Samarkanda. Klejnot Jedwabnego Szlaku

Samarkanda to jedno z najstarszych, wciąż istniejących miast na świecie, uważane za serce Jedwabnego Szlaku – starożytnej drogi handlowej niegdyś łączącej Chiny z regionem Morza Śródziemnego.

Publikacja: 19.09.2024 21:00

Registan w Samarkandzie – ogromny plac miejski otoczony trzema monumentalnymi medresami, teologiczny

Registan w Samarkandzie – ogromny plac miejski otoczony trzema monumentalnymi medresami, teologicznymi szkołami muzułmańskimi z XV i XVII w.

Foto: Shutterstock (4)

Liczyłem, że dotrę do hotelu Grand Samarkand w porze obiadowej. Z Buchary wyjechałem z kierowcą terenowej toyoty o poranku. Uległem jego namowom, by nie podążać głównymi drogami i w ten sposób poczuć namiastkę podróży z czasów nomadów – pojechać nieco na przełaj, starymi szlakami wzdłuż jeziora Tudakul, przez Karnab, Saxobę i Musakak. Nieoczekiwanie, przy zbiorniku wodnym osadzonym w uzbeckich piaskach, gdzie pewnie objuczone cennościami karawany zatrzymywały się po tysiąckroć, moja nienasycona zachłanność wrażeń zemściła się, bo toyota odmówiła współpracy.

Godzina przeklinania po uzbecku, tadżycku i rosyjsku wyraźnie wyczerpała Abdullaha, bo zlany potem uniósł spod maski starego pojazdu twarz artystycznie ozdobioną smugami smarów i wzruszył ramionami. Przypominał teraz jednego z wojowników Czyngis-chana wstępującego na wojenną ścieżkę. Chciał coś powiedzieć, ale zza wzniesienia wyłoniła się karawana kilkunastu wielbłądów obwieszonych, jak przed tysiącem lat, belami materiału i koszami z ukrytymi dobrami. Prowadzący juczne zwierzęta mężczyzna w podeszłym wieku poprawił na głowie kefiję, niegdyś pewnie jaskrawoczerwoną, dziś wypłowiałą i wyniszczoną przez te same wiatry, które wyżłobiły na jego twarzy bruzdy, i nadały jej brązową barwę. Jego szara spłowiała galabija sięgała niemal do ziemi.

– As-Salaamu alajkum – przywitał nas, wciąż dzierżąc w dłoni powróz, do którego przywiązany był pierwszy wielbłąd. Podążający kilka kroków za starcem młodsi mężczyźni zachowali kilkumetrowy dystans, oszczędnie kłaniając nam się bez słowa.

Czytaj więcej

Mity i realia Jedwabnego Szlaku

– Ahlan – mój kierowca, przywitał się ze starcem niedbale, jakby był jego kolegą ze szkolnej ławy. Co niemożliwe nie tylko ze względu na różnicę wieku – prawdopodobnie żaden z nich do szkół nie uczęszczał. Kultura jednak i szacunek dla drugiego człowieka, konieczność niesienia mu pomocy nie wymagają dyplomów uniwersyteckich. Poganiacz wielbłądów zapytał, czy może pomóc, a gdy dowiedział się, że zmierzam do Samarkandy po ważny stary dokument, bez wahania zaproponował mi miejsce na specjalnym siodle przypiętym do jednego ze zwierząt. Na ten czas synowie starca – sami niemłodzi – dosiądą na oklep innych.

Symbol i brama do innego świata

Tak oto, dzięki awarii pojazdu, do budzącej zachwyt i refleksje Samarkandy dotarłem na grzbiecie dwugarbnego wielbłąda, jakbym zamówił sobie podróż w czasie, która przecież była celem moich odwiedzin w tym magicznym mieście. Bo Samarkanda to nie tylko miejsce. To symbol, brama do odmiennego świata, w którym przez całe wieki odgrywała centralny punkt misterium handlu towarami i wymiany idei. To zrodzony z pustyni kwiat, który dzięki powstaniu Jedwabnego Szlaku stał się najznakomitszą metropolią Azji Środkowej.

I tego dnia przekraczałem jej progi w najbardziej tradycyjny sposób. Jakby to nie były czasy lotów kosmicznych a konnych wypraw Tamerlana (zwanego też Timurem Chromym); niby samotny nomada przebyłem most na rzece Tałas otwierający podwoje jednego z najdłużej zamieszkanych miast świata. Powstało w VI wieku p.n.e. jako stolica satrapii sogdyjskiej pod panowaniem perskiej dynastii Achemenidów. Po 200 latach, w roku 329 r. p.n.e., triumfalnie wkroczył w jej bramy Aleksander Wielki. To tu z początkiem VIII wieku Arabowie zaszczepili islam, a pod panowaniem Abbasydów od chińskich jeńców uzyskali wiedzę dotyczącą produkcji papieru. Założyli wówczas pierwszą w świecie arabskim papiernię i to właśnie stąd po raz pierwszy ten cenny produkt zawędrował do Europy.

Czytaj więcej

Leon Barszczewski: Polak w Samarkandzie

Wielbłąd majestatycznie kołysał się, krocząc po wielokrotnie łatanym asfalcie. Minęliśmy niskie, przypominające baraki zabudowania, nieczynną stację benzynową – i nagle wkroczyliśmy na przedmieścia, gdzie i droga jest równa, i domy zadbane, i liczne, czekające na klientów żółte taksówki. Przesiadłem się do jednej z nich, gdyż objuczona karawana pozostawała na przedmieściach. Pożegnałem uprzejmych kupców i wręczyłem im na pamiątkę album fotograficzny o Polsce. Cieszyli się, jakby pół życia czekali na taki właśnie prezent!

Nie spieszyłem się szczególnie. Przyjechałem tu, by sfotografować unikatowy dokument – list, który otrzymał Timur od egipskiego władcy. Ale z Ibrahimem, pracującym w archiwum biblioteki, umówiony byłem na dzień następny. Dopiero po zmierzchu zameldowałem się w hotelu Grand Samarkand, przy ulicy Yalangtush Bakhodir. Jego dyskretnie oświetlona od dołu bryła przypomina dwupiętrową kolonialną rezydencję z półokrągłym portykiem wspartym na dwóch kolumnach. Wnętrze, pełne witraży, mozaik i zdobnych dywanów oświetlają liczne szklane lampy sufitowe imitujące świecowe żyrandole.

Timur Chromy, znany również jako Tamerlan (1336–1405) – potomek plemion mongolskich, który stworzył

Timur Chromy, znany również jako Tamerlan (1336–1405) – potomek plemion mongolskich, który stworzył największy organizm państwowy w historii świata

Foto: saiko3p

Nie miałem czasu na podziwianie ani patio, ani samego pokoju z wielkim łożem. Dziś jeszcze chciałem zobaczyć Registan, plac miejski i główny zespół zabytków Samarkandy. Zrezygnowałem z taksówki. W pół godziny piechotą dotarłem szerokimi ulicami do serca starożytnego miasta i klucząc między XVI- i XVII-wiecznymi madrasami Tillya-Kori, Sherdar i Ulugh Beg, nieomal przeniosłem się w czasie. Zdaję sobie sprawę, że Samarkanda, jaką oglądałem tego dnia, nie daje mi bezpośredniego wglądu w przeszłość. Wojny i zawieruchy zmieniły ją od czasów Achemenidów. Modyfikował ją Aleksander Wieki, przebudowywali Arabowie. W roku 1220 została niemal doszczętnie zburzona przez Czyngis-chana. Tylko drobna część populacji miasta przetrwała najazdy mongolskie.

Handel w Samarkandzie w czasach Timura

W latach 1369–1405 Samarkanda była stolicą rozciągającego się od Indii do Turcji państwa Timura. W ciągu zaledwie 36 lat władca wzniósł nową metropolię, sprowadzając do niej artystów i rzemieślników z całego imperium. Pod rządami Timurydów miasto odzyskało dawne znaczenie i stało się jednym z najsłynniejszych ośrodków kultury, nauki i sztuki islamskiej. Największy rozkwit Samarkanda przeżywała w XV stuleciu, za panowania Uług Bega, wnuka Timura. Ruiny jego obserwatorium astronomicznego, wówczas bodaj najnowocześniejszego na świecie, oglądać można do dziś. Ruy González de Clavijo, poseł kastylijski na dwór Tamerlana, pisał wówczas: „Ogromne znaczenie miał handel, do Samarkandy importowano skóry i płótno z Rusi (Wschodniej) i Tatarii, jedwabne tkaniny, a zwłaszcza świetny atłas z Chin, stamtąd także rubiny i diamenty, perły i rozliczne przysmaki. Z Indii przywozi się korzenie, goździki, gałkę muszkatołową, imbir, cynamon i inne produkty tego rodzaju”.

Czytaj więcej

Jacek Pałkiewicz: Nieoczekiwany powrót Tamerlana

Handel w Samarkandzie w czasach Timura był więc wszechstronny, obejmował produkty powszechnego użytku – zarówno skóry i płótno, jak i wyśmienite artykuły z Azji Południowej. Timur zagwarantował kupcom absolutne bezpieczeństwo, obniżył lub nawet zniósł liczne wewnętrzne cła, które mogły być pobierane odtąd tylko w dużych miastach. To zapewniło kupcom większy zysk i popchnęło ich do odległej metropolii. A właśnie kupcy stanowili bogatą i szanowaną warstwę społeczną świata muzułmańskiego. Trudnili się nie tylko handlem, ale posiadali również nieruchomości oraz lenna. Było wśród nich wielu cudzoziemców. Clavijo wspomina o Chińczykach, którzy przyjeżdżali do Samarkandy ze znakomitymi jedwabiami, rubinami, piżmem i innymi towarami.

W połowie XVI w. Samarkanda utraciła rangę stolicy, co doprowadziło do upadku miasta. Po najeździe wojsk Nadir Szacha w XVIII stuleciu błyszcząca niegdyś złotem metropolia została opuszczona. W drugiej połowie XIX w. wkroczyły tu wojska rosyjskie i to, co zostało z wielkiego miasta, weszło w skład Rosji, stając się stolicą obwodu samarkandzkiego. Znaczenie miasta wzrosło po wybudowaniu transkaspijskiego szlaku kolejowego, który dotarł do miasta w 1888 r. Rozwinął się handel, co – zgodnie z regułą wahadła – pozwoliło metropolii na kolejny oddech. W roku 1925 Samarkanda została stolicą Uzbeckiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej. Ale pięć lat później straciła to miano na rzecz Taszkientu.

Lokalne rzemiosło na użytek turystów

Lokalne rzemiosło na użytek turystów

Foto: Alexandre.ROSA

Registan: główny zespół zabytków metropolii

Przed wiekami ten plac pełnił funkcję bazaru, władcy organizowali tu też parady, przyjmowano posłów i dla uciechy gawiedzi skazańców skracano publicznie o głowę. Dzisiaj to reprezentacyjny salon Uzbekistanu. Na wyciągnięcie ręki czeka najpiękniejszy w mieście, wybudowany ponoć ku pamięci zmarłej żony Timura, meczet Bibi Chanum, zamieniony w muzeum. Parę kroków stąd podziwiać można nekropolię Szach-i Zinda nazywaną Aleją Mauzoleów i Gur-i Mir, czyli grobowiec Timura i jego potomków. Jak niegdyś wyraziła się Linda, moja żona, która jest malarką, Registan przedstawia „żywą ilustrację orientalnej historii”, godne podziwu świadectwo czasów, w których sztuka islamska osiągnęła perfekcyjną harmonię, kompozycję i piękno detali.

Wróciłem tu następnego poranka, gdy słońce oświetlało niekończące się mozaiki, ilustrowane wyszukanymi geometrycznymi motywami florystycznymi i pięknie stylizowanymi literami cytatów z proroka Mahometa. Wśród niezliczonych kolorów i nieograniczonych przestrzeni, gdzie błękit nieba zlewa się z barwą pustynnego piasku, wzrok przykuwają fascynujące odcienie niebieskiego, charakterystyczne dla mozaik Samarkandy, która ze swoimi 140 obiektami o bezcennej wartości artystycznej i kulturalnej została umieszczona na liście światowego dziedzictwa UNESCO jako miejsce skrzyżowania kultur. Liczne kopuły meczetów, które w zależności od pory dnia przybierają kolor turkusowy, lapisowy czy morskiego błękitu, mogą przyprawić o zawrót głowy.

Myliłby się ten, kto uznałby, że od chwili ustanowienia islamu religią panującą oraz poddania życia społecznego i politycznego prawu szariatu zniknęła różnorodność kulturowa Samarkandy. Obok religii panującej w królestwie mieszały się jeszcze wierzenia wczesnomongolskie i wczesnotureckie. Sam Timur podlegał ich wpływom, a ciągły napływ niewolników z podbijanych terenów – Chin, Egiptu, Turcji – dolewał do tego tygla kolejne mity, zachowania i obyczaje. Rzemieślnicy i uczeni z licznych krajów, przybywający dobrowolnie lub wzięci w niewolę, często wysoko wykształceni, zmieniali oblicze miasta wiodącego prym w Azji Środkowej.

Jedna z imponujących turkusowych kopuł, które można podziwiać w Samarkandzie

Jedna z imponujących turkusowych kopuł, które można podziwiać w Samarkandzie

Foto: Alexandre.ROSA

Już sam skąpany w błękitach i turkusach portal, wielki i pełen mozaik z elementami kwiatowymi, przytłacza ogromem i dostojeństwem. Powstawał w XIV i XV w. jako kompleks otaczający przypuszczalne miejsca spoczynku Muhammada Kusama Ibn Abbasa, kuzyna Mahometa. Byłem tu przed laty, ale teraz w ciszy z przyjemnością oglądałem znów najsłynniejsze i najpiękniejsze grobowce, stanowiące zaklętą w kamieniu opowieść o czasach, gdy Samarkanda stanowiła niemal centrum handlowe kontynentu euroazjatyckiego – w czasach, gdy nasz kontynent dopiero uczył się, że na południu czy na północy mamy jakichś sąsiadów, z którymi warto by wymieniać się towarami.

Spuścizna Timura Chromego, zwanego też Tamerlanem

Wreszcie dotarłem do pokaźnego grobu władcy bezkresnego imperium Timura Chromego, zwanego Tamerlanem. Przede mną w kamiennym grobie leżały szczątki człowieka, który w XIV w. wstrząsnął posadą Azji i zmienił oblicze handlu i polityki niemal całego świata. Wojskowy geniusz – synonim bezwzględnego konkwistadora, przerażającego monstrum karmiącego się destrukcją – na czele żądnej łupów 150-tysięcznej armii rozgromił na kazachskich stepach Mongołów i w ciągu trzech dziesięcioleci podbił Azję Środkową, Zakaukazie, Iran i Irak, zajmując ziemie aż po wybrzeże Morza Śródziemnego.

Nie tylko szerzył śmierć i spustoszenie, ale stworzył także multietniczną cywilizację, która miała zjednoczyć Azję wspólną islamską tkanką, jedynym możliwym łącznikiem niezliczonej ilości ras. Równie skutecznie krzewił sztukę, był opiekunem artystów. Tonąca w zieleni, wyposażona w kanalizację i wodociągi Samarkanda, stała się epicentrum kultury, nauki i sztuki. Według wielkiego w zamysłach, bezwzględnego w działaniach, zarozumiałego w ambicjach Tamerlana, Samarkanda powinna była być dostojnym odzwierciedleniem jego potężnego imperium i stać się najpiękniejszym miastem na świecie. Wielkość i luksus musiały przewyższać wszystko, co mogła wymyślić ludzka wyobraźnia, aby móc przekazać potomkom świetność i chwałę jego imperium. W 1398 r. podczas najbardziej krwawej wyprawy (z masowymi rzeziami włącznie) podbił on subkontynent indyjski, grabiąc doszczętnie sułtanat Delhi, skąd wraz z ogromnymi łupami sprowadził jako niewolników wykwalifikowanych rzemieślników oraz najlepszych architektów i artystów, którzy przyczynili się do upiększania stolicy jego królestwa, Samarkandy, najbardziej chwalebnego miasta na całym Jedwabnym Szlaku.

Warto pamiętać, że to na bogatych ziemiach między Tygrysem a Eufratem narodziła się cywilizacja i tutaj wierzono, że ludzkość została stworzona w biblijnym ogrodzie Eden „zasadzonym przez Boga Pana”. To właśnie na tym pomoście między Azją i Europą przed pięcioma tysiącami lat powstały w dolinie Indusu wielkie metropolie, Harappa i Mohendżo-Daro, które wyrosły na cuda starożytnego świata, z populacjami liczącymi dziesiątki tysięcy mieszkańców, z siecią dróg oraz wyrafinowanym systemem kanalizacyjnym, który w Europie pojawił się dopiero kilka tysięcy lat później. Inne wielkie ośrodki cywilizacji, takie jak Babilonia, Niniwa, Uruk nad Eufratem i Akkad w Mezopotamii, słynęły z imponującej i innowacyjnej architektury.

