Takiej uroczystości nie miał żaden monarcha. Pięć pogrzebów Olivera Cromwella

Powrót Karola II Stuarta do Anglii w 1660 r. zakończył republikański eksperyment Cromwella, ale nie obyło się bez konsekwencji. Owszem, generał George Monck i parlament oddali władzę królowi w zamian za rękojmię amnestii, lecz nie objęła ona wszystkich. Władca musiał przecież pomścić zabójstwo swego ojca, Karola I Stuarta!

Publikacja: 30.01.2025 21:00

Oliver Cromwell (1599–1658) – portret lorda protektora namalował Samuel Cooper ok. 1656 r.

Oliver Cromwell (1599–1658) – portret lorda protektora namalował Samuel Cooper ok. 1656 r.

Foto: National Portrait Gallery, London/ Wikimedia Commons

Karol II Stuart okazał się nader powściągliwy jak na zbrodnię zdrady stanu i standardy epoki, gdyż zadowolił się głowami tuzina zdrajców wprost winnych procesu i egzekucji jego ojca. Nie szczędził im wprawdzie tortur, topienia i ćwiartowania przed egzekucją, lecz nie całkiem oślepł na sprawiedliwość – William Hulet, wcześniej skazany za rolę kata, został ułaskawiony.

Pogrzeb Olivera Cromwella przyćmił przepychem pochówek jakiegokolwiek monarchy

Największy zawód sprawił najbardziej odpowiedzialny – Oliver Cromwell wykręcił się zgonem. W pewnym sensie zszedł na religijny fanatyzm: za bardzo nienawidził katolików i jezuitów, by zażyć ich lekarstwo przeciw malarii, ta zaś w duecie z kamicą nerkową i zakażeniem przewodów moczowych spowodowała sepsę i śmierć lorda protektora 3 września 1658 r. Zakażenie organizmu wpłynęło na proces balsamizacji i komplikacje pochówku. Mimo natychmiastowej ekstrakcji wnętrzności i mózgu, nawet wonności i ołowiana trumna nie powstrzymały fetoru, dlatego pierwszy pogrzeb odbył się skrycie w kompleksie pałaców Somerset House.

Czytaj więcej

Król Karol I Stuart kontra Oliver Cromwell

Dopiero w październiku była gotowa godniejsza krypta w kaplicy opactwa westminsterskiego, gdzie lord protektor kazał się pochować – niczym król między królami. Jednak ciało znów złożono nocą i potajemnie, jedynie w asyście wojska. Pogrzeb państwowy odbył się aż miesiąc później, bo 23 listopada 1658 r., wszelako trumna wystawiona na widok była zapewne pusta. To jednak nieprawda, że Cromwell miał pogrzeb królewski. W rzeczywistości uroczystości przyćmiły przepychem pochówek jakiegokolwiek monarchy. Londyn nie widział tyle złotogłowia, aksamitu i gronostajów nad trumną poprzednich władców.

Ścięcie króla miało zakończyć wojny domowe, lecz wywołało rzezie brutalniejsze niż można było sobie wyobrazić

Mówiono, że egzekucja Karola I Stuarta (30 stycznia 1649 r.) nie była śmiercią tyrana, lecz samej tyranii. To obietnica wszystkich rewolucji na świecie, nim przyniosą terror większy od poprzedniego. Ścięcie króla miało zakończyć wojny domowe, lecz wywołało rzezie brutalniejsze niż można było sobie wyobrazić. Wspólnota angielska miała kłaść kres jedynowładztwu, lecz Cromwell rozwiązał parlament i objął dyktatorską władzę w monarszym stylu. Wprost przejął atrybuty starego reżimu – od tronu koronacyjnego z opactwa westminsterskiego, gdy obwołał się protektorem, po panowanie i życie w pałacu królewskim Whitehall. Również dokumenty sygnował w monarszym stylu, jako „Oliver P” (P jak protektor), czym zastąpił królewskie „Rex” na pergaminach. A choć obłudnie wzbraniał się przed koroną, to ustanowił dynastię, gdy mianował syna swoim następcą.

Krótkie panowanie Cromwellów

A to osobna sprawa. Syn Olivera, Richard, nosił przezwisko, jakiego nie wypada cytować, a wprost wskazujące – najdelikatniej ujmując – na deficyt męskości i jakiegokolwiek szacunku. Jego nieudolność wojskowa i polityczna wymusiła dymisję po zaledwie ośmiu miesiącach rządów – bez następcy i systemu sukcesji.

W końcu nawet armii – fundamentalnej opoce reżimu – przejadł się terror i stan rewolucji, którą Trocki nazwałby permanentną. Wkrótce sami dowódcy przy wtórze westchnienia ulgi rozdygotanych elit i zmęczonych poddanych skłonili się ku Stuartom.

Czytaj więcej

Rozbrat z Kościołem: Pierwszy brexit

Zatem gdy Karol II Stuart lądował w Dover, nie żył sam lord protektor, od dziewięciu lat w grobie leżał jego zastępca i inicjator procesu króla, czyli Henry Ireton, umarł również John Bradshaw – nielegalny przewodniczący sądu. Mimo to nawet śmierć była niewystarczającym wykrętem, by uciec przed sprawiedliwością. Po zakończeniu eksterminacji żywych, jesienią 1660 r. parlament kazał wywlec tę trójkę z grobu i poddać sądowi, a egzekucję „post mortem” odwleczono do 30 stycznia 1661 r., czyli 12. rocznicy stracenia Karola I. Od świtu trzy trumny wleczono rynsztokami do Tyburn Tree, tradycyjnego miejsca kaźni pod miastem, gdzie stał potrójny szafot z trybunami dla publiczności – miejsce wyjątkowo obraźliwe dla fanatycznego purytanina, jakim był Cromwell, gdyż przeznaczone dla katolików. Zgodnie z wyrokiem wyjęte z trumien ciała zawisły na szubienicach do zmierzchu, po czym znikły na dnie bezimiennego dołu.

Słuch o głowie Cromwella zaginął bez śladu

To był zatem czwarty, pozornie ostatni pochówek Cromwella, lecz niekompletny. Według królewskiego rozkazu po powieszeniu miało nastąpić ścięcie głów skazanym, co kat wykonał z pewnym mozołem – czerep lorda protektora spadł dopiero za ósmym uderzeniem topora.

Trzy głowy nabito na okute żelazem, sześciometrowe tyczki, by odstraszały kandydatów do królobójstwa. Wystawianie skazańców na widok publiczny było praktykowane, lecz zwykle nad bramą przy London Bridge. Dla Cromwella, Iretona i Bradshawa poczyniono wyjątek: ich głowy sterczały na sklepieniu Westminster Hall – miejsca podwójnie symbolicznego, bo tam skazano na śmierć Karola I oraz obradował parlament. Chcąc nie chcąc, członkowie wysokich izb musieli przechodzić pod tym „ostrzeżeniem”.

Czytaj więcej

Niemiecka dynastia na tronie Wielkiej Brytanii

Upiorne dekoracje zdobiły Westminster Hall przez kolejne lata, a prawdopodobnie przetrwały również panowanie Karola II. Pewne jest, że głowa Cromwella była tam jeszcze w 1681 r., gdy remontowano dach sali, a widziano ją także w 1684 r. W końcu okazała się tak zwyczajna, że jej brak przed 1703 r. nie zwrócił niczyjej uwagi. Wedle tradycji to wicher podczas gwałtownej burzy złamał spróchniałą tyczkę, a strąconą głowę zabrał ktoś przypadkowy, najpewniej nocny strażnik obiektu.

Potem słuch o głowie Cromwella zaginął bez śladu, aż sprawa ucichła – zwłaszcza że za nazwisko złodzieja oferowano nagrodę. Niespodzianie głowa pokazała się znów w 1710 r., wśród mumii i wypchanych zwierząt kolekcjonera Claudiusa Du Puya, szwajcarskiego zbieracza dziwactw i kontrowersyjnych osobliwości. Nigdy nie ujawniono, jak handlarz tkaninami ją zdobył, lecz jakiś czas była ciekawostką jego kolekcji.

Później czaszką chełpił się niejaki Samuel Russell, niewydarzony aktor i alkoholik, prawdopodobnie skoligacony z Cromwellem. Od niego artefakt przejął za długi James Cox, bogaty londyński jubiler i w 1779 r. odsprzedał z trzykrotnym zyskiem. Nabywcami byli trzej bracia Hughes, gdyż planowali zarabiać na publicznych pokazach w Londynie, lecz biznes nie wyszedł. Z braku zainteresowania interes upadł, lecz głowa była własnością Hughesów do 1815 r., gdy za pokaźną sumę kupił ją chirurg Josiah Wilkinson.

