Od czasów prezydentury Franklina D. Roosevelta europejskie media portretują amerykańską Partię Demokratyczną jako „postępową” i miłującą pokój formację lewicową. Sympatia dla demokratów na Starym Kontynencie pogłębiła się od listopada 1963 r., kiedy w zamachu zginął prezydent John F. Kennedy. Europejskie media stworzyły fałszywy podział amerykańskiej sceny politycznej na demokratów – rzekomych obrońców praw człowieka i światowego pokoju oraz republikanów – konserwatystów, jastrzębi w polityce zagranicznej, rzekomych ksenofobów i ukrytych zwolenników segregacji rasowej. Ten wyssany z palca, absolutnie nieprawdziwy podział, jest jednym z wielu kłamliwych mitów ugruntowanych przez socjalistów europejskich. Program amerykańskiej Partii Demokratycznej nie ma od samego początku swojego istnienia nic wspólnego z koncepcją społecznej gospodarki rynkowej. Wielu prezydentów, gubernatorów, kongresmenów i senatorów wywodzących się z tej partii było surowymi strażnikami wolnego rynku. Nazywano ich nawet „burbonowymi demokratami”. Przy nich prawe skrzydło Partii Republikańskiej (GOP) wydawało się światopoglądowym gołębnikiem. Jeden z liderów „burbonowych demokratów”, prezydent Grover Cleveland, przez swój brak elastyczności doprowadził amerykańską gospodarkę na skraj bankructwa.
Demokraci udowodnili wielokrotnie, że są partią ucisku fiskalnego w najgorszym możliwym wydaniu. Jeszcze w roku 1913 obowiązywało w Stanach Zjednoczonych siedem progów podatkowych – od 1 do 7 proc., ale w 1917 r. rząd demokraty Woodrowa Wilsona przeforsował na Kapitolu podatek dochodowy o 21 progach – od najniższego w wysokości 2 proc. do najwyższego w wysokości 67 proc.
Podatki w USA za Franklina D. Roosevelta
Ale prawdziwą katorgę przeżyli amerykańscy przedsiębiorcy dopiero pod rządami tak gloryfikowanego dzisiaj demokraty Franklina D. Roosevelta, kiedy od 1932 do 1944 r. najwyższa stawka podatku dochodowego urosła z 63 do 91 proc. W 1944 i 1946 r. przedsiębiorca, który uzyskał dochód w wysokości 200 tys. dolarów, po zapłaceniu podatku miał w kieszeni zaledwie 18 tys.
Mimo strasznych win demokraci nadal cieszą się w Europie opinią rozsądnych i przewidywalnych polityków strojących się w piórka gołąbków pokoju.
Zapomniany dzisiaj ekstremizm demokratów dotyczył jednak przede wszystkim spraw społecznych i rasowych. Niemal do końca lat 60. XX w. dominowali w tej partii zadeklarowani zwolennicy segregacji rasowej.