Centra miejskie pobudzały się nawzajem, a rywalizacja między władcami i elitami sprzyjała budowaniu coraz bardziej ambitnych budowli i spektakularnych obiektów. Biblioteki, miejsca kultu, świątynie i kolosalne obserwatoria łączyły Konstantynopol z Damaszkiem, Isfahan z Samarkandą, Kaszgar z Kabulem. Żyli w nich wybitni uczeni, którzy przesuwali granice wiedzy w swoich dyscyplinach. Chociaż było ich wielu, dziś niestety znamy tylko niektórych, np. perskiego filozofa Ibn Sina (znanego jako Awicenna), wszechstronnego uczonego al-Biruni czy matematyka i astronoma al-Chuwarizmi – gigantów w wielu dziedzinach. W Europie i na Zachodzie, na długo przed naszą erą, nie było Oxfordu, Cambridge, Harvardu czy Yale. Centra doskonałości intelektualnej znajdowały się wtedy w Bagdadzie, Balch, Bucharze czy właśnie Samarkandzie. To w tej części świata powstawały i upadały wielkie imperia, powstawały wielkie religie. Obok siebie żyły w zgodzie: judaizm, chrześcijaństwo, islam, buddyzm i hinduizm. W tym tyglu mieszały się przeróżne idiomy, rozmawiano w wielu językach: indoeuropejskim, semickim czy chińsko-tybetańskim, czasem w ałtajskim, turkmeńskim czy kaukaskim.

W czasach Timura Samarkanda stała się wielkim węzłem szlaków komunikacyjnych i handlowych. To tu krzyżowały się wszystkie drogi Jedwabnego Szlaku. Bezwzględne, ale i przemyślane decyzje Timura doprowadziły do rozkwitu metropolii za jego życia. Z wielkiego minaretu można zobaczyć nie tylko ogromny obszar miasta, ale osiedla leżące wokół. Niekiedy – zaledwie ich ruiny. Pierścieniem otaczały miasto stworzone w XIV w. osiedla, którym nadano nazwy wielkich metropolii: Bagdad, Damaszek, Kair, Sziraz, Amira, a nawet... Paryż.

Kiedyś usłyszałem od lokalnego uczonego, że Europejczycy wydarzenia lokują w czasie, Arabowie zaś czas liczą wielkimi wydarzeniami. Mógłbym spędzić w tym magicznym mieście kolejny tydzień, ale my, Europejczycy, jesteśmy niewolnikami zegarka. W ciągu dwóch godzin wykonałem w bibliotece odpowiednie fotografie i żółtą taksówką popędziłem na lotnisko. Tego samego wieczoru z góry już oglądałem wilajet samarkandzki. A potem pożegnałem Uzbekistan na dłuższy czas. W mojej wyobraźni i pamięci pozostanie jednak na zawsze niezwykła Samarkanda, bo to bardziej symbol niż realne miasto, to nieokreślone źródło emocji, które wymyka się wszelkim kanonom logiki. To coś w rodzaju Atlantydy, nieosiągalnego celu podróżnika. Odwiedziny w Samarkandzie pozwalają powędrować na skrzydłach wyobraźni przez mitologiczne krainy ni to przeszłości, ni to „Baśni z Tysiąca i Jednej Nocy”.

Historia świata
Paweł Łepkowski: Co ma wspólnego demokracja z Zatoką Meksykańską?
Materiał Promocyjny
Jak wygląda nowoczesny leasing
Historia świata
Udoskonalenie bywa ważniejsze od wynalazku
Historia świata
Krzysztof Kowalski: Inteligencja sztuczna, odkrycia prawdziwe
Historia świata
A tak kochała Niemcy… Amerykanka, która straciła życie na osobiste polecenie Hitlera
Materiał Partnera
Kroki praktycznego wdrożenia i operowania projektem OZE w wymiarze lokalnym
Historia świata
Symboliczne gesty Ottona III i ich ponadczasowe przesłanie
Materiał Promocyjny
Suzuki Moto Road Show już trwa. Znajdź termin w swoim mieście