Trudno zmyślić sojusz francuskich notabli z oficerem SS, amerykańskimi czołgistami i oddziałem Wehrmachtu, ramię w ramię walczących o życie. Tylko okoliczności ostatnich dni wojny tłumaczą tę koalicję. Aby lepiej zrozumieć przyczyny i skutki tzw. bitwy o zamek Itter, trzeba pochylić się nad wojenną historią miejsca owej akcji.
Zameczek Itter – filia obozu w Dachau
Zameczek Itter od XIII w. panuje nad zakolem rzeki Brixentaler Ache w austriackim Tyrolu, lecz w XIX w. ze średniowiecznej twierdzy zostały tylko zewnętrzne mury. Wraz z nastaniem mody na turystykę górską wnętrza przerobiono na wytworną rezydencję i hotel, które w 1925 r. kupił socjaldemokratyczny polityk Franz Grüner – zapewne, by kontemplować wrażliwość społeczną... Wszelako po anszlusie właściciel zubożał i wynajął posiadłość Towarzystwu Zwalczania Tytoniu.
Wszystko zmieniła wojna, gdy pod koniec 1942 r. obiekt zarekwirowało wszechwładne SS – zamek trafił pod zarząd Głównego Urzędu Gospodarki i Administracji Obergruppenführera Oswalda Pohla, odpowiedzialnego za obozy koncentracyjne. Istotnie, kamienne mury otoczył szpaler reflektorów, drutów kolczastych i wież wartowniczych. Z widokiem na kościelną wieżę i góry, w cichym kurorcie powstała filia obozu w Dachau.
Czytaj więcej
Czy można wygrać wojnę w 38 minut, stoczyć krwawy bój o krowę lub ponieść sromotną klęskę w starciu... z własną armią? Kiedy w ludziach wzbiera agresja, nie ma rzeczy niemożliwych.
Złowieszcza nazwa niewiele wyjaśnia. Zamek naprawdę zmieniono w więzienie, jednak szczególne, gdyż „otwarte” dla wyjątkowych pensjonariuszy. Poza pobytem byłego włoskiego premiera Saveria Nittiego obiekt przeznaczono dla starych elit francuskiej władzy. Przez chwilę więziono tu prezydenta Alberta Lebruna – został zwolniony z racji wieku i chorób – oraz byłego ambasadora w Rzeszy André François-Ponceta.