór carski jako hermetycznie odizolowane od reszty świata środowisko pełne intryg i walki pomiędzy poszczególnymi koteriami pragnącymi uzyskać posłuch u władcy. Odnosi się wrażenie, że w rodzinie Romanowów nikt nie umierał śmiercią naturalną. Ojcowie zabijają synów, przemoc jest na każdym kroku, życie dworzan i rodziny panującej ocieka seksem i skandalami, o jakich nie słyszano nawet w Wersalu. Czy nie jest to obraz mocno przejaskrawiony i ukształtowany poprzez liberalny, zachodni sposób oceny klasy rządzącej?

Nie, zdecydowanie nie. Oczywiście, na innych dworach też było wiele przemocy i intryg, ale stosunki panujące na dworze carskim miały wyjątkowy charakter. Ukształtowały je obyczaje przejęte z dworu chanów mongolskich oraz cesarzy bizantyjskich. To było miejsce w sposób szczególny przesiąknięte matactwem, zawikłanymi machinacjami, grami politycznymi i nienawiścią. Specyfika tego miejsca pozostała do dzisiaj. Współcześnie relacje obowiązujące na Kremlu opierają się na tych samych zasadach – nieustannej walce silnych osobowości oraz całkowitym braku zasad w dążeniu do celu.

Jak pan jako historyk brytyjski postrzega burzliwe relacje polskie-rosyjskie? My, Polacy, zawsze uważamy siebie za ofiary rosyjskiego imperializmu, a Rosjanie nie mogą się pogodzić z tym, że Polacy jako jedyny naród w historii nie tylko zajął Moskwę, bo to udało się także Napoleonowi, ale faktycznie rządził tym państwem z Kremla. Czy z perspektywy Londynu dostrzega pan szansę na prawdziwe pojednanie i współpracę Polaków i Rosjan jako sojuszników zdolnych do zgody i przyjaźni?

Reklama
Reklama

Uważam, że w ostateczności dojdzie do takiego pojednania Rosjan i Polaków, kiedy przyszli przywódcy rosyjscy przyjmą do wiadomości, że tak jest najlepiej dla samej Rosji i że przeszłość była zła. Rosyjska dominacja nad Polską, która rozpoczęła się za panowania Piotra Wielkiego, ostatecznie zakończyła się wraz z odejściem od władzy generała Wojciecha Jaruzelskiego. Nie obejdzie się zapewne bez wzajemnych tarć, ale w dalszej perspektywie dostrzegam szansę na ponowną przyjaźń obu waszych narodów.

Wydaje się, że wielowiekowy konflikt pomiędzy Polakami i Rosjanami nie jest jedynie kwestią wzajemnego antagonizmu obu tych narodów, ale przez ostatnie trzy stulecia był często kreowany i umiejętnie podsycany przez inne państwa i narody, w tym szczególnie przez Niemców. Katarzyna Wielka była Niemką, która wraz z królem Prus Fryderykiem Wielkim i cesarzem Austrii Józefem II doprowadziła do upadku państwa polskiego. Czy nie uważa pan, że obecna polityka Niemiec, choć skrywana pod przykrywką jedności europejskiej, niczym nie różni się od tego, co robili Katarzyna i Fryderyk? I czy sympatie, jakie łączą współczesnych włodarzy Kremla z wpływowymi politykami niemieckimi, mogą budzić niepokój w Warszawie?

Uważam, że taka ocena jest uzasadniona jedynie z historycznego punktu widzenia. To prawda, że polityka rosyjska wobec Polski wielokrotnie była podsycana przez Berlin i Wiedeń. Tak było na pewno w latach 70. i 90. XVIII w. oraz w 1939 r. Obecnie nie dostrzegam takiego zagrożenia dla Polski, jakkolwiek Polska zawsze powinna zachować ostrożność w tej kwestii.

W „Romanowach 1613–1918" podkreśla pan, że istotą caratu była „projekcja majestatu i siły". Carowie mieli władzę absolutną, nieporównywalną z żadnym innym monarchą na świecie. Atrybutem potęgi rosyjskiego władcy był jego prywatny majątek. Niektórzy historycy szacują, że Romanowowie zgromadzili największą prywatną fortunę w dziejach świata. Obecnie wielu ekonomistów uważa, że najbogatszym człowiekiem na świecie jest Władimir Putin. Jakie inne podobieństwa dostrzega pan między obecnym prezydentem Federacji Rosyjskiej a carami z dynastii Romanowów? Czy rację mają ci, którzy nazywają Putina niekoronowanym carem Rosji?

Bez wątpienia prezydent Władimir Putin postrzega sam siebie jako kontynuatora misji politycznej, cywilizacyjnej, a nawet kulturowej, jaką wyznaczyli sobie carowie z dynastii Romanowów, a po nich sowieccy przywódcy. Zgadzam się, że Władimir Putin stał się obecnie niekoronowanym carem lub kimś na jego kształt. Podkreślam jednak, że tak jest teraz, a przyszłość może się różnie ułożyć.

