Sokrates i sofiści: pomieszanie słów

Sokrates, wybitny filozof grecki z V w. p.n.e., miał głosić tezę, że cnota jest wiedzą, a jej warunkiem musi być umiejętność nazwania i zdefiniowania cnót, ustalenie, co znaczą terminy: „sprawiedliwość”, „mądrość”, „odwaga” etc.

Publikacja: 01.05.2025 21:00

Pomnik starożytnego greckiego filozofa Sokratesa w Atenach, Grecja

Pomnik starożytnego greckiego filozofa Sokratesa w Atenach, Grecja

Foto: ADOBESTOCK

Fragment książki Krzysztofa Łapińskiego „Najmądrzejszy. Biografia Sokratesa”, która ukaże się nakładem Wydawnictwa Agora. Premiera: 7 maja. Lead, śródtytuły i skróty pochodzą od redakcji

W czwartym roku wojny peloponeskiej na Korkyrze (dzisiejsze Korfu) rozgorzały krwawe walki wewnętrzne pomiędzy stronnictwem oligarchicznym a demokratycznym. Ciągnęły się one przez długi czas. Obie strony oprócz przemocy używały demagogicznych haseł, które miały zachęcić ich zwolenników do radykalnych działań.

Czytaj więcej

Jezus w źródłach starożytnych

Pech chciał, że niewielka Korkyra miała znaczenie strategiczne dla Aten i Sparty, dwóch głównych graczy tej wojny. Z tego powodu oba państwa nieustannie ingerowały w politykę wewnętrzną wyspy, wysyłając okręty wojenne i hoplitów. Sparta popierała oligarchów, Ateny – demokratów. Za każdym razem, gdy pojawiały się w pobliżu obce wojska, ośmielało to jedną ze stron do wystąpień zbrojnych przeciwko drugiej.

Krwawe spory między oligarchami i demokratami

Tukidydes, skrupulatny kronikarz tamtych czasów, wylicza wiele krwawych epizodów, kiedy to przewagę zyskuje raz jedno stronnictwo, innym razem drugie. Można odnieść wrażenie, że dla ateńskiego historyka niewielka Korkyra staje się soczewką, w której widać społeczność ludzką pogrążoną w głębokim konflikcie.

Pewnego razu oligarchowie wdzierają się na posiedzenie rady i mordują sześćdziesięciu przeciwników, a gdy pojawiają się spartańscy wysłannicy, zachęca to oligarchów do kontynuowania przemocy wobec demokratów. Obie strony zbroją niewolników, część miasta płonie. Innym razem, gdy w porcie pojawiają się ateńskie okręty, demokraci urządzają rzeź oligarchów. Wielu z nich podobno wybrało samobójstwo, żeby tylko nie dostać się do niewoli własnych sąsiadów. Zacietrzewienie w przemocy doprowadziło do tego, że nie szanowano świątynnego azylu ani związków rodzinnych.

Arystoteles – filozof z IV w. p.n.e., jeden z najsłynniejszych myślicieli starożytnej Grecji. Na zdj

Arystoteles – filozof z IV w. p.n.e., jeden z najsłynniejszych myślicieli starożytnej Grecji. Na zdjęciu: tzw. rzeźba Lizypa, Luwr

Foto: LOUVRE MUSEUM /WIKIMEDIA COMMONS

Tukidydes dokładnie notuje te bezsensowne akty okrucieństwa, wystawiając krytyczne świadectwo naturze ludzkiej. Podobnie zresztą jak w wielu innych miejscach swojej „Wojny peloponeskiej”, gdzie opisuje równanie z ziemią całych miast, mordowanie jeńców, sprzedawanie w niewolę dzieci i kobiet. Liczby sięgają setek i tysięcy. Korkyra zapowiada to, co czeka Greków w nadchodzących dekadach wojny.

Tukidydes wskazuje przy okazji na dodatkowy element tego ogólnogreckiego konfliktu, to znaczy manipulowanie znaczeniem słów. Na Korkyrze słowa zaczynają służyć jako równorzędny oręż, za ich pomocą potępiano wahających się, ostrożnych, ugodowych, tych, którzy nie chcieli przyczyniać się do polaryzacji dwóch stronnictw i angażować w bratobójcze walki. Jak pisze Tukidydes, roztropność zaczęto nazywać tchórzostwem, a bezmyślną zuchwałość – odwagą, domaganie się uzasadnienia dla podejmowanych działań – zwykłym graniem na zwłokę. Jak już mowa była wcześniej, roztropność (sophrosyne) była od wieków poważaną helleńską cnotą, synonimem równowagi wewnętrznej i kierowania się w życiu rozumem. Przesuwanie znaczeń słów miało służyć eskalowaniu wzajemnej nienawiści i napędzaniu radykalizmu. (...)

Słowa zatruwające niczym jad to myśl dobrze znana starożytnym Ateńczykom czasów Sokratesa. Jak twierdził sofista Gorgiasz w „Pochwale Heleny”, słowa mówcy mogą działać na duszę słuchacza albo jak lekarstwo, albo jak trucizna, w zależności od intencji przemawiającego. Sokrates jest wielokrotnie przedstawiany w źródłach – u Ksenofonta, Platona czy Arystotelesa – jako myśliciel, który dyskutuje nad znaczeniem słów, próbując ustalić precyzyjne definicje pojęć etycznych.

Tym samym przeciwstawia się wyraźnemu trendowi jego czasów, kiedy to wpływ sofistów, zafascynowanie Greków retoryką i polityczny populizm prowadzą do manipulowania słowami, a przez to – umysłami ludzi. Sokrates obserwował genezę, a potem dramatyczny przebieg wojny peloponeskiej, która przyniosła kres ateńskim latom pokoju i dobrobytu. Musiał być świadom, jak łatwo pochlebstwa polityków trafiały do serc Ateńczyków, rozbudzając w słuchaczach przekonanie o własnej wielkości, chęć podbojów i dominacji nad innymi Grekami.

Sokrates miał głosić tezę, że cnota jest wiedzą. Warunkiem tej wiedzy musi być zatem umiejętność nazwania i zdefiniowania cnót, ustalenie, co znaczą terminy: „sprawiedliwość”, „mądrość”, „odwaga” i inne. Można zatem z dużą dozą pewności interpretować działalność Sokratesa jako wysiłek mający na celu porządkowanie pojęć po to, żeby nie były nadużywane. To z kolei miało się przekładać na uporządkowane myślenie i postępowanie zarówno jednostek, jak i ateńskiej społeczności.

Narodziny retoryki

Początki retoryki w Grecji są trudne do wytropienia. Już w „Iliadzie” Homera czytamy o przemowach wygłaszanych na wiecach. Niektórzy starożytni teoretycy retoryki chcieli widzieć u Homera trzy style wymowy: wzniosły, średni i prosty, a ich reprezentantami mieli być Menelaos, Odyseusz i starzec Nestor. Odyseusz przemawiał podniośle, głosem potężnym, „słowa sypiąc jak wir śnieżnej zamieci” (3.210–224), Menelaos mówił zwięźle, „w słowach nielicznych, choć jasnych”, z kolei Nestor zwraca się do zgromadzonych „mową słodszą od miodu” (1.249). Homeryckim ideałem wychowania jest Achilles, łączący zalety wojownika z umiejętnością pięknego mówienia, ponieważ wzór homeryckiego bohatera to „mówca słów i działacz czynów”.

W starożytności pojawiały się też opinie, że bohaterowie homeryccy potrafią przemawiać nie dlatego, że opanowali sztukę wymowy, ale raczej na mocy ich naturalnych predyspozycji. Na pierwszym miejscu stałyby więc u nich jeszcze intuicja, spontaniczność, indywidualne zdolności mówcy takie jak temperament, w mniejszym zaś stopniu wyuczona sztuka.

Czytaj więcej

Inspiracje i plagiaty. Jak pisarze przepisują cudze zdania

Podwaliny pod retorykę jako sztukę mieli dopiero położyć legendarni Koraks i Tejzjasz, którzy działali w V wieku w Syrakuzach na Sycylii. Termin „sztuka” oznacza, że zostały sformułowane podstawy teoretyczne oraz świadomie stosowane są określone reguły. Zachowała się anegdota mówiąca o tym, jak to Tejzjasz rzekomo przybył do Koraksa po nauki, a później nie chciał mu zapłacić: „Niejaki Tejzjasz, dowiedziawszy się, że retoryka to sztuka przekonywania, zgłosił się do Koraksa, by się jej nauczyć. A gdy już nie miał się czego więcej uczyć, chciał wykręcić się od zapłacenia mistrzowi honorarium. Zebrali się sędziowie. Tejzjasz uciekł się do takiego dylematu: Czegoś mię obiecał nauczyć, Koraksie? – Sztuki przekonywania, kogo zechcesz. – Dobrze, ciągnął Tejzjasz. Alboś mię nauczył tej sztuki, a w takim razie daj się przekonać, że ci się honorarium nie należy, alboś mię jej nie nauczył, a w takim razie nic ci nie jestem winien, boś nie dotrzymał obietnicy. – Na to Koraks odpowiedział drugim dylematem: Jeśli ci się uda przekonać mię, że mi się honorarium nie należy, to musisz mi je zapłacić, bom dotrzymał przyrzeczenia; a jeśli ci się nie uda, to tym bardziej musisz mi zapłacić”.

Jak wieść niesie, Tejzjasz w końcu nie zapłacił Koraksowi, co więcej, założył konkurencyjną szkołę, gdzie nauczał wymowy, a następnie ułożył podręcznik do sztuki przekonywania dla szerokiego grona odbiorców.

Powyższa anegdota, nawet jeśli nie jest prawdziwa, może być pouczająca, pokazuje bowiem, w jaki sposób starożytni pojmowali retorykę. Przede wszystkim nieporozumieniem jest sprowadzanie retoryki starożytnej wyłącznie do ozdobnego, kunsztownego mówienia naszpikowanego tak zwanymi figurami retorycznymi, takimi jak apostrofa, aliteracja, pytanie retoryczne i wiele innych. Owszem, takie figury były chętnie stosowane przez antycznych mówców, trzeba jednak pamiętać, że równie ważnym elementem sztuki retorycznej był szczególny rodzaj argumentacji. Retor nie dowodzi (jak matematyk), ale przekonuje.

Z tej anegdoty można też wysnuć taki wniosek, że retoryka i właściwa postawa moralna nie idą ze sobą w parze. Skoro Tejzjasz w końcu założył własną szkołę retoryczną, oznacza to, że jednak musiał się czegoś od Koraksa nauczyć, a mimo to nie chciał mu za naukę zapłacić.

Sokrates będzie ubolewał, że ludzie wykształceni w sprawnym przekonywaniu stają przed audytorium i mówią rzeczy, które nie mają nic wspólnego z rzeczywistym dobrem, a jedynie z ich własnym interesem.

Zasady retoryki według Arystotelesa

Wiele lat później, u progu epoki hellenistycznej, Arystoteles podejmie się kodyfikacji zasad retoryki i mechanizmów decydujących o skutecznej manipulacji. Zauważa on, że retoryka wchodzi w sferę, która jest nieostra znaczeniowo. Definiowanie ludzkich zalet i wad, ocenianie postępków, decydowanie o wyborach w sytuacji ścierania się wartości pozwalają na dużą dozę manipulacji. Kontynuując rozważania Arystotelesa, można by zapytać, co powinni wybrać Antygona albo Orestes w sytuacji, w jakiej się znaleźli? Retor odpowiedziałby: to zależy, jak się naświetli sprawę. Nie da się bowiem w wielu wypadkach jednoznacznie i obiektywnie ustalić, co jest lepsze, a co gorsze, ponieważ możemy mieć do czynienia z dobrami, które nie dają się ułożyć w hierarchię. Co więcej, mogą one pozostawać ze sobą w konflikcie. Retorzy wiedzą o tym, dlatego zamiast ustalać, „jak jest”, wolą przekonywać do tego, co wydaje im się korzystne. Wiedzą również, że bardzo łatwo można przesuwać akcenty znaczeniowe. Nie jest trudno przy pewnym zasobie inwencji występki nazwać cnotami albo na odwrót. Jak pisze Arystoteles, gdy chcemy wzbudzić aprobatę dla człowieka kłótliwego, wystarczy nazwać go szczerym, a o prostaku powiedzieć, że jest dobroduszny. Gdy z kolei ktoś jest ostrożny, napiętnuje się go jako wyrachowanego (Arystoteles, „Retoryka” 1367ab).

Arystoteles będzie podkreślał, że pierwszym zadaniem mówcy jest zaskarbienie sobie zaufania słuchaczy. W tym celu powinien on zorientować się, w co wierzą i czego pragną ludzie, których chce przekonać. Skuteczna manipulacja polega bowiem na wmówieniu słuchaczom, że mówca jest jednym z nich, że wszyscy razem stoją po tej samej stronie i dążą do wspólnego celu. Najlepiej więc, jeśli będzie mówił to, co sami chcą usłyszeć, a najchętniej słuchają pochlebstw. Kiedy już mówca się uwiarygodni, a słuchacze uznają, że reprezentuje ich ideały i interesy, może zacząć skutecznie kierować swoim audytorium.

Mówca pragnie zatem przejść od „ja” do „my”, wykreować wspólnotę ze słuchaczami. Można to zrobić na różne sposoby, na przykład poprzez wyznaczenie wspólnego celu albo wspólnego wroga, jakiegoś „obcego”. A najlepiej, jeśli połączy kilka elementów, mówiąc, że na przeszkodzie w osiągnięciu celu stoją wspólni wrogowie.

Z rozmowy Koraksa z Tejzjaszem przed sycylijskim sądem wynika, że retoryka ściśle splotła się z erystyką, czyli umiejętnością prowadzenia sporów. Nie chodzi w niej już o to, czego rzeczywiście Koraks nauczył Tejzjasza, ale na ile sprawnie jeden na drugiego zarzucił sidła w dyskusji. Nie chodzi o bezstronne, obiektywne przedstawienie stanu faktycznego (w tym wypadku przebiegu edukacji), ale o zaprezentowanie całej sprawy przy użyciu werbalnych sztuczek. Nie chodzi o prawdę, ale wyłącznie o przedstawienie sytuacji ze względu na korzyść jednej ze stron sporu. Cały złożony proces edukacji retorycznej u Koraksa sprowadzony został przez Tejzjasza do erystycznego dylematu, słownej pułapki. Erystyka wkracza na grecką scenę wraz sofistami, którzy włączają ją do swojego edukacyjnego pakietu zaprojektowanego na potrzeby kształcenia polityków.

Edukacja sofistyczna i nauczanie cnoty

Termin „sofista” używany był w Grecji na długo przed Protagorasem i innymi przedstawicielami sofistyki. Oznaczał „mędrca” i mógł być odnoszony do wybitnych poetów takich jak Homer czy Pindar, którzy byli „mądrzy” w swojej sztuce. Dzisiaj słowo „sofista” brzmi pejoratywnie, określa bowiem kogoś, kto wprowadza w błąd, manipuluje, grając znaczeniami słów. Ta zła prasa była dziełem głównie Sokratesa, Platona i Ksenofonta, którzy widzieli w sofistach swoich konkurentów i kładli nacisk na negatywne konsekwencje sofistycznej edukacji.

U Ksenofonta możemy przeczytać taką niepochlebną definicję sofisty: kto sprzedaje swoją urodę, uprawia nierząd, podobnie czyni ten, kto sprzedaje swoją mądrość („Wspomnienia o Sokratesie” 1.6.13). Platon opisuje sofistę następująco: płatny łowca młodych i bogatych ludzi; kupiec, handlujący naukami duszy; zapaśnik w walce na słowa („Sofista” 231d–e). Z kolei Arystoteles pisze: sofistyka jest mądrością pozorną, a nie rzeczywistą, sofista zaś to człowiek, który z takiej pozornej mądrości ciągnie zyski („O dowodach sofistycznych” 1.165a).

Oskarżenia dotyczą nauczania pozornej wiedzy, która faktycznie jest jedynie szermierką słowną. Widzimy, że każdy z powyższych autorów wysuwa zarzut pobierania opłat za naukę, w wyniku czego sofista staje się człowiekiem do wynajęcia. Przyjrzymy się za chwilę dokładniej tym zarzutom.

Od razu należy podkreślić, że sofiści, którzy zaczęli przybywać do Aten w połowie piątego stulecia, uczyli nie tylko skutecznego przemawiania i polemizowania w dyskusjach. Zaoferowali również swoim uczniom bogaty zasób wiedzy o filozofii, literaturze, historii, mitologii, języku, prawach. Opowiadali o innych ludach z ich odmiennymi obyczajami, które nie muszą być wcale lepsze lub gorsze od naszych, ale są im równoważne. Przynieśli również ze sobą pewną koncepcję wychowania, nastawioną na wszechstronny rozwój intelektualny. Dzięki sofistom pojawiło się coś w rodzaju ponadpodstawowego lub wyższego wykształcenia, którego dotąd brakowało w Grecji. Przede wszystkim dotychczas uczono wyłącznie dzieci, a nauczanie ogólne, jak już wspomniano, ograniczało się do rzeczy podstawowych. Grecki termin określający wychowanie brzmi „paideia”, od „pais”, dziecko. Sofiści zaś pokazują, jak pisze Werner Jaeger, że nie ma granicy wieku, wraz z którą kończyłby się rozwój jednostki. Proponują wychowanie człowieka dorastającego i dorosłego, które siłą rzeczy zakłada przyswojenie innych umiejętności i treści niż w przypadku kształcenia dzieci.

Z inspiracji sofistów trzeba było edukację – jej sens, treść i metody – przemyśleć na nowo. Nowe potrzeby w zakresie wykształcenia stają się punktem wyjścia do szerszej refleksji nad tym, co należy do niego włączyć i jakie treści uznać za niezbędne. Przez to termin „paideia” rozszerza swoje znaczenie. Oprócz „wychowania” zaczyna oznaczać „kulturę” (w grece nie ma osobnego słowa o tym znaczeniu), ponieważ wychowanie staje się niejako jej kwintesencją. Treść wychowania ujmuje to, co najistotniejsze w danej kulturze, a wykształcone jednostki z kolei tę kulturę współtworzą. Sofiści zastanawiają się również nad celem wychowania, a to z kolei prowadzi do pytań o naturę człowieka: kim jest człowiek i kim może się stać dzięki wychowaniu, jaki potencjał w sobie kryje, jak można ten potencjał rozwijać i w jakim celu należy to robić?

W przypadku sofistów szczególnie interesujące było to, że nie ograniczali nauczania wyłącznie do tradycyjnych treści takich jak dawna poezja. Owszem, znajomość poetów była ważna, ponieważ świadczyła o erudycji ucznia i stanowiła świetny zasób, z którego mógł czerpać przykłady na potrzeby dyskusji czy przemowy. Sofiści pokazywali jednak, że do dawnych poetów można podchodzić krytycznie, analizowali ich wypowiedzi pod kątem precyzji czy spójności. W Platońskim dialogu „Protagoras” Sokrates dyskutuje z sofistą Prodikosem o tym, czy poeci dawnych czasów wypowiadali się dostatecznie precyzyjnie. Przedmiotem badania sofistów stało się tajemnicze zjawisko o nieokreślonym statusie, a mianowicie język i jego reguły, stworzono pierwsze terminy gramatyczne, zaczęto zastanawiać się nad znaczeniem słów, synonimami, fonetyką, narodzinami mowy, relacją myślenia i mówienia, a także słów i rzeczy.

Nie można zatem zapominać, że sofiści odegrali ważną rolę w rozwoju kultury greckiej. Tadeusz Sinko w swojej monumentalnej pracy o literaturze greckiej porównuje znaczenie przemian kulturowych, które dokonały się pod wpływem ruchu sofistycznego, do nowożytnych przełomów o takiej randze jak renesans czy oświecenie.

Wielu historyków filozofii starożytnej zgadza się, że bez sofistów nie byłoby Sokratesa. Problematyka związana z człowiekiem, językiem, obyczajami i ich krytycznym ujęciem, która tak żywo interesowała Sokratesa, zadomowiła się w Atenach w dużej mierze za sprawą sofistów. Dawna filozofia, która za swój główny przedmiot obierała przyrodę, zaczęła ustępować pola zagadnieniom dotyczącym człowieka. Sofiści zastanawiali się nad regułami ludzkiego myślenia, mówienia i życia społecznego.

