Na początku 1767 r. liczba ataków spadła, ale nasiliła się wiosną. Ludność była przerażona i w obliczu nieskuteczności metod ziemskich coraz częściej odwoływała się do nadprzyrodzonych. Organizowano msze, modlitwy, pielgrzymki – głównie do Notre-Dame-de-Beaulieu i Notre-Dame-d’Estours – w intencji zniszczenia Bestii. Nieskutecznie. 17 czerwca zwierzę widziano w parafiach Nozeyrolles i Desges, a 18 czerwca znowu zabiła. Tym razem 19-letnią Jeanne Bastide.
Ataki w Gévaudan ustały definitywnie
Nie wiadomo, czy zwierz miał moc nadprzyrodzoną, czy szczęście do unikania kul myśliwych. Wprawdzie pacierze nie pomagały, ale jak głosi tradycja ustna jego życie zakończył pobożny myśliwy Jean Chastel, który zastrzelił je na zboczach Mont Mouchet (obecnie zwanego la Sogne d'Auvers) podczas polowania zorganizowanego przez markiza d’Apcher 19 czerwca 1767 r. Podobno dokonał tego za pomocą wykonanych w domu, poświęconych srebrnych pocisków odlanych z medalików z Matką Boską. Inna wersja tego przekazu mówi o srebrze i wyrytych krzyżykach.
Wypchane zwierzę wystawiono w zamku, gdzie markiz d'Apchier chętnie przyjął tłumy gapiów, które tłoczyły się, aby je zobaczyć
Ciało załadowano następnie na konia i przewieziono do zamku Besque markiza d’Apchier w Charraix, gdzie sekcję zwłok przeprowadził dr Boulanger, chirurg z Saugues. Jego notatki, znane jako „Raport Marina”, wskazują na dużego wilka lub zdziczałego psa. Niestety szczątki były niekompletne, co uniemożliwiło ostateczną identyfikację. Wypchane zwierzę wystawiono w zamku, gdzie markiz d'Apchier chętnie przyjął tłumy gapiów, które tłoczyły się, aby je zobaczyć.
Bestia pozostała w Besque przez kilkanaście dni, po upływie których markiz d’Apchier polecił słudze imieniem Gibert zabrać zwierzę do Wersalu, aby pokazać je królowi. Miał mu towarzyszyć myśliwy Jean Chastel. Podobno Ludwik XV z pogardą odrzucił jego misję, ponieważ przebywające w upale szczątki, pobieżnie wypchane przez aptekarza słomą, wydzielały odór, który był nie do zniesienia. Król wydał jedynie rozkaz panu de Buffonowi, aby zbadał to zwierzę. Przyrodnik, mimo zniszczeń wywołanych przez robaki i letnie upały, uznał, że był to tylko duży wilk. Bestia została prawdopodobnie pochowana w ogrodzie prywatnej rezydencji Louisa Alexandre’a de La Rochefoucauld przy Rue de Seine.
Ataki w Gévaudan ustały definitywnie. Władze diecezji przyznały myśliwym nagrody: Jean Chastel otrzymał 72 liwry, Jean Terrisse otrzymał 78 liwrów, a myśliwi, którzy im towarzyszyli, podzielili się 312 liwrami.
Wydawać by się mogło, że sprawa została wyjaśniona, a sprawca dziesiątek śmierci zgładzony. Teorię wilka zdają się potwierdzać historycy, którzy twierdzą, że ataki wilków w ówczesnej Europie nie należały do rzadkości, tym bardziej że po wojnie siedmioletniej zwierzęta były przyzwyczajone do smaku ludzkiego mięsa – po tym, jak żerowały na zwłokach. Niezależnie od tego, czy sprawę zamknęła poświęcona kula, czy wybicie wszystkich watah wilków w okolicy, jedno pytanie pozostaje otwarte: czy to na pewno był wilk?
Tajemnica Bestii z Gévaudan
20 czerwca 1767 r., dzień po śmierci zwierzęcia zabitego przez Jeana Chastela, królewski notariusz Roch Étienne Marin napisał raport z sekcji zwłok przeprowadzonej przez dr. Boulangera w zamku markiza d’Apchiera w Besque w Charraix. Przechowywane w Archiwach Narodowych Francji wspomnienia zostały odkryte w 1952 r. przez historyczkę Élise Seguin. Zawierają dokładne informacje na temat „Tego zwierzęcia, które wydawało nam się wilkiem; ale niezwykłego i bardzo różniącego się swoją sylwetką i proporcjami od wilków, które można zobaczyć w tym kraju”.