Przyjęło się uważać, że budowniczym rosyjskiej mocarstwowości był Piotr I Wielki. Jego śmiałe reformy społeczne i otwarcie na świat przyczyniły się do przeobrażenia ciemnego średniowiecznego ludu rosyjskiego w naród mający wielki udział w kształtowaniu nowożytnej cywilizacji. Obecny przywódca Rosji Władimir Putin lubi porównywać się do Piotra Wielkiego, ale poprzez swoje działania stymuluje proces izolowania się Rosji na arenie międzynarodowej. Czy taka polityka nie uczyni za kilka lat z tego wielkiego kraju zamkniętej twierdzy?

Reklama
Reklama

Nie, nie odnoszę takiego wrażenia. Uważam, że wbrew temu, co się często mówi w zachodnich mediach, Rosji nie grozi zamknięcie się przed światem. Jakkolwiek niepokoić może rosnący w siłę rosyjski nacjonalizm i coraz bardziej powszechna w tym kraju ksenofobia.

W kształtowaniu rosyjskiej mocarstwowości duży udział mieli liczni Polacy – od Józefa Tausza, dyplomaty w służbie Piotra Wielkiego, aż po wielkich odkrywców i badaczy Syberii – takich jak Jan Czerski czy Benedykt Dybowski. Dlaczego Romanowowie nigdy nie próbowali ulepszyć stosunków z Polakami, choćby przez szacunek dla ich wolności oraz akceptację polskich zwyczajów, kultury i języka?

To świadczy jedynie o tym, że nie byli do końca mądrymi władcami. Postąpiliby znacznie rozsądniej, gdyby zamiast czynić z Polski podporządkowaną kolonię uznali wasze prawa i zwyczaje. Mieliby wówczas w Polakach niezwykle zdolnych sprzymierzeńców i partnerów. Przyjęli zgubną dla siebie zasadę, że lepiej być silnymi władcami Rosji i tylko Rosji, a nie oświeconymi suwerenami wielonarodowego imperium ludzi równych. To była ich wielka pomyłka.

Skoro wspomniał pan, że imperium Romanowów było państwem wielonarodowym i wielokulturowym, to nasuwa się kolejne pytanie: dlaczego w kraju, w którym żyli muzułmanie, katolicy, protestanci, buddyści czy nawet wyznawcy kultów animistycznych jedynie prawosławni byli grupą cieszącą się pełnym szacunkiem władcy? Należy podkreślić, że w latach 1791–1835, kiedy cesarstwo znacznie powiększyło swoje terytorium o tereny I Rzeczypospolitej, nasiliły się pogromy ludności żydowskiej. Dlaczego carowie nie tylko nie powstrzymywali pogromów, ale wręcz do nich zachęcali?

Tak naprawdę wiele wskazuje, że obawiali się nieładu, jaki przynosiły ze sobą te pogromy. Nie powiedziałbym, że do nich zachęcali, ale w dużym stopniu nie umieli sobie z nimi poradzić. W pewnym momencie historii antysemityzm i polityka antyżydowska stały się obsesją Romanowów. Przyczyna była dość prozaiczna. Carowie nie potrafili zaakceptować istnienia społeczności ortodoksyjnych Żydów, którzy w celu zachowania swojej tożsamości religijnej i kulturowej nie chcieli się asymilować z resztą poddanych imperatora. Zamiast uczynić ich swoimi wiernymi poddanymi poprzez zapewnienie im bezpieczeństwa, Romanowowie przyczynili się do silnej alienacji społeczności żydowskiej.

Czy nie obawia się pan, że rosnący w siłę rosyjski nacjonalizm odwołujący się do retoryki z czasów carskich może skutkować nową falą antysemityzmu?

Reklama
Reklama

Nie, nie dostrzegam takiego zagrożenia wobec rosyjskich Żydów.

Na koniec: czy wyjawi pan, o czym będzie pańska następna książka?

Zamierzam napisać powieść, która będzie kontynuacją moich dwóch poprzednich powieści: „Sashenka" i „One Night in Winter".

Historia
Artefakty z Auschwitz znów na aukcji w Niemczech. Polski rząd tym razem nie reaguje
Historia
Julia Boyd: Po wojnie nikt nie zapytał Niemców: „Co wyście sobie myśleli?”
Historia
W Kijowie upamiętniono Jerzego Giedroycia
Historia
Pamiątki Pierwszego Narodu wracają do Kanady. Papież Leon XIV zakończył podróż Franciszka
Historia
Wielkie Muzeum Egipskie otwarte dla zwiedzających. Po 20 latach budowy
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama