Zdradziecki zamach na templariuszy. Złożona operacja przeciw potężnej formacji

13 października 1307 r., z rozkazu króla Francji Filipa IV Pięknego, aresztowano większość francuskich templariuszy. Zakon oskarżono o szerzenie w swoich szeregach herezji. W ciągu kolejnych dwóch miesięcy zgromadzono pierwsze zeznania byłych braci zakonnych, którzy twierdzili, że podczas obłóczyn – czyli ceremonii przyjęcia do zakonu – nowicjusze deptali krzyże i wypierali się Chrystusa. Na nocnych posiedzeniach kapituły miało rzekomo dochodzić do „bezwstydnych praktyk i sodomii”. Czy te zeznania były jedynie wymuszonymi siłą konfabulacjami?

Publikacja: 11.10.2024 04:30

Rycina z XIX w.: Jakub de Molay odpowiada przed inkwizytorem generalnym Francji, Guillame’em de Pari

Rycina z XIX w.: Jakub de Molay odpowiada przed inkwizytorem generalnym Francji, Guillame’em de Paris. Przesłuchania ostatniego wielkiego mistrza zakonu templariuszy rozpoczęły się pod koniec października 1307 r. – najpierw w paryskiej twierdzy Temple, a później w domu zakonnym ojców kaznodziejów (dominikanów). Ostatecznie de Molay spłonął na stosie 18 marca 1314 r.

Foto: Unknown author/wikipedia

Już w epoce oświecenia po raz pierwszy pojawiły się podejrzenia, że król Filip IVGuillaume de Nogaret, naczelnik królewskiej policji politycznej, zawiązali spisek przeciwko Ubogim Rycerzom Chrystusa i Świątyni Salomona, u których byli zadłużeni. Czy w spisku uczestniczył też papież Klemens V lub władze Kościoła katolickiego? Poszlaki wskazują, że zamach na templariuszy był zorganizowany jedynie przez władzę świecką. Już 14 września 1307 r., na miesiąc przed wkroczeniem komisarzy do paryskiej twierdzy Temple i innych siedzib zakonu, przygotowano napisany łaciną królewski nakaz aresztowania wszystkich templariuszy we Francji, do którego dołączono napisaną po francusku instrukcję, jak należy pojmać rycerzy zakonnych.

Czytaj więcej

Templariusze rządzą naszą wyobraźnią

Jedno z pierwszych uzasadnień w dokumencie Filipa IV

Pierwszy dokument jest interesujący pod względem formy. Monarcha opisał w nim przerażenie, jakiego doznał, kiedy dowiedział się o skali herezji panującej wśród templariuszy. Jest to więc jedno z pierwszych w historii europejskiego prawodawstwa pisemnych uzasadnień dołączonych do królewskiego nakazu aresztowania. Pozbawiony wyniosłej formy dokument rozpoczyna się od słów: „Oto rzecz gorzka, rzecz godna pożałowania się stała”. Monarcha z góry odpowiada na wątpliwości poddanych. Zdaje się mówić: „tak, ja też, tak jak wy, nie mogę nadal uwierzyć, że ci, których kochałem i czciłem, upadli tak nisko i okazali się w rzeczywistości zdrajcami świętej sprawy, której mieli służyć”. Treść tego dokumentu miała przede wszystkim upewnić podległych władcy baliwów i seneszeli, że nie podnoszą ręki na świętych braci, ale na zdrajców i apostatów.

Czytaj więcej

Imperium templariuszy upadło w piątek trzynastego

Zatem nie było to zwykłe aresztowanie przestępców, ale niezwykle złożona logistycznie i prawnie operacja skierowana przeciw potężnej formacji zbrojnej. Francuski historyk Alain Demurger zwrócił uwagę, że warunkiem niezbędnym dla rozpoczęcia procesu o herezję było uzyskanie przez śledczych zeznań zgodnych pod każdym względem z zarzutami zawartymi w nakazie aresztowania z 14 września. Przyjęto więc wyjątkowo bezczelną zasadę, że w innym przypadku śledczy będą uznawać odpowiedzi za kłamstwa. A w uzyskaniu takich „odpowiednich” odpowiedzi pomogła bulla „Ad extirpanda” papieża Innocentego V z 1252 r. Dopuszczała ona stosowanie tortur na chrześcijanach, pod warunkiem że nie prowadziły one do okaleczeń i śmierci. Część pojmanych templariuszy załamała się od razu. Ci ludzie zgodzili się na współpracę i to oni byli głównym źródłem informacji o rzekomym deptaniu krzyża czy sodomii. Ale byli i tacy, którzy mimo tortur konsekwentnie odmawiali przyznania się do zarzucanych im czynów. Ich postawa jest jedną z wielu poszlak, które potwierdzają hipotezę, że całe śledztwo, proces i surowe wyroki opierały się na fałszowanych zarzutach.

Czytaj więcej

Templariusze: Ukarani, ale nie potępieni

Rola Klemensa V w upadku templariuszy

A jakie było w tej sprawie stanowisko Kościoła? Nawet członków powołanej przez papieża Klemensa V ośmioosobowej komisji kościelnej pod przewodnictwem arcybiskupa Narbony ogarnęły liczne wątpliwości. Wpłynęły one na dramatyczny przebieg dyskusji o dalszym losie zakonu w czasie soboru w Vienne. Ostatecznie 22 marca 1312 r. na mocy bulli papieskiej „Vox in excelso” dokonano kasaty zakonu. Templariuszom odebrano status, habit i dobre imię, ale ostatecznie ich nie potępiono. Po raz pierwszy bowiem wśród najwyższego duchowieństwa Europy nastąpił wyraźny rozłam. Nie wszyscy poparli papieża, wielu uznało króla Francji za spiskowca i oprawcę, wielu bolało nad tragicznym losem Ubogich Rycerzy Chrystusa i Świątyni Salomona. Ich stanowisko najlepiej wyraził biskup Walencji: „zakon templariuszy powinien istnieć dalej i składać się tylko z dobrych ludzi; jako taki nie zgrzeszył, jest instytucją świętą i prawą”.

Już w epoce oświecenia po raz pierwszy pojawiły się podejrzenia, że król Filip IVGuillaume de Nogaret, naczelnik królewskiej policji politycznej, zawiązali spisek przeciwko Ubogim Rycerzom Chrystusa i Świątyni Salomona, u których byli zadłużeni. Czy w spisku uczestniczył też papież Klemens V lub władze Kościoła katolickiego? Poszlaki wskazują, że zamach na templariuszy był zorganizowany jedynie przez władzę świecką. Już 14 września 1307 r., na miesiąc przed wkroczeniem komisarzy do paryskiej twierdzy Temple i innych siedzib zakonu, przygotowano napisany łaciną królewski nakaz aresztowania wszystkich templariuszy we Francji, do którego dołączono napisaną po francusku instrukcję, jak należy pojmać rycerzy zakonnych.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia świata
Nowy Front w USA. John F. Kennedy, cz. V
Historia świata
O królu, który piekł ciastka i bił wikingów
Historia świata
W poszukiwaniu Eldorado. Polowanie na legendę
Historia świata
Próchnica zębów: odwieczny problem nie tylko u ludzi
Historia świata
Cyfrowo zrekonstruowana egipska „Księga umarłych”