Raport zawiera również szczegółowe informacje na temat zwierzęcia. „Szczęka górna składa się z 20 zębów: 6 siekaczy, 2 kłów i 12 trzonowców; szczęka dolna ma ich 22: 6 siekaczy, 2 kły i 14 trzonowców”. To prawdopodobnie wskazuje na psowatego. Dokument opisuje również rany i blizny zwierzęcia. Na koniec zawiera zeznania kilku osób, które je rozpoznały.
Kościół pogłębiał paranoję, głosząc, iż Bestia pochodzi z piekieł i jest karą za grzechy, a niektórzy świadkowie twierdzili, że słyszeli tajemnicze śpiewy i śmiechy na polach
Ponieważ stworzenie różniło się „sylwetką i proporcjami od wilków”, powstało wiele teorii, czym ono było. Zwłaszcza że Kościół pogłębiał paranoję, głosząc, iż Bestia pochodzi z piekieł i jest karą za grzechy, a niektórzy świadkowie twierdzili, że słyszeli tajemnicze śpiewy i śmiechy na polach. Do tego dochodziły opowieści o nadprzyrodzonych możliwościach stworzenia. Stąd już prosta droga do uznania, że terroryzująca wiejskie okolice Bestia to wilkołak. Natomiast kryptozoolodzy – przepuszczający relacje świadków tamtych wydarzeń przez filtr legend, mitów i podań – doszukują się w opisach informacji mogących doprowadzić ich do odkrycia nowego gatunku, który pożerał mieszkańców Francji.
Inne teorie obciążają seryjnych morderców. Podchwycili je pisarze Abel Chevalley i Henri Pourrat, którzy powołują do życia poskramiacza dzikich zwierząt uwarunkowanego do zabijania kobiet i dzieci oraz opisują hrabiego Morangiès jako perwersyjnego zabójczego szlachcica. Żaden dokument nie potwierdza jednak hipotezy o takich przestępstwach.
Niektóre przedstawienia Bestii zabitej przez Chastela sugerują, że przypominała hienę pręgowaną. Możliwe, że hiena pręgowana mogła znajdować się w prywatnej posiadłości jakiejś osoby, a następnie uciec. Ponieważ nie była rodzima we Francji, wyglądałaby nietypowo. Niestety, nie ma doniesień, aby hieny pręgowane kiedykolwiek atakowały ludzi.
Naoczni świadkowie we Francji w tamtym czasie prawdopodobnie nie znali żywych lwów, a to, co o nich wiedzieli, pochodziło z bardzo stylizowanych obrazów
Karl-Hans Taake, biolog i autor książki „The Gévaudan Tragedy: The Disastrous Campaign of a Deported »Beast«”, twierdzi, że Bestia mogła być niedojrzałym lwem płci męskiej, który, podobnie jak hiena, mógł uciec z niewoli. To wyjaśniałoby, czemu niektóre ofiary miały oderwaną głowę. Terytorium łowieckie Bestii wielkością pokrywa się także z tym zajmowanym zwykle przez lwy – to w Gévaudan wynosiło około 56 na 50 mil. Naoczni świadkowie we Francji w tamtym czasie prawdopodobnie nie znali żywych lwów, a to, co o nich wiedzieli, pochodziło z bardzo stylizowanych obrazów. „Samiec niepełnoletni nie ma w pełni rozwiniętej grzywy, a czasami ma pręgę przypominającą irokeza biegnącą wzdłuż grzbietu. To pasuje do opisów bestii podanych przez naocznych świadków” – twierdzi Taake.
François-Louis Pelissier, paleontolog pracujący w Muzeum Departamentu Var, opierając się na opisanym wyglądzie zwierzęcia i szczegółach jego zachowania, uważa, że za rzeź najprawdopodobniej można winić włoskiego wilka Canis lupus italicus. To kolejna teoria, która nie daje odpowiedzi na pytanie, co mordowało pastereczki na sielankowych wzgórzach w okolicy Gévaudan.