Sokrates u Ksenofonta wypowiada myśl, że szkoda mu czasu na zajmowanie się przyrodą, w sytuacji gdy ważniejsze zagadnienia – odnoszące się do ludzkiego postępowania – domagają się jego uwagi. Czy wyraziłby taki pogląd, gdyby nie sofiści, którzy uczynili te kwestie przedmiotem swoich analiz i wprowadzili do szerokiego obiegu?

Sofistów można określić jako wędrownych nauczycieli, intelektualistów, badaczy. Nie tworzyli oni jednej szkoły o spójnych poglądach i jednorodnej propozycji edukacyjnej. Każdy nauczał inaczej i kładł nacisk na nieco inne umiejętności. Z tego powodu niektórzy uczeni, za G.B. Kerferdem, decydują się na ogólne określenie „ruch sofistyczny”. Protagoras skupiał się na erystyce, Gorgiasz na retoryce, Hippiasz podkreślał, że ważna jest wszechstronność w zakresie wiedzy i umiejętności, szczycił się tym, że potrafi uprawiać każdy gatunek poezji, a wszystko, co nosi na sobie, od pierścienia po sandały, wykonał samodzielnie.

Oprócz nauczania różnych umiejętności i przekazywania wiedzy sofiści głosili poglądy, które możemy określić jako filozoficzne, mimo że starożytni autorzy nie byli skłonni nazywać ich filozofami. G.B. Kerferd syntetycznie wylicza wiele zagadnień typowo filozoficznych poruszanych przez sofistów: pytania o to, czy język precyzyjnie wyraża myśli i opisuje rzeczywistość, czy zmysły dostarczają nam wiarygodnej wiedzy o świecie, czym w ogóle jest prawda, czy wiedza jest uwarunkowana społecznie, etnicznie lub w inny sposób. Sofiści podejmowali refleksję nad rozwojem ludzkiej cywilizacji, naturą bogów i możliwością wiedzy o nich, a także pytali, czy bogowie nie są aby wynalazkiem człowieka. Do tego dochodziło całe spektrum zagadnień związanych z życiem w społeczeństwie, takich jak ustroje państwowe, równość obywateli, źródło i status praw czy istota sprawiedliwości.

„Arete”, czyli najlepsza cnota

Szczególne kontrowersje wzbudziły jednak radykalne wypowiedzi sofistów na temat „arete”, najważniejszego pojęcia greckiej etyki i wychowania. Przede wszystkim sofiści zadeklarowali, że każdego potrafią jej nauczyć, tak jakby była jakimś przedmiotem szkolnym, typu rachunki czy gra na instrumencie. Niebagatelną kontrowersję wzbudziło również to, że za tę naukę kazali sobie płacić, i to słono.

Zatrzymajmy się przy terminie „arete”, żeby naświetlić jego sens z czasów przed pojawieniem się sofistów. Termin „arete” można w przybliżeniu przetłumaczyć jako „cnotę”, „dzielność”, „szlachetność postępowania”. Taki przekład jednak nie oddaje w pełni pierwotnego znaczenia tego słowa ani nie daje nam poczucia, jaką rangę miała „arete” w greckiej kulturze. A była to ranga wyjątkowa, pojęcie „arete” stanowiło bowiem centrum greckich wyobrażeń o tym, kim jest człowiek, do czego powinien dążyć, jakie mają być jego relacje z innymi ludźmi.

W świecie „Iliady” i „Odysei” posiadanie „arete” częściowo wiąże się z arystokratycznym pochodzeniem, ale również z ponadprzeciętnymi czynami. Ponieważ w poematach Homera ogromną rolę odgrywała umiejętność władania orężem, „arete” bohatera związana była przede wszystkim z odwagą i dokonaniami na polu bitwy. W tym wypadku wzorami mogli być Achilles czy Diomedes. Oprócz męstwa wymienić można takie cnoty jak mądra rada, której reprezentantem był wiekowy Nestor, czy wierność małżonkowi jak w przypadku Penelopy. „Arete” oznacza wcielanie w życie ideałów, norm i oczekiwań społecznych. Ktoś, kto posiada „arete”, powinien być wzorem do naśladowania. Jest ona stałym punktem odniesienia, przywoływanym w opowieściach i poezji. Biorąc pod uwagę, że arete wiąże się ze słowem „aristos” – najlepszy – można by ją przełożyć na polski jako „najlepszość”.