Wilkinsonowie nigdy nie tłumaczyli, po co im czerep, lecz został w rodzinie aż półtora wieku, podziwiany okazjonalnie przy domowych obiadach. Wkrótce, gdy nastał romantyzm, ciekawość upiornych niezwykłości była niewyczerpana, nie brakło więc okazji do raczenia gości zawartością dębowej skrzyni specjalnie obstalowanej dla głowy.

Ciekawość doprowadziła do pierwszych badań, by odrzucić lub potwierdzić tożsamość Cromwella, ponieważ nie brakło sceptyków. Wielu wciąż wątpi, czy lord protektor istotnie spoczął w krypcie opactwa westminsterskiego, wskazując alternatywne pochówki. Jedna z plotek sugerowała, że Cromwella pochowano na miejscu Karola I Stuarta, głowa może więc należeć... do króla.

Najwcześniej tożsamość głowy zakwestionował prof. Thomas Carlyle, XIX-wieczny historyk i rektor Uniwersytetu Edynburskiego, uznając artefakt za jawne oszustwo, lecz niewielu przekonał. Na poważniejsze badania przyszedł czas w pierwszej połowie zeszłego wieku, gdy czaszkę pierwszy raz solidnie zmierzono, sfotografowano i prześwietlono promieniami rentgenowskimi (DNA wciąż nie było znane).

Nie przydają się liczne portrety, a także pośmiertny odlew twarzy Cromwella, gdyż wiekowe przejścia zatarły rysy na czaszce

Głowa istotnie, podobnie jak żelazny szpikulec z drzewcem, pochodzi z epoki. Zachowane mięśnie, skóra i włosy, a zwłaszcza przecięta puszka mózgowa, świadczą o poddaniu ciała pośmiertnej balsamizacji, co nie jest częste, podobnie jak obcinanie głowy zakonserwowanym zwłokom. Nie przydają się liczne portrety, a także pośmiertny odlew twarzy Cromwella, gdyż wiekowe przejścia zatarły rysy na czaszce – dopatrzono się jednak śladu charakterystycznej narośli nad brwią Cromwella. W końcu utytułowany prof. Karl Pearson uznał z „moralną pewnością” tożsamość głowy za potwierdzoną.

Dopiero po wojnie Wilkinsonowie postanowili zwrócić zmarłemu spokój, lecz nie znaleźli chętnych do pochowania szczątków. Ostatecznie dar zgodził się przyjąć dziekan Kolegium Sidney Sussex Uniwersytetu Cambridge, dokąd Cromwell uczęszczał w młodości. W trakcie kameralnej, niemal tajnej uroczystości, która odbyła się 25 marca 1960 r. (sam fakt wypłynął dopiero dwa lata później!), przy akompaniamencie modlitw głowę zamurowano w kruchcie kaplicy. Jednak szczegóły lokalizacji są utajnione. Nie znają jej nawet uczeni, którzy chcieliby ostatecznie rozwikłać zagadkę.

Karol II Stuart okazał się nader powściągliwy jak na zbrodnię zdrady stanu i standardy epoki, gdyż zadowolił się głowami tuzina zdrajców wprost winnych procesu i egzekucji jego ojca. Nie szczędził im wprawdzie tortur, topienia i ćwiartowania przed egzekucją, lecz nie całkiem oślepł na sprawiedliwość – William Hulet, wcześniej skazany za rolę kata, został ułaskawiony.

Pogrzeb Olivera Cromwella przyćmił przepychem pochówek jakiegokolwiek monarchy

Pozostało jeszcze 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia świata
Na krańcach asyryjskiego imperium
Materiał Promocyjny
Gospodarka natychmiastowości to wyzwanie i szansa
Historia świata
Masakra sowieckich spadochroniarzy. Operacja dnieprzańska w 1943 r.
Historia świata
Jak wilk, a jednak nie wilk, czyli Bestia z Gévaudan
Historia świata
Vidkun Quisling. Archetyp nowożytnego zdrajcy
Historia świata
Francuscy trapiści – ofiary wojny domowej w Algierii
Materiał Promocyjny
Wystartowały tegoroczne ferie zimowe