Echnaton, Aleksander Macedoński, Herod Wielki, Gajusz Juliusz Cezar, Henryk VIII, Iwan Groźny, Jerzy III, Stalin czy Hitler byli uważnie obserwowani przez najbliższe otoczenie. Wiedza o ich chorobach była klasyfikowana jako największa tajemnica państwowa. Dzisiaj świat uważnie przygląda się kondycji dwóch ludzi: Władimira Putina i Joe Bidena. Zarówno w mediach nurtu głównego, jak i niezależnych ośrodkach informacyjnych pojawiają się od dwóch lat spekulacje na temat zdrowia obu tych przywódców. Niektórzy „znawcy” dostrzegają u nich zaawansowane objawy choroby neurodegeneracyjnej, inni przekonują, że Putin bez wątpienia umiera na raka, a Biden powoli traci pamięć. Jeszcze inni konstruują wymyślne teorie na temat rozwijających się chorób umysłowych u obu polityków. Czas mija, a wszystkie te domysły okazują się mało trafne. Ta żonglerka plotkami przypomina mi przedwojenną i powojenną obsesję doszukiwania się chorób u Adolfa Hitlera i przywódców III Rzeszy.