Do tego dochodzi charakterystyczny dla całej kultury greckiej rys agonistyczny, oznaczający rywalizację o pierwszeństwo, jako że własne zalety widoczne są najlepiej na tle konkurentów. Termin „agon” (od gr. „ago” – działać) zaproponował w XIX wieku szwajcarski historyk kultury Jacob Burckhardt, który uważał, że duch rywalizacji przenikał kulturę grecką jak żadną inną. Hasło „przewyższaj innych” to stały imperatyw greckiego życia w sferze sportowej, artystycznej czy wojennej.

W świecie Homera uznanie w oczach ludzi jest potwierdzeniem dzielności i szlachetności bohatera. Wspólnota nagradza jednostkę szacunkiem („time”), wstyd („aidos”) to z kolei czynnik powstrzymujący człowieka od nieakceptowanego postępowania. Mniej liczy się wewnętrzne poczucie bycia dobrym lub złym, a bardziej ocena wydana przez ogół. Wzorzec kulturowy, w którym wyznacznikiem postępowania jest zewnętrzna ocena grupy, antropolodzy nazywają „kulturą wstydu”, w odróżnieniu od „kultury winy”, w której instancją oceniającą jest głos sumienia. Przydział łupów wojennych Achillesowi jest materialnym odzwierciedleniem szacunku dla jego „arete”, gdy zatem Agamemnon pozbawia go branki, jest to równoznaczne z zakwestionowaniem zasług na polu bitwy. Gniew Achillesa na Agamemnona za brak szacunku staje się osią dramaturgiczną „Iliady”.

Pragnienie uznania ze strony innych przybiera postać dążenia do sławy z nadzieją, że będzie ona nieprzemijająca. Achilles zna przepowiednię, że zginie pod Troją, jeśli nie porzuci walki i nie wróci do domu. Mimo to wybiera śmierć, liczy bowiem na wieczną pamięć u potomnych. Jego pogrzeb i grobowiec opisuje w „Odysei” dusza Agamemnona przebywająca z zaświatach. Wspaniały kurhan usypano nad Hellespontem, aby z daleka widoczny był żeglarzom – „i tym, co teraz żyją, i tym, co po nas będą” (Homer, „Odyseja” 24.72–84).


Krzysztof Łapiński NAJMĄDRZEJSZY. BIOGRAFIA SOKRATESA Wydawnictwo Agora, Warszawa 2025

Krzysztof Łapiński NAJMĄDRZEJSZY. BIOGRAFIA SOKRATESA Wydawnictwo Agora, Warszawa 2025

Fragment książki Krzysztofa Łapińskiego „Najmądrzejszy. Biografia Sokratesa”, która ukaże się nakładem Wydawnictwa Agora. Premiera: 7 maja. Lead, śródtytuły i skróty pochodzą od redakcji

W czwartym roku wojny peloponeskiej na Korkyrze (dzisiejsze Korfu) rozgorzały krwawe walki wewnętrzne pomiędzy stronnictwem oligarchicznym a demokratycznym. Ciągnęły się one przez długi czas. Obie strony oprócz przemocy używały demagogicznych haseł, które miały zachęcić ich zwolenników do radykalnych działań.

Pozostało jeszcze 98% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia świata
Jak Sokrates został skazany na karę śmierci. Cykuta godna filozofa
Historia świata
„Niewola awiniońska”. Jak papieże nie odwiedzali Rzymu
Historia świata
Historia Krymu do prostych nie należy. Do kogo należał półwysep na przestrzeni dziejów?
Historia świata
Metro, czyli dzieje rozwoju komunikacji miejskiej
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Historia świata
Ukraińscy bracia w powstaniu warszawskim. Historia jak z „Szeregowca Ryana”
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne