Chilijskie władze 24 września 2019 r. wydały zgodę na przeprowadzenie wierceń na wyspie Róbinson Crusoe, aby zlokalizować zakopany tam skarb piratów. Szkocki marynarz Alexander Selkirk spędził na niej w samotności cztery lata i stał się inspiracją dla Daniela Defoe i pierwowzorem powieściowego Robinsona. Wysepka wchodzi w skład archipelagu Juan Fernández na Pacyfiku.
Na wieść o tej decyzji podniosły się głosy oburzenia, ponieważ od 1935 r. wysepka znajduje się pod ochroną, sklasyfikowana jako park narodowy (od 1977 r. uznana przez UNESCO za światowy rezerwat biosfery). A jednak chilijska Corporación Nacional Forestal (CONAF) pozwoliła po raz pierwszy na użycie urządzeń wiertniczych w tym miejscu. Zezwolenie uzyskał 69-letni Amerykanin Bernard Keiser, od dwudziestu lat owładnięty manią poszukiwania skarbu, rzekomo zakopanego na wyspie w 1714 r. – wielu ton złota i biżuterii. Dotychczas w poszukiwaniach wolno mu było korzystać jedynie z siły rąk ludzkich, co w praktyce oznaczało robotników z łopatami. Teraz na skrawku o wymiarach 20 na 20 metrów ma prawo użyć maszyny. Poszukiwania finansuje z własnej kiesy (wiele lat pracował na rzecz NASA). Skąd negatywne reakcje na wieść o zamiarach maniakalnego „skarbnika"?