W ciągu minionych 100 lat Niemcy dwukrotnie wywołały ogólnoświatowy kataklizm wojenny, który pochłonął miliony ofiar i spowodował drastyczne zmiany na politycznej, gospodarczej i demograficznej mapie Europy. W 1914 r. kajzerowska II Rzesza pod przywództwem kalekiego fizycznie i psychicznie cesarza Wilhelma II Hohenzollerna rozpoczęła wojnę na dwóch głównych frontach: wschodnim, gdzie zwycięsko walczyła z imperialną carską Rosją Mikołaja II Romanowa, i zachodnim, gdzie zmagała się z siłami zbrojnymi Francji i Wielkiej Brytanii. Na ironię zakrawa fakt, że walcząc z Brytyjczykami, a także z Rosją, popędliwy i emocjonalnie niestabilny wnuk królowej Wiktorii skierował swe armie przeciw wojskom swoich własnych kuzynów. Ceną za to był upadek cesarskich Niemiec, monarchii austro-węgierskiej i carskiej Rosji. Klęska jednych okazała się korzystna dla innych. Na europejską mapę polityczną powróciły państwa, które utraciły suwerenność wieki wcześniej, w tym m.in. scalona z trzech rozbiorów Polska, okrojone o 70 proc. swego historycznego i etnicznego terytorium Węgry oraz Czechosłowacja. Powstały też nowe twory państwowe: Estonia, Łotwa, Litwa, Finlandia czy Republika Austrii. 21 lat po ostatnim strzale, jaki padł w czasie I wojny światowej, przed Europą i światem pojawiło się nowe śmiertelne zagrożenie ze strony potężnej gospodarczo i militarnie III Rzeszy, kierowanej przez plebejusza zapatrzonego w gwiazdę wojenną króla Prus Fryderyka Wielkiego. Niemcy miały potencjał samodzielnie zapanować nad Europą kontynentalną, ale o wiele prościej było stworzyć sojusze ułatwiające wykonanie tego